niedziela, 6 kwietnia 2014

Od Alice - Wspomnienia Part 3

[..]
-Znajdą nas i tak tutaj, możliwe że są w drodze...-wymamrotałam.
-Wiem...ale powspominać wartko...Nawet te najgorsze wspomnienia...-odparł
Pocałowałam go w policzek.Udaliśmy się dalej.Po krótkim spacerku wróciliśmy to chatki.Zaniepokoiłam się widząc uchylone drzwi.Dzięki swojemu wilczemu zmysłowi wyczułam wroga.
-Nie idźmy tam..zawróćmy .....
-Czemu?-zapytał
Bez zastanowienia się chwyciłam go za rękę i zaczęłam biec, on za mną.Przebiegliśmy półtorej kilometra..dalej nie mogłam.Przeszył mnie ból złamanych żeber i rany.
-Musimy uciekać...zabiją ciebie i mnie...-powiedziałam zdyszana starając się nie zdradzić bólu , który przeszywał mnie.
-Alice...Uciekaj...Zostaw mnie...
-Nie..nie pozwolę ci...nie ma takiej opcji...Zginiemy obydwoje... -odparłam.Przytulił mnie.
-Gdzie uciekniemy?Znajdą nas tak czy siak..
-Ale szef jest martwy..
-Zastępca szefa też istnieje..teraz on chce nas zabić by nie wygadać policji o tym wszystkim.
-Wiem kto nam pomoże...-wyrwałam się z jego objęć delikatnie i niezbyt szybko.Teleportowaliśmy się do pewnej czarownicy , która pomogła by nam. Znaleźliśmy się przez bramami miasta "Karivanum" - "mieście czarownic". Gruby mur otaczał miasto tak jak i fosa,która nie była płytka,a w niej pływały takie sobie potwory mające za zadanie pożerać ludzi.Most był szeroki zrobiony z belek drewna , a brama wysoka zrobiona z ciężkiego żelaza .Przy niej stało dwóch strażników ubranych w czarne płaszcze z mieczem i tarczą ,która miała herb trzech czarnych smoków na czerwonym tle.Szliśmy mostem, zbliżyliśmy się do strażników.
-Kim jesteście? -podszedł do nas jeden.
-Alice..A cha..Jest może Anabella w mieście?
-Tak..Ale ma wyjeżdżać..Więc jak coś to się streszczaj....-odparł
-Dzięki Miki...-uśmiechnęłam się
-Co?Ale skąd ty....
-Jak możesz mnie nie pamiętać? -zapytałam.-Na serio masz zeprany mózg. -westchnęłam.
Miki stuknął mieczem trzy razy w żelazną bramę, która powoli unosiła się do góry.Na jej końcu były ostre końce (podobne do zakończenia strzał). Ukazało się nam wszechstronne miasto...Zapach ziół, eliksirów, strasznie starej czarownicy,która nie myła się chyba od ponad roku..Ych..Czuć było ją od wejścia...Droga zrobiona z kostki brukowej, domy z kamienia . Ratusz był pośrodku miasteczka.Wielki i okazały budynek. Wyróżniał się kolorem czarnym.Wszystkie pozostałem domeczki mieszkańców są koloru kamieni, niekiedy trafi się na kamienie białe..Czyli domy czarowników-uzdrowicieli... Szliśmy spokojnie.Nick szedł obok mnie. Doszliśmy do jednego z tych "białych domków" .Zapukałam melodycznie trzy razy. W drzwiach pojawił się Chris.
-O cześć Alice...Z kim to przybyłaś?-zapytał z uśmiechem.
-To mój chłopak Nick...Musisz nam pomóc.. .I mi przy okazji... -uśmiechnęłam się.
-Jasne jasne..Wejdźcie..-wpuścił nas , weszliśmy i ukazał nam się niesamowicie pięknie wystrojony salon.Dokładnie to w tym domku są cztery pomieszczenia na górze i dwa na dole.
-Pokaż się...-dodał.-Złamane dwa zebra o..i fart..coś ostrego ominęło serce...Podajże miecz, sądząc po gładkim cięciu...Ale widać że był to ktoś nieudolny.Jaki idiota w ten sposób atakuje?!-oburzył się widząc moją ranę.
-A taki jeden....-odpowiedział Nick.
-Ych....Dobra...Alice Połóż się...Ja idę po eliksiry i zioła...Magia też się przyda...-dodał i zniknął w drugim pomieszczeniu.
C.D.N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz