Polowałam w lesie, gdy usłyszałam odgłos wzlatujących ptaków. Nic
niezwykłego gdyby nie fakt, że z tamtego miejsca nie dochodziły żadne
dźwięki. Coś musiało je wystraszyć. Poszłam zobaczyć co to było. Na
miejscu siedziała różowo-włosa dziewczyna. O ile się nie mylę była nowa w
watasze. Dziewczyna wyjęła żyletkę i zaczęła rozcinać sobie skórę. Po
chwili spojrzała na mnie. I to tyle z mojego przyglądania się. Podeszłam
do niej.
-Nie lepiej to robić w zamku, gdzie nikt nie wejdzie ci do pokoju, niż w lesie gdzie co chwila ktoś jest?- zapytałam
-Co ci do tego gdzie to robię?- spojrzała na mnie zdenerwowana
-Nic tylko to dla mnie trochę dziwne. Ja jakoś nie tworzę sobie organów przy kimś- odpowiedziałam
<Amy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz