środa, 22 stycznia 2014

Od Marcus'a d.c. Willow

- Jasne - kiwnąłem głową, ale dokończyłem w myślach " żeby to było takie proste"
Szliśmy powoi lasem. Szybko robiło się ciemno. Po chwili była już noc, ledwo widać było drogę. Mi to jakoś nie przeszkadzało. Wiedzę w ciemnościach. Było dość ciemne, nocne powietrze.
- Uważaj - mruknąłem do niej pod nosem
- Na co? - zapytała
W tej chwili potknęła się o korzeń i poleciała do przodu. Złapałem ją za rękę. 
- Na korzeń - powiedziałem przyciągając ją do pionu
Przewróciła oczami. 
- Ty zawsze miałeś takie oczy? - zapytała 
- Nie, widzę w ciemnościach - odpowiedziałem i ruszyłem dalej
Szła powoli za mną. Po chwili się zatrzymałem dość nagle. Też się zatrzymała. 
- Co tym razem? - zapytała lekko zirytowana
- Ci... - syknąłem 
Słychać było jedynie szum wiatru.
- Masz paranoję - powiedziała 
Zrobiła krok do przodu i wypadło 4 mężczyzn wielkich jak krowy. Oczy im świeciły na czerwono. Na ramionach mieli symbol ognia. Skrzywiłem się, ale nie zdążyli się ruszyć jak złapałem Willow za rękę i ruszyłem biegiem. 
- Kto to? - zapytała lekko spanikowana. 
- Wojownicy ognia - odpowiedziałem oglądając się przez ramię 
- Czego oni chcą? - zadała kolejne pytanie 
- Nie czego, a kogo - poprawiłem ją.
Widać było za nami tylko dwóch. Pociągnąłem ją szybciej, że ledwo nadążała. 
- Więc..., kogo? - poprawiła pytanie
- Prawdopodobnie mnie, ale tobą też nie pogardzą - odpowiedziałem.
Wybiegliśmy z lasu. Po chwili byliśmy na skraju urwiska, w dole była woda i mnóstwo ostrych skał. Wojownicy byli coraz bliżej.
- Super.., po prostu świetnie - mruknąłem
Gwizdnąłem na smoka.
- Skacz - powiedziałem do Willow
- Co?! - wrzasnęła
- Skacz - powtórzyłem
Byli już blisko. Złapałem ją i rzuciłem się w dół. Wylądowaliśmy na grzbiecie Aarona. Odetchnąłem z ulgą.
- Odbiło Ci do reszty! - wrzasnęła
- Może trochę - przyznałem.
- Ale przynajmniej nas nie dorwali - napomknąłem siadając w siodle
Prychnęła i siadła za mną.
- Gdzie lecimy? - zapytała
- Do królestwa lodu
- Czemu ja też?! Odstaw mnie z powrotem! - wrzasnęła
- Nie ma czasu - stwierdziłem i zwróciłem się do smoka - Masz moją torbę?
~Mam - zamachnął się ogonem i torba wylądowała mi na kolanach.
Otworzyłem ją i wyskoczył na mnie smok Willow. Skrzywiłem się. 
- To chyba twoje - stwierdziłem podając jej smoka
Zacząłem grzebać w torbie.
- Wziąłeś tylko tego małego.... - uciąłem bo zauważyłem, że sobie grabę u Willow
Smok lekko, telepatycznie się zaśmiał. Przewróciłem oczami.

< Willow?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz