Szłam sobie spokojnie przez las, jeść mi się chciało, więc poszłam coś
upolować. Zobaczyłam w pewnym momencie niedźwiedzia, pomyślałam sobie
"czemu by nie". Zaszłam go od tyłu, skoczyłam na niego i ugryzłam w
tchawice, po czym on upadł. Po chwili ktoś przebiegł mi przed nosem i
bezczelnie ukradł mi moją zdobycz, wkurzona pobiegłam za nim.
Gdy już go dogoniłam, wyprzedziłam i stanęłam przed nim, to on potkną
się i wywalił razem z niedźwiedziem, ja podeszłam do niego i
powiedziałam.
- Ktoś cię musi oduczyć kradzieży komuś innemu jedzenia. - Po czym
kopnęłam go i podeszłam do niedźwiedzia. Ten wilk znów wstał i próbował
mnie zaatakować, choć nie wiedział, że ja jestem mistrzynią uników,
schyliłam się, a on wpadł w drzewo, ja podeszłam do niego i
powiedziałam.
- Możesz w końcu przestać, śmiać mi się z ciebie chce.
- A mi z ciebie. - Odpowiedział i ugryzł mnie w łapę.
- Sp*******aj stary pacanie. - Walnęłam go w ten łeb, a on zemdlał.
<Sydney?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz