Po chwili poczułem jak Yumi skacze na mnie. Wystraszyłem się, ale po chwili już się razem śmialiśmy.
-No patrz nawet, ci nie dadzą spokojnie zapalić.-zwróciłem się ze śmiechem do mojego konia.
-Och, nie wiedziałam że on też tu jest.-powiedziała Yumi Po chwili jej pegaz podszedł do mojego konia. Zaczęły się gonić po trawie i rżały wesoło.
-Chyba się polubiły.-zauważyła Yumi.
-Oby tylko mój koń nie zjadł twojego.-powiedziałem wciąż się śmiejąc.
-Wiesz co zauważyłem?-zapytałem Yumi.
-No co?-zapytała.
-Że mój koń to jednak klacz.-powiedziałem.-Już miałem nadzieję że pędę mieć chłopaka na męskie
rozmowy.-powiedziałem.
-Rozczarowanie.-powiedziała Yumi.-A jak ją nazwiesz?-zapytała.
-Krewetka!-krzyknąłem.
-Krewetka?-zdziwiła się.
-Tak! A na drugie Tosia! Już nawet reaguje! Patrz!-powiedziałem i wstałem a Yumi dalej siedziała i obserwowała.
-Krewetka!-krzyknąłem. Po chwili klacz przybiegła do mnie i zacząłem się z nią bawić. Ona mnie goniła a ja uciekałem i głaskałem ją.
-Krewetka! Kreweta!-mówiłem radośnie.-Tocha, tocha, tocha ile ty masz latek, tocha, tocha, ile ty masz?-śpiewałem i teraz tak jaby tańczyłem z Krewetką.-I tocha tocha, ile ty massszzzz tocha ile?-Yumi śmiała się przy tym co nie miara, zresztą ja też.
-Soł bjutiful (XD)-powiedziała Yumi.
-Taki się już urodziłem.-zażartowałem.
<Yumi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz