Zszedłem na dół, że były tam akurat Blue i Riv dokończyłem im mówić o Alice. Napąknąłem coś jeszcze o tym, że wole chodzić na patrole niż siedzieć z nowymi i wyszedłem na dwór. Nie było zbyt ładnej pogody więc po prostu ruszyłem lasem przed siebie. Zmieniłem się w wilka.Byłem dość daleko zamku kiedy zatrzymałem się. Usłyszałem szelest krzeków. eNagle coś z nich wyskoczyło i rzuciło się na mnie. Wykonałem unik i - jak się spodziewałem - zobaczyłem bete Wilków Śmierci.
- czemu zawsze musisz mi przeszkadzać?! - warknął
- to moje hobby - odpowiedziałem spokojnie
Jakby nie to, że był ode mnie większy - wyglądał wręcz w porównaniu do mnie jak krowa - to byliśmy identyczni. Jednak raczej nie zwracaliśmy na to większej uwagi. Zaczął warczeć ostrzegawczo.
- lepiej się stąd wynoś bo pożałujesz, zabójce
- Ja NIGDY nie uciekam - odpowiedziałem spokojnie
- Sam się prosisz - syknął i rzucił się na mnie
Dobiegło do nas jeszcze parę wilków z jego watahy. Wykonałem szybki unik. Może i był większy, ale nie dorównywał mi nigdy szybkością. Jakiś inny z jego wilków też się na mnie rzucił. Kolejny szybko unik. Przy piątym nie zrobiłem uniku i walnąłem o drzewo. Już miałem szybko wstać gdy coś - albo raczej ktoś - przytwierdziło mnie do ziemi. Zacząłem się miotać gdyż brakowało mi powietrza. Odrzuciłem go telekinezą na drugi koniec polany i szybko wstałem.
- dalej nie zamierzasz uciekać? - zapytał drwiąco beta
- nie - warknąłem i ja się na niego rzuciłem
Kompletnie go to zaskoczyło. Szybko przebił mi kark zębami. Puścił mnie na ziemia i przytwierdził do niej łapą. Zaklinałem w myślach na tego bydlaka.
- lepiej byś wyszedł na ucieczce - powiedział oblizując krew z pyska. Za
Zachwiał się. Po czym runął koło mnie. Szybko wstałem. Parę wilków z jego watahy do niego podbiegła. Po czym już ich nie było. Też zacząłem wracać, przez ranę mgliło mi się przed oczami. Teraz cieszyłem się, ze jestem nieśmiertelny. Ledwo wszedłem do środka i na górę, gdzie zobaczyłem Elias'a i Lucy.
< reszta w ich opowiadaniu>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz