- W takim razie chodź.- wstałam trochę chwiejnie, bo po spaniu nie byłam jeszcze do końca rozbudzona.
Szłyśmy obok siebie, nic nie mówiąc, jakbyśmy nie chciały zakłócać spokoju tej nieprzeniknionej ciszy. Niedługo potem znalazłyśmy się u bram zamku. Otworzyłam je lekko i wsunęłyśmy się do środka. Zaprowadziłam nas do biblioteki, ponieważ, o ile mi wiadomo, tam znajdowała się książka z wielkim, turkusowym księżycem na okładce.
Gdy znalazłyśmy się w pomieszczeniu, zwróciłam się do Yoru:
- Poczekaj chwilkę, zaraz przyjdę.
Dziewczyna kiwnęła głową i usiadła na krześle przy małym stoliku do kawy. Ruszyłam w głąb biblioteki i wędrowałam między półkami. Stanęłam nagle, gdyż zauważyłam leżącą na podłodze tę książkę, którą zamierzałam wręczyć Yoru. Tylko... Co ona robiła na podłodze? Może komuś spadła. Podniosłam ją i przejechałam ręką po materiałowej oprawie. Była naprawdę cudowna. A mówią, żeby książki nie oceniać po okładce... Ale jak tu się takiej oprzeć?
Wróciłam po chwili do dziewczyny i położyłam na stoliku przed nią moje znalezisko.
< Yoru? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz