czwartek, 30 stycznia 2014

Wyprawa Alex'a Dzień 2 c.d

Po pokonaniu pierwszego ze strażników, byłem zadowolony. Nie wiem dlaczego ale byłem.
Wiedziałem, że Teurus zaczarował te tereny, aby wyglądały na pustynne, ale popełnił błąd. Z daleka można było zobaczyć lodowe kaniony. Są one nie zakryte, i widoczne z daleka. Nad nimi jest chmura z której pada śnieg.Błąkałem się przez tą pustynię, nie napotkałem już więcej lodowych węży ale nie miałem co pić i robiłem się coraz słabszy. Zobaczywszy kaktusa podbiegłem do niego, wyciągnąłem miecz i uciąłem górę. Wypiłem z niego sok, trzymałem kaktus i spojrzałem przed siebie. Ukazał mi się widok wielkich, białych lodowców. Upuściłem połówkę kaktusa i  skaleczyłem się.
-Auć!- Krzyknąłem.
Ruszyłem przed siebie, i zobaczyłem kanion. Zejście było oblodzone i zniszczone. No ale cóż, musiałem.
-Dobra, dobra. Powoli bo zaboli...- Mruknąłem
Kroczek za kroczkiem. Schodziłem coraz niżej, i niżej, i niżej... Zszedłem na dół! No... Można tak powiedzieć. Przede mną, a raczej pode mną były jeszcze z 2 piętra.
''W morde...'' - Pomyślałem. Zobaczyłem w kącie małego węża.

(CDN)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz