-To jeszcze nic z tym co ja robiłam, by uciec, od takiej watahy...-rzekłam
-Hmmmm?
-"Moją" watahę napadła inna i zostawili przy życiu tylko szczeniaki, a ja wtedy byłam jednym z nich. Żeby się wydostać z watahy, trzeba było zabić samca lub samicę alfa. A ja...-przerwałam-zrobiłam to, bardzo...brutalnie. To nie było zwykłe morderstwo, nie można tego tak nazwać. Tak, żaden z okrutników jakich poznał ten świat, tak by nie zrobił. W ludzkiej postaci...zrobiłam coś strasznego...Nienawidzę się za to, że nie mogłam się powstrzymać, że wciąż żyję, to ja powinnam zginąć wtedy, ale ona...ona...mnie ocaliła.-moja mina stała się nadzwyczaj poważna.
<Crazy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz