- Co? - zapytałem zdziwiony
- Mam powtórzyć? - zapytała
- Nie, nie mam problemów ze słuchem tylko zrozumieniem - odpowiedziałem - Kto to był? Nie mam zamiaru Ci teraz robić wykładu z historii i polityki poza tym zaraz będzie ich więcej
- Skąd niby wiesz? - zapytała
- Ponieważ wysłali prośbę o posiłki, ognistego ptaka - odpowiedziałem
- Jasne..., więc co z tą księżniczką? - zapytała
Milczałem jakiś czas.
- Nic, pewnie bredził - odpowiedziałem wsiadając na smoka - Ale teraz już m u s i s z lecieć ze mną
- Nie muszę - odpowiedziała ostro
- Skoro mają Cię za księżniczkę to nie dadzą Ci spokoju póki nie zginiesz, a uwierz szybko się uczą
- Skąd wiesz? - zapytała
Pokazałem bliznę na lewym przedramieniu.
- Sprawdziłem w praktyce, a teraz wsiadaj - powiedziałem
Wsiadła na smoka dość niechętnie.
- Trzymaj się - mruknąłem lekko uśmiechając pod nosem
- Co ty masz zamiar zrobić?! - wrzasnęła
- Zobaczysz
Aaron wzbił się w powietrze jak strzała. Willow złapała mnie odruchowo. Smok zatoczył parę beczek nie zwalniając. W końcu gdy odpowiednio się rozpędził otworzył portal. Po drugiej stronie ukazał się lodowy zamek. Chociaż raczej prawdziwe miasto. Wokół góry i śnieżne szczyty. Przemknęliśmy szybko przez portal.
- łał... - powiedziała dość cicho Willow
Smok wylądował w stajni. W swoim boksie.
- Chodź, zaprowadzę Cię gdzieś i mam parę rzeczy do załatwienia - powiedziałem
- Niby co? - zdziwiła się
- Oj, zobaczysz - powiedziałem - Chcesz posiedzieć w bibliotece?
Kiwnęła niepewnie głową.
- To chodź - powiedziałem wychodząc z boksu.
Ruszyliśmy lodowymi korytarzami, otworzyłem olbrzymie wrota i naszym oczom ukazała się olbrzymia biblioteka.
- Możesz się rozejrzeć wrócę za godzinę - powiedziałem i wyszedłem z pomieszczenia.
Wróciłem po godzinie, koło Willow stał stos książek, może pięć, dość grubych ksiąg.
- Wszystko to przeczytałaś? - zdziwiłem się
- Tak, a te jeszcze mam - powiedziała wskazując na trzy w drugiej kupce
- To może później, teraz musimy coś sprawdzić, to b a r d z o ważne - powiedziałem
Wstała powoli. Rzuciłem okiem na smoka, który zeskoczył jej z kolan. Wzięła go na ręce i ruszyliśmy. Weszliśmy do stajni, a następnie do boksu Aarona.
~Nie mów, że chcesz ją sprawdzać - powiedział smok
- Tak.., właśnie to zamierzam, chyba, że się nie zgodzisz to pójdę do Viven - odpowiedziałem - ale ona nie byłaby zadowolona, że nie chcesz pomóc
~No dobra, dobra - powiedział
- Heh, wiedziałem, ze się zgodzisz - mruknąłem.
~Willow, połóż mi rękę na szyi - zwrócił się smok do dziewczyny, która do tej pory obserwowała ten dziwny dialog.
Kiwnęła głową i wykonała polecenie. Łuski zmieniły kolor na fiolet.
- Wiedziałem!
- Ale co? - zdziwiła się Willow
- Więc..., że jesteś księżniczką.., ale trzeba było sprawdzić - powiedziałem
- To musiałeś mnie ciągnąć aż tutaj?! - zapytała
- Wcześniej nie wiedziałem, dopiero po d ł u g i e j rozmowie.
- Dobra, więc o co chodzi z tą księżniczką - lekko się zdenerwowała
- To, że jesteś księżniczką tego królestwa, serio tak trudno się było domyślić? - zapytałem
~Jest także... - zaczął smok
- No mniejsza, chcesz skończyć te książki czy nie? - wszedłem smokowi w słowo
- Y..., daj smokowi skończyć - powiedziała
- Niby po co? - zapytałem ale spiorunowała mnie wzrokiem więc zamilkłem
~Jesteście przecież rodzeństwem. W końcu Marcus jest księciem jakby nie patrzeć.... - zakończył smok
Skrzywiłem się mocno.
- Ale to nie możliwe! Ja miałam rodzinę! Ludzką! - zawołała
~Księżniczkę porwano 14 lat temu, zniknęła jak kamień w wodę. Więc czemu myślisz, że to niemożliwe? - zapytał ją smok
Nie miałem zamiaru wtrącać się w tą kłótnię. W końcu jak nie będzie chciała nawet nie muszę mieć z nią innych reakcji niż do tej pory.
< Willow?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz