poniedziałek, 27 stycznia 2014

Od Felix'a d.c. Alice

Zdziwiło mnie jej zachowanie. Wolałem iść za nią, kto wie co komuś strzeli do głowy? A Alice nie wyglądała zbyt dobrze. Zapukałem do jej pokoju. Nikt mi nie odpowiedział. Można się było tego spodziewać. Nacisnąłem klamkę - zamknięte. Coś było nie tak..., telekinezą otworzyłem zamek i wszedłem do środka. Zatrzymałem się momentalnie gdy zobaczyłem Alice na łóżku.... Pościel była cała z krwi, widocznie z pociętych żył. Szybko otrząsnąłem się z pierwszego szoku i podbiegłem do niej. Nieprzytomna..., ale dalej żyła... Wyciągnąłem bandaż.., dziwne, zawsze go nosze przy sobie..., chociaż..., nie zawsze. Dzisiaj miałem szczęście. Szybko zawiązałem jej na już ledwo krwawiące nadgarstki. 
~Elias, pofatygujesz się tu? - zapytałem telepatycznie 
~Tu czyli gdzie? - odpowiedział
~Do pokoju Alice 
~Em..., okej.. - powiedział niepewnie
~A i lepiej weź apteczkę - uprzedziłem 
Po paru minutach wpadł do pokoju przerażony. 
- Co tu się stało? - zapytał podbiegając do łóżka
- Nie wiem..., chyba się pocięła - odpowiedziałem 
Pokiwa głowa. Odwiązał już zakrwawione bandaże i zmienił. 
- Zabierz ją do skrzydła szpitalnego - polecił
Teleportowałem nas tam. 
- Możesz już iść - zapewnił mnie 
- Wiem - odpowiedziałem siadając. 
Po jakiejś godzinie Alice się obudziła.

< Alice? Sorka, ale kocham krew...>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz