Byłam przy Hiashi’m. Z mojej twarzy skapywały łzy prosto na szyję konia. Ogier ruszył lekko kopytem.
-Leż spokojnie –powiedziałam do konia
Głaskałam go grzbiecie. Łzy zaczęły emitować błękitne światło. Spojrzałam na nie. Blask był tak jasny, że aż oślepiający. Odwróciłam wzrok. Po chwili światło znikło. Spojrzałam przed siebie. Sidney powoli podchodził w naszą stronę. Zapytał
-Nic mu nie jest?
Ogier gwałtownie wstał. Potrząsną grzywą i podszedł do chłopaka. Wstałam. Ogier stanął i spojrzał na mnie. Zarżał. Sidney podszedł do ogiera i dotknął jego pyska. Ogier zrobił się milszy dla chłopaka. Ukłonił się lekko na znak szacunku.
-Polubił Cię –rzekłam z uśmiechem
<Sidney?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz