Zirytowało mnie jego zachowanie. Odwrócił się na pięcie i poszedł do zamku lecz przed pójściem jeszcze pogroził mi i oznajmił dość jasno abym nie używał magii. Nagle chłopak zniknął za drzewami.
Westchnąłem i wzniosłem się w górę. Położyłem na wiaterku i opiewany przez niego usnąłem.
Jakiś czas później obudziłem się na drzewie, a raczej ktoś mnie obudził. Szturchał mnie kijem i coś mówił…
-Ej obudź się…
Po chwili zerwałem się na równe nogi. Rozejrzałem się wokoło i spojrzałem na postać…
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz