- Teraz musisz bardziej uważać na światło - usłyszałem szept Victorii przy moim uchu, ale nie wystraszył mnie zbytnio.
Kiwnąłem nieco nieprzytomnie głową. Nasunęła mi na oczy mocne okulary przeciwsłoneczne.
- Już rano? - zapytałem - Wszystkie okna są zasłonięte
- Tak, ale lepiej nie wychodź na słońce - powiedziała i pogłaskała mnie po głowie
Podszedłem do okna, które było szczelnie zasłonięte żaluzją.
- Nic mi nie będzie - stwierdziłem
Nie odpowiedziała. Zacząłem powoli zwijać żaluzję, odskoczyłem gdy promienie padły na moją skórę, a ta doznała brzydkiego oparzenia.
- Co się...? - urwałem
- Mówiłam, że lepiej będzie jak nie wyjdziesz na słońce - powiedziała zasłaniając ją z powrotem.
Zamilkłem, chciała bym się uczył na błędach skoro jestem taki uparty. Kiwnąłem tylko głową przyjmując to do wiadomości.
- A teraz chodź, trzeba to czymś posmarować by się szybko zagoiło - powiedziała chwytając mnie za rękę i ruszając do kuchni
Poszedłem nie stawiając żadnego oporu, ręka nieprzyjemnie piekła. Siadłem na krześle, a ona wyciągnęła jakąś maść i to posmarowała, zaraz przeszło.
- Co mi zrobiłaś? - zapytałem wprost
- Zmieniłam na lepsze - odpowiedziała
- Czyli?
- Teraz jesteś taki jak ja - powiedziała głaszcząc mnie po głowie
- Co?! - podniosłem głos
- Po co krzyczysz? Teraz będzie lepiej, sam zobaczysz - powiedziała
Nie odpowiedziałem. Powoli wstałem.
- Zawsze słońce będzie mnie parzyło? - zapytałem
- Nie, jak dorośniesz to przestanie - odpowiedziała pogodnie, chyba zadowolona, że rozmawiamy na ten temat - Nie jesteś głodny?
- Trochę... - stwierdziłem
Wzięła mnie za rękę i ruszyła na górę. Jeden z zamykanych na klucz pokoi. Otworzyła drzwi jakby nigdy nie były zamykane. Weszła do środka ciągnąć mnie za sobą i zamknęła drzwi. Na prześle siedział przywiązany jakiś mężczyzna. Spojrzałem na nią dość niepewnie.
~Chcesz pierwszy? - zapytała telepatycznie
Spojrzałem na niego i potrząsnąłem głową przecząco. Puściła mnie i sama podeszła, wgryzła się w jego szyję. Zapach krwi od razu mnie rozbudził. Z trudem się hamowałem by na nią nie rzucić.
~ Na pewno nie chcesz? - zapytała gdy schowała kły
Powoli ruszyłem w jej kierunku i... wszystko zmieniło się w białą plamę mimo, że pamiętam to świetnie.
~ Na pewno nie chcesz? - zapytała gdy schowała kły
Powoli ruszyłem w jej kierunku i... wszystko zmieniło się w białą plamę mimo, że pamiętam to świetnie.
Obudziłem się i od razu usiałem, widocznie zdążyłem już się wyleczyć. Nikogo nie było, więc wstałem i ubrałem się szybko. Ruszyłem do drzwi. Szkoda, że te przeklęte wspomnienia wróciły. Wolałbym je zapomnieć
Koniec
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz