Zaśmiałem się i wyszedłem. Spojrzałem na mapę, przed siebie, znów na mapę i znów przed siebie.
''Ta... Tylko w którą stronę iść?'' Kręciłem się w kółko.
-TAK! To tam!- Wskazałem na północ. Schowałem mapę do plecaka, i poszedłem przed siebie.
Pierwsze zadanie przede mną to była pustynia. Piasek robił się coraz gorętszy a droga przede mną coraz dłuższa. Widziałem parę kaktusów i je rozciąłem bo wiem że jest w nich woda.
Zbliżał się zmrok a ja nie miałem gdzie przenocować. Zamieniłem się w wilka i zacząłem kopać. Kopanie w piasku jest bardzo męczące ale w końcu wykopałem dość dużą dziurę. Zamieniłem się w człowieka bo było mi chłodniej i zasnąłem.
DZIEŃ 2
Rano było dość zimno. Jak na pustynie bardzo zimno. Zaniepokoiłem się.
''Coś tu śmierdzi.'' Pomyślałem. Zauważyłem że stoję w cieniu. Odwróciłem się popatrzyłem w górę.
- O rzesz kurna...-Powiedziałem cicho. Stał tam pierwszy z obrońców Serfo wąż cienia.
Powoli wyciągnąłem miecz. Wąż to zauważył, jako że znam mowę zwierząt, wiedziałem co mówi.
-Kogo tu przyniosssssło? Czego tu chcesz?- Jeszcze chciał coś powiedzieć ale wbiłem mu miecz w klatkę piersiową.
''No, łatwo było'' Pomyślałem. ''Ale nie chwal dnia przed zachodem''
(CDN)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz