Dmuchnąłem w jej twarz śniegiem. Zamrugała szybko parę razy.
- Co to miało być? - zapytała w połowie się śmiejąc w połowie obrażona
- śnieg - powiedziałem szczerząc zęby
- Orzesz ty! Czekaj jak Cię tylko dorwę! - powiedziała zeskakując z blatu
- Nie dorwiesz - zaśmiałem się
Rzuciła się biegiem w moim kierunku, więc zacząłem uciekać. Chuchnąłem w dłoń i u kulałem śnieżkę. Rzuciłem w nią i trafiłem.
- Zatopiona! - krzyknąłem i w tym momencie dostałem śnieżką w twarz.
Zamrugałem parę razy i starłem śnieg z twarzy.
- I co? Warto było zaczynać? - zapytała
- Tak - powiedziałem kulając kolejną i rzucając w nią
Po 10 minutach korytarz był cały w śniegu.
< Willow? Ja nie z takich rzeczy potrafię wybrnąć>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz