Miałam ochotę wybuchnąć śmiechem, słysząc jej ton głosu, kiedy mówiła o Felixie, jednak w ostatkach sił powstrzymałam się.
- On już taki jest dla wszystkich. Nie musisz się obawiać, że tylko w stosunku do Ciebie tak się zachowuje.- uśmiechnęłam się tylko lekko.
- Naprawdę mi ulżyło.- burknęła niezadowolona dziewczyna.
Namyśliłam się chwilę.
- To może na poprawę humoru pójdziemy się trochę przejechać?- zapytałam.
Mitsui z zadowoleniem kiwnęła głową, a pięć minut później już byłyśmy w stajni. Ledwie weszłam do boksu Latanos'a, ten zaczął trząść łbem i rżeć.
- Witaj piękny.- przywitałam się i zaczęłam go głaskać po grzywie.- Idziemy na przejażdżkę.
Zaczęłam go ciągnąć ku sobie, ale ten stał uparcie na miejscu.
- Latanos, nie wygłupiaj się.- uśmiechnęłam się do niego i ponowiłam swoją próbę. Nic.
Koń zarżał cicho, jakby śmiał się ze mnie. Otworzyłam drzwi boksu i wyszłam przed nie, zostawiając je otwarte.
- No chodź.- dalej go zachęcałam.
Usiadł na swoim zadzie, zatrząsł grzywą i ani drgnął na moje słowa. Co by tu zrobić? Nagle uśmiechnęłam się sarkastycznie.
- Temu się na pewno nie oprzesz.- mruknęłam pod nosem i wyczarowałam dwie kostki cukru.
Koń wstał, jakby zahipnotyzowany i ruszył szybko do kostek. Gdy tylko wyszedł, zamknęłam drzwiczki i z uśmiechem na twarzy dałam mu przekąskę.
- Teraz już jesteś mój.- uśmiechnęłam się chytrze i złapałam go za uzdę.
Kiedy wyszłam z niezadowolonym, że dał się podejść, Latanosem, Mitsui już była przed stajnią i czekała na nas.
- Przepraszam, że to tak długo trwało, ale on miewa swoje humorki.
< Mitsui? Wybacz, że tak długo to trwało, ale moje lenistwo mnie pokonało ;-; xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz