wtorek, 7 stycznia 2014

Od Elias'a d.c. Lucy

- Nie masz za co przepraszać - powiedziałem spokojnie, po czym dodałem odpowiedź na pytanie - Rodziców... i prawie siostrę
Ruszyłem powoli dalej.
- Może dlatego teraz ciągle jest dla niej nieco nad opiekuńczy - stwierdziłem na głos
Dopiero teraz podniosła na mnie wzrok.
- Przepraszam, myślę na głos, znowu - powiedziałem i skrzywiłem się
- Nic się nie stało... - odpowiedziała
- Mam nadzieję - uśmiechnąłem się
- A..., co właściwie się stało? - zapytała chyba jej ciekawość znowu wzięła górę
Nie miałem tego za złe, więc spokojnie odpowiadałem.
- Rodzice zginęli jak jeszcze byliśmy dziećmi...., potem musieliśmy mieszkać z siostrami i... - zaciąłem się na chwilę, ale potem kontynuowałem - i..., po prostu nie było miło..., kiedyś udało mi się uciec, ale zostawiłem Kate..., do teraz nie mogę sobie tego wybaczyć. Ona tylko mówi, że się zadręczam, ale..., tak prawda..., ledwo stamtąd uciekła i jeszcze w strasznym stanie i to wszystko moja wina! - ostanie słowa wręcz krzyknąłem znowu wspomnienia wróciły.
Oparłem się plecami o drzewo i osunąłem na ziemię siadając. Patrzyłem się dłuższą chwilę - a może nie chwilę ale godzinę? Czas jakby stanął... - w jeden punkt przed sobą. W końcu z tego wyrwała mnie machająca przed oczami ręka i głos Lucy.
- Elias, dobrze się czujesz? - zapytała
Wzdrygnąłem się.
- tak..., przepraszam, że Cię wystraszyłem - powiedziałem i szybko wstałem

<Lucy?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz