Chwyciłam go mocno za rękę. Spojrzał na mnie zaskoczony.
-Tak będzie prędzej-odparłam krótko po czym przeteleportowałam nas do lasu nad rzekę. Kendar był tym na tyle skołowany, że nieco się zachwiał. Pomogłam mu odzyskać równowagę.
-Nie spodziewałeś się co?-powiedziałam ze śmiechem.
-Wcale... pierwszy raz się teleportowałem...
-I jakie wrażenia?
-To...dziwne.
-Musisz się przyzwyczaić, bo dzisiaj jeszcze kilka razy będziemy sie teleportować. Inaczej zwiedzanie terenów zajęłoby mnóstwo czasu. Są zbyt rozległe, żeby obejść je w jeden dzień.
-Więc jak się po nich poruszacie?
-Poza teleportacją, niektórzy używają zdolności lotu lub superszybkości. Można jeszcze pojechać na koniu albo smoku.
-Rozumiem. Gdzie teraz jesteśmy?-zapytał rozglądając się dokoła.
-Nad rzeką. Płynie przez las i wpada do morza niedaleko naszej plaży.
Chłopak podszedł bliżej brzegu i zajrzał do wody.
-Lepiej uważaj! Dosyć często ktoś tam wpada. Właściwie to wszystkie tutejsze wody mają jakąś tajemniczą siłę przyciągania...
***
Po obejrzeniu prawie wszystkich ważniejszych miejsc na terenach watahy odwiedziliśmy nadmorską zatokę. Opadłam na bielutki piasek z cichym westchnieniem. Kendar usiadł obok po turecku.
-Długo należysz do watahy?-jego pytanie brzmiało raczej jak stwierdzenie. Pokiwałam głową.
-Prawie pół roku.
-Czy to nie nudne?
Zaśmiałam się gorzko.
-Gdyby porównać moje życie teraz, z wcześniejszym...-zawiesiłam głos na moment.-To tego, co było kiedyś nie można nawet nazwać życiem.
-Ale nieważne!-odparłam machając ręką.-Podobała się wycieczka?
Skinął głową wbijając wzrok w morskie fale.
-Wracamy już, czy chesz jeszcze zostać?-zapytałam obserwując drepczącą obok mewę.
<Kendar?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz