środa, 22 stycznia 2014

Od Rinevy do Kotori'ego

- Och, to się bardzo dobrze składa, bo uwielbiam krew.- uśmiechnęłam się słodziutko.
Myślał, że się tego wystraszę? Może i mam szesnaście lat, ale nie jestem zwykłą, głupią szesnastolatką, która ciągle chodzi na imprezy i nakłada na twarz pół tony tapety.
- A tak w ogóle to jestem Rineva.- nadal utrzymywałam ten wkurzający ton.
- A ktoś cię o to pytał?- odwarknął mi.
Odchyliłam głowę do tyłu i zaczęłam się śmiać. Chłopak patrzył się na mnie, nie wiedząc, co mnie tak rozbawiło.
- Jesteś nienormalna, powinnaś się leczyć.- mruknął.
- A ty zabawny.- prawie dławiłam się swoim śmiechem.
Rzucił tylko jakieś przekleństwo i poszedł dalej. Teleportowałam się i stanęłam mu na drodze.
- A ty gdzie się wybierasz? O ile mi wiadomo nie jesteś na swoich terenach.
- Nie ty tu jesteś Alfą, więc daj mi, do cholery jasnej, święty spokój!- warknął i ominął mnie.
Znów użyłam swojej mocy, by znaleźć się przed nim, zagradzając mu całe przejście. Już miał mnie odepchnąć, kiedy powiedziałam:
- Ale Betą i to ja zdecyduję, czy wolno ci tu zostać, czy nie.- powiedziałam stanowczo, patrząc się twardo na niego.
Skrępowany moim spojrzeniem, odwrócił wzrok.

< Kotori? Ty zgredzie jeden xD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz