- Nie denerwuj się tak bo Ci żyłka pęknie - powiedziałem
Prychnęła.
- A nic idę tylko karmić smoka i chciałem się zapytać czy nie pójdziesz ze mną - dodałem
- Co? - zdziwiła się jeszcze lekko zdenerwowana, po czym dodała - zamierzała czytać...
Wziąłem jej z ręki książkę. Nieudolnie skacząc starała się zabrać mi swoją lekturę ale jej na to nie pozwoliłem.
- Uczysz się angielskiego? - zapytałem
- Pewnie, że nie! - wrzasnęła
- To idziesz czy masz zamiar zgłębiać zasady ortografii i gramatyki tego języka? - zapytałem machając słownikiem
Złapała słownik ale chyba nie zastanawiała się długo.
- Okej.. - powiedziała
- No to chodź - ruszyłem na dół.
Szliśmy lasem dłuższą chwilę aż widać było wielki budynek.
- Co to? - zapytała
- To są stajnie dla smoków..., wiesz..., nie każdy ma smoka ale parę osób je posiada, jest to dość duże chociaż większość boksów jest pustych - wyjaśniłem i otworzyłem maleńkie względem budynku drzwi.
Weszła powoli do środka.
- Mój jest ten w drugim boksie po lewej - powiedziałem
Podeszła do olbrzymich wrót i pchnęła, nie otworzyły się.
- Zepsute - oznajmiła
- Nie zepsute, tylko właściciel smoka lub upoważniony, czyli ja bo ja się nimi zajmuję, ma prawo otworzyć drzwi - wyjaśniłem i pchnąłem drzwi.
Willow weszła do środka, a ja cichcem wymknąłem się. Wróciłem z taczką mięsa dla smoka, ale ona nawet nie zauważyła, że mnie nie było. Jakby nigdy nic rozmawiała z moim smokiem chaosu siedząc koło niego. Aż szczęka mi opadła. Smok podniósł na mnie wzrok więc Willow zrobiła to samo.
- O, jesteś - powiedziała jakby nigdy nic
- Y..., co ty robisz? - zapytałem
- Rozmawiam, nie widać? - odpowiedziała
Spojrzałem teraz na smoka pytająco on uśmiechnął się po swojemu.
- Ty gadzie ty - mruknąłem do niego
Zostawiłem jego jedzenie na swoim miejscu i odwiozłem taczkę.
- Dobra lepiej już chodźmy... - powiedziałem przeciągle
~No co ty my dopiero zaczynamy rozmawiać - zaśmiał się smok telepatycznie, a ja spiorunowałem go wzrokiem.
< Willow?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz