poniedziałek, 13 stycznia 2014

Od Rinevy do Felix'a

Stałam, prawie wlepiona w szybę, kiedy usłyszałam kroki na korytarzu. Odkręciłam się i zobaczyłam uśmiechającego się do mnie Felix'a, zrobiłam to samo.
- Przepraszam, byłem jeszcze na dole.- zaczął.
- Okej.- usiadłam na kanapie.- Zrobiłam herbatę.
- Miło.- przysiadł się koło mnie.
Upiłam łyk jeszcze ciepłej cieczy ze swojego kubka. Chłopak oparł się plecami i trwaliśmy w ciszy. Na początku wszystko wskazywało, że ten wieczór będzie spokojny. A jednak nie. Niespodziewanie trzasnęły drzwi i wpadła śmierć. Spojrzałam pytająco na Felix'a. Miałam nadzieję, że wie, co się dzieje. On jednak, równie zdziwiony, jak ja, patrzył w tamtym kierunku.
- Gdzie on jest?!- darła się wściekła.
- Kto?- spytał, moim zdanie, zbyt spokojnie chłopak. Rany, był zawsze taki opanowany... Nawet gdyby rzucano w niego cegłami.
Przeniosła na niego wściekły wzrok, a chłopak zerwał się na równe nogi.
- Wiesz kto!
- Ym...- podrapał się po karku.- Nie, nie wiem...
- O N był u ciebie, chciał coś od ciebie, potem uciekł tchórz!
- Że... Riderak? Jakoś tak mu było...
- TAK! Gdzie on jest?- zaczęła rozglądać się szybko.
- Nie wiem, zniknął.
Warknęła lekko i zniknęła.
- O co jej chodziło?- spytał zdziwiony Felix.
- Pojęcia nie mam.- powiedziałam zaskoczona.
Usiadł z powrotem i skrzywił się lekko.
- Nie wiesz, po co był u Ciebie?- zapytałam się po chwili.
- Jakieś pół godziny temu powiedział, że coś chce i zniknął... Nie wiem, o co chodziło, ale śmierć widocznie nie była zachwycona.
- Tak.. I to bardzo.- zamilkłam.- Sądzisz, że wróci?
Oparł głowę na ręce i wzruszył ramionami. Panowała taka cisza... Objęłam go od tyłu rękami i oparłam głowę na jego ramieniu, a on pocałował mnie lekko w policzek.
- Nie myśl na razie o tym.- pogładziłam go ręką po policzku.
- Mhm, chyba tak zrobię.- uśmiechnął się lekko.
Odwzajemniłam uśmiech i zaczęłam bawić się jego włosami. Widziałam, że nie za bardzo jest z tego szczęśliwy.
- Nie lubisz tego.- uśmiechnęłam się i pocałowałam go w szyję. Wzruszył tylko ramionami.
W pokoju robiło się coraz ciemniej. Poszłam po świecę i zapaliłam ją. Już po chwili w pokoju widać było jasny, igrający płomyk. Kiedy rzuciłam okiem na chłopaka, ujrzałam dookoła niego coś w rodzaju czarnej mgły.
- Felix?
- Tak?
- Co to jest?
- Ale co?- spytał zdziwiony.
- To coś... w okół Ciebie.- podeszłam do niego powoli.
Spojrzał po sobie.
- Em... Nie wiem, co to...
- Dziwne...- zmrużyłam lekko oczy.
Niespodziewanie zasyczał lekko i złapał się za głowę.
- Felix!- krzyknęłam i podbiegłam do niego.- Co Ci jest?
Zamiast mi odpowiedzieć, odsunął się o krok. Nie wiedziałam, co się dzieje... Za moment podniósł na mnie wzrok. To, co zobaczyłam, okropnie mnie przeraziło. Jego oczy były czerwone, a źrenice zmieniły mu się w pionowe kreski, jak u kota. Cofnęłam się lekko do tyłu. W odpowiedzi na to uśmiechnął się do mnie drwiąco.
- No nareszcie.- powiedział.
- Felix, co Ci jest?- zapytałam wystraszona.
- Zabawna jesteś, dalej myślisz, że to on.- zaśmiał się lekko.
- Zostaw go w spokoju.- warknęłam.
- Nie, teraz jest mój.- zniknął.
Przerażona, złapałam się za głowę.
- Cholera, gdzie on jest?!- krzyknęłam.
Nagle coś złapało mnie od tyłu.
- Zgadnij.
Cała zesztywniałam. Puścił mnie, Felix znów miał oczy normalne, ale podtrzymałam go, bo prawie by się przewrócił.
- Nic mi nie jest.- stanął normalnie, ale znowu się zachwiał, więc usiadł.
- Co to było?- powiedziałam cicho.
- Nie wiem...
- Boże, jak się o Ciebie bałam...- przytuliliśmy się.

< Felix? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz