środa, 15 stycznia 2014

Od Willow d.c. Marcus'a

Kiedy tylko spostrzegłam Marcus'owego smoka, zatkało mnie. Stałam tak przez chwilę oniemiała, aż usłyszałam w głowie jego głos:
~Będziesz tak sterczeć, czy się przysiądziesz?-na ten dźwięk drgnęłam.
~Naprawdę mogę?-nie wierzyłam. Skinął łbem. Podeszłam bliżej i usiadłam mu na łapie pokrytej lśniącymi łuskami. Na zakończeniu każdego palca grubości mojej nogi, widniały haczykowate, ostre szpony.
~Robisz wrażenie-pomyślałam zadzierając głowę do góry aby widzieć jego łeb. Zaśmiał się telepatycznie i schylił się ku mnie.
~Nie boisz się?-mruknął. Zaprzeczyłam.
~Dziwna jesteś... Nawet Marcus jak mnie pierwszy raz zobaczył to chciał uciekać...
Parsknęłam śmiechem. Nieustraszony Duch Mrozu, Marcus-Jestem-Sexy, bał się zwykłego smoka chaosu?
~Ciekawa ksywka... Skąd wiedziałaś jakiego jestem gatunku?
~Z książek-odparłam szczerze.
~Ludzie którzy nie widzieli smoków, piszą o nich książki?-zapytał rozbawiony.
~Gdyby nie ich marzenia, być może byś nie istniał-skarciłam go. Sama nie wiedziałam skąd mi się wzięła ta myśl.
***
Gdy Marcus chciał już iść, smok chwycił mnie delikatnie w talii i usadził sobie na grzbiecie. Roześmiałam się.
-Twój smok jest o niebo lepszy od ciebie!
~Widzisz? Nareszcie mnie tu ktoś docenia-dodał gad. Chłopak patrzył na nas z dołu zdegustowany.
-W takim razie idę sam, ale drzwi sama nie otworzysz-oznajmił w końcu. Pokazałam mu język.
-Poradzę sobie!
-Tak jak zawsze?-zapytał unosząc jedną brew.
-Lepiej!-odparłam. Marcus wzruszył ramionami i odszedł. Skrzypnęły drzwi stajni.
Ze smokiem rozmawiało mi się wspaniale. Był to najlepszy jak dotąd towarzysz rozmów.
~Mój jeździec jest zły na Ciebie, wiesz?
~Trudno-prychnęłam.~W każdym razie czas na mnie, powinnam się zbierać.
~Jak chcesz to zrobić?-zaciekawił się.
~Po prostu się teleportuję-odpowiedziałam i sfrunęłam na podłogę. Zamknęłam oczy i skupiłam myśli na miejscu, do którego chciałam się dostać. Moje ciało straciło nagle cały swój ciężar i zmieniło się w niematerialne.
~Do zobaczenia-mruknął smok.
~Pa!-powiedziałam i przeteleportowałam się na zewnątrz smoczej stajni. Zmieniłam się w wilka. W powietrzu nadal unosił sie zapach Marcusa. Podążyłam za nim. Z daleka ujrzałam jego pochyloną sylwetkę. Wyglądał na nieco nadąsanego, trzymał dłonie w kieszeniach, na uszach miał słuchawki. Nie słyszał jak się zbliżam. Przebiegłam obok niezauważona. Zatrzymałam się kilka krokow przed chłopakiem i wróciłam do swojej ludzkiej postaci. Gdy był wystarczajaco blisko, wyciągnęłam w jego stronę rękę i oparłam ją na jego czole. Zatrzymał się i zdezorientowany podniósł wzrok. Zsunęłam mu z uszu słuchawki i powiedziałam radośnie:
-Ohayo!
-Jak Ci się udało z tamtąd wyjść?!-spytał zdziwiony. Chwyciłam się pod boki i odparłam z wyższością:
-To zbyt trudne jak dla Ciebie...
-Akurat!-prychnął. Pokazałam mu język.
-Nie uczyli Cię w domu, że nieładnie tak robić?
-Nie, ale nauczyli mnie jak komuś przywalić-odpowiedziałam ze złością.
-To musiał być dziwny dom-odparł z szyderczym uśmiechem. "Nie no, to już przesada!"-pomyślałam zaciskając prawą dłoń w pięść, aż zbielała. Wykonałam szybki zamach i mocno rąbnęłam Marcusa w szczękę. Przewrócił się na oblodzonej ziemi, z rozciętej wargi pociekła mu krew. Był bardzo zaskoczony.
-Nic o nim nie wiesz, więc nie gadaj tyle...-odparłam lodowato. Po chwili teleportowałam się do swojej sypialni. Strasznie mnie wkurzył tą wzmianką o domu. Już myślałam, że sie od nich uwolnię, a tu Marcus-Jestem-Sexy się z tego wyśmiewa."Baka!-pomyślałam, lecz potem dodałam z satysfakcją- Ale ładnie go walnęłam".Otuliłam sie kołdrą i zasnęłam. Obudziłam się akurat na kolację. Kiedy weszłam do jadalni i zajęłam swoje miejsce, mój wzrok powędrował ku Marcusowi. Na jego ustach widniał strup.
-Co Ci się stało?-zapytał ktoś z końca stołu. Machnął tylko ręką jakby odganiął muchę i nie puszczał pary z gęby do końca posiłku.
Dogonił mnie jak wychodziłam.
-Czego tam?-warknęłam.
<Marcus?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz