czwartek, 10 kwietnia 2014

Od Leny

Obudziłam się w pomieszczeniu przypominającym salę szpitalną. Z okien sączyło się światło słoneczne. Usiadłam zasłaniając przed nim oczy. Dopiero wtedy ujrzałam swoją towarzyszkę. Siedziała na krześle obok.
-No nareszcie!-ucieszyła się błękitnowłosa demonica.-Śpisz już drugi tydzień, wiesz?
-Gdzie jesteśmy?-zapytałam zdezorientowana.
-Nic nie pamiętasz?-w odpowiedzi pokręciłam głową.
-Zemdlałaś na plaży. Przyniósł Ciebie tutaj jakiś chłopak, z którym rozmawiałaś zanim straciłaś przytomność. Stałam się niewidzialna i go śledziłam. Okazało się, że to członek tutejszej Watahy Szmaragdowej Nocy (To ludzie, którzy umieja zmieniać się w wilki, albo na odwrót! Zupełnie jak ty!) Zostawił Cię tu, w skrzydle szpitalnym ich zamku. Zajęli się Tobą lekarze. Mówili coś o zagłodzeniu na śmierć i całkowitym wyczerpaniu organizmu. Dawali Ci codziennie kilka misek jakiejś gęstej papki i dwa kubki parzonych ziół. Smród niemiłosierny, ale pomogło. A, i jeszcze mi się jeszcze teraz przypomniało!-zawołała.- Tego samego dnia, kiedy się pojawiłaś w zamku, odbyła się narada co mają z Tobą zrobić-urwała przyglądając mi się znaczącym wzrokiem.
-I?-ponagliłam ją.
-Oj, psujesz cały efekt!-przewróciła oczami teatralnie i kontynuowała.-Jednogłośnie stwierdzili, że kiedy wrócisz do zdrowia, będziesz mogła do nich dołączyć lub odejść. Co ty na to?
-Eeeem...-zawiesiłam się na chwilę. Zdziwiłam się tą propozycją, zwłaszcza że zupełnie mnie nie znają. Niesamowicie ufni ludzie... Właściwie to czemu nie? Mogłabym z nimi zostać. Zwiedziłam już kawał świata, a gdybym chciała gdzieś wyruszyć, to przecież mnie nie zamkną w lochu.
Rozmyślania przerwał mi odgłos zbliżających się kroków.
-Oj, to ja znikam!-zawołała Haderia i rozpłynęła się w powietrzu. Niebawem nadszeszły trzy osoby.
-Nareszcie! Spałaś już drugi tydzień-odezwał się stojący najbliżej blondyn. Przyłożył dłoń do mojego czoła.
-Hmm...nie masz temperatury, chyba już wszystko w porządku...-wymruczał odsuwając się.-Jestem Elias, Główny Lekarz.
-Ja jestem Blue, Alfa-powiedziała dziewczyna cała w niebieskościach.-A to...-zaczęła wskazujac na ciemnowłosego chłopaka stojącego nieco z boku.-Jest Felix i należy do Bet.
-Umm...cześć. Nazywam się Lena, na drugie mam Laura. Mówcie jak chcecie-odparłam.
-Chcesz do nas dołączyć?-zapytała Blue z entuzjazmem.
-Jasne, jeśli to nie problem...-odpowiedziałam.
-Załatwione! Witaj w Watasze Szmaragdowej Nocy!-zawołała wesoło Alfa. Pogadałyśmy jeszcze chwilę, potem razem z Felixem wyszli. Został tylko Elias przyglądający mi się bacznie.
-Powiedz mi jakim cudem można się doprowadzić do takiego stanu?-spytał wreszcie.-Kiedy Cię tu przynieśli wyglądałaś jak szkielet.
Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale mi przerwał.
-Chociaż jeśli nie chcesz to nie mów. Każdy z nas wiele przeszedł i nie zawsze chce się tym dzielić. Lepiej sobie pójdę, musisz jeszcze odpocząć.
-Ojej! Nie o to chodzi!-odparłam drapiąc się z zakłopotaniem po głowie.-Nikt mnie nie katował, tylko ostatnio miałam pecha przy polowaniach. No i w dodatku przeprawiałam się przez dwa tygodnie przez pustynię. Wyczerpująca wędrówka, nie polecam. Tam nic nie było poza piachem!-wytłumaczyłam naprędce.
-Rozumiem. W takim razie zostań tu jeszcze przez jeden dzień. Potem dostaniesz jakiś pokój. Na razie!-pożegnał się i wyszedł. Opadłam z westchnieniem na poduszki. Po chwili zapadłam w głęboki sen.

<Nie odpowiadajcie na tamto poprzednie>

2 komentarze: