wtorek, 14 stycznia 2014

Od Felix'a d.c. Rinevy

Miałem nadzieję, że to się nie powtórzy nie chciałem jej straszyć ale nadzieja matką głupich. Właściwie..., to po prostu jakby urwał mi się na chwile film i nie mogłem się obudzić..., ale co się działo? Postanowiłem zapytać ją innym razem. Pogłaskałem ją lekko po policzku po czym powoli wstałem. Znowu wpadła śmierć prawie w swojej zwykłej postaci, można się było nie na żarty wystraszyć. Oczy miała jak zwykle - czerwone. Włosy jej się unosiły. Na twarzy widać było wściekłość. Za nią pojawił się Kosiarz śmierci nieco spokojniejszy, także w ludzkiej postaci. Wysoki chłopak, może w moim wieku, zielonkawe oczy i średniej - jak na chłopaka - długości brązowe włosy. Przez twarz przebiegała mu blizna. W rękach trzymał łańcuch jakiegoś demona, podobnego do olbrzymiego kreta gwiazdonosego. Było to jednak brązowe, pazury mogły nieźle przestraszyć tak samo jak kły. Szybko wychwyciłem tyle szczegółów. Wolałem się nie odzywać.
- Znowu... - zaczęła śmierć - Znowu go tu wyczuwam... - przeniosła wzrok na nas - Nie ruszajcie się i nic nie mówcie to wam nic nie zrobi. Chyba, że jesteście Riderakiem
Kosiarz spuścił z łańcucha bestię. Węszyła dłuższą chwilę w powietrzy po czym zaczęła iść po pokoju. Obserwowałem to spokojnie aż nie podniosła głowy od ziemi i nie zaczęła na mnie warczeć. W pierwszej chwili mnie to nie ruszyło, ale potem to wielkie krówsko zaczęło podchodzić. Riv spojrzała szybko na śmierć jakby chciała by coś zrobiła, ale ta stała spokojnie i obserwowała. Demon wyglądał jakby miał się na mnie rzucić, ale podchodził powoli po czym zatrzymał się i usiadł przede mną. Zmierzyłem go wzrokiem.
- Chyba Ci się ten potwór zepsuł - powiedziałem do śmierci
- Nie, robi co do niego należy - odpowiedziała chłodno
Potwór zaczął się do mnie łasić wywracając kanapę i odsuwając stół. Spojrzałem pytająco na śmierć, ale ona tylko patrzała na mnie przenikliwie jakby chciała zobaczyć coś jeszcze. W końcu ruszyła się.
-Tantum, relinquere 1* - śmierć wydała demonowi polecenie 
Ten niechętnie i z odciągiem, wyraźnie niezadowolony wykonał jej polecenie. Podszedł i siadł koło niej. 
- I co teraz? - zapytałem nawet nie spodziewałem się, że pożałuje tego pytania 
- Idziesz z nami - odpowiedziała poważnie 
Uniosłem brwi, widząc, że nie żartuje cofnąłem się krok.
- Nigdzie nie idę - powiedziałem z już wymuszonym spokojem
Riv zerwała się szybko i stanęła przede mną.
- Nie dam Ci go zabrać - powiedziała, albo nawet krzyknęła do śmierci
Od razu strach minął, nawet się uśmiechnąłem.
- Ych..., no dobrze, pójdę - powiedziałem bo już śmierć miała zareagować.
Jednak w tej chwili znów zaczął się ten ból. Próbowałem z tym walczyć ale mało z tego wyszło. Po chwili znowu urwał mi się film. Nie mogłem obudzić się dość długo.



Obudziłem się dopiero na jakiejś plaży z białym piaskiem, dookoła nic nie było. Ani budynków ani ludzi. Zaraz obok była wilka łąka, dalej skraj lasu. Nie do końca wiedziałem gdzie jestem, ale na pewno daleko od zamku czy watahy. Jednak wiedziałem też, że byłem na ziemi, a nie w świecie demonów czy innym tego typu równoległym świecie, ani tez w śnie. Dotknąłem bolącej wciąż głowy. Powoli wstałem i otrzepałem się z piasku. Skrzywiłem się dalej nie widząc śladu ludzi, ani też wilków czy innych zwierząt. Ruszyłem powoli plażą.

< Riv?>

1* Tantum, relinquere - z języka łacińskiego oznacza w dosłownym tłumaczeniu: "starczy, odejdź"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz