Bez namysłu chwyciłam go za rękę i popchnęłam w najbliższą zaspę. Po chwili sama rzuciłam się obok w śnieg. Westchnęlismy z ulgą.
-Mi też było za ciepło-powiedziałam puszczając oko do nieznajomego. Uśmiechnął się i zapytał:
-Skoro już nam chłodniej, to może mi powiesz kim jesteś i po jakie licho tu przyszłaś w środku nocy, co?
-Jestem Willow. Zwiadowczyni Watahy Szmaragdowej Nocy. Przyszłam tutaj, bo nie mogłam spać. Pomyślałam, że po spacerze się zmęczę i zasnę. Niestety jak tu dotarłam i wlazłam na drzewo żeby pooglądać widoki, to przysnęłam na gałęzi...-opowiedziałam jak na spowiedzi.
-I to tyle?!-zdziwił się chłopak i zaczął się śmiać. Miał tak zaraźliwy śmiech, że sama zachichotałam. Kiedy przestaliśmy, nieznajomy odparł:
-Jestem Marcus i też należę do tej watahy. Akurat dzisiaj czytałem do późna i widziałem jak wymkasz się z pałacu. Wydało mi się podejrzane, iż taka ślicznotka wychodzi sama , w nocy do lasu. Postanowiłem zobaczyć co knujesz...-potem dodał ze śmiechem- A tu się okazuje, że ślicznotka nie może spać!
Usiadłam po turecku i powiedzialam:
-To wcale nie jest śmieszne...-ziewęłam i potarłam oczy. Marcus przyglądał mi sie z uwagą.
-Na co tak patrzysz?-zapytalam. Odpowiedział dopiero po chwili zastanowienia:
-Swoją drogą to ciekawe... Do tej pory myślałem, że tylko jak mam moc przemiany w Ducha Mrozu.
-Moja ciotka opisywała tą formę jako Zimowe Dziecię, ale jak dla mnie to bez znaczenia. pewnie mamy takie same moce, co?
-Jako duch umiem zmieniać pogodę, czytać w myślach, władać zimą , hipnotyzować i przenosić przedmioty siłą woli. A ty, ślicznotko?
-Phi! Większość tych mocy opanowałam jako człowiek i wilk. Tylko lodem i śniegiem włada mi sie lepiej pod tą postacią.
-Uuu! Już się boję!
-I powinieneś!-odparłam wstając i ruszając w kierunku jeziora. Gdy stanęłam na jego powierzchni, Marcus zapytał;
- A ty dokąd? Droga do zamku jest wzdłuż jeziora, a nie na nim!
-Tak będzie szybciej-oznajmiłam.
-Poślizgniesz się w pierwszym kroku.
-Ach tak?! To zobacz!- powiedziałam i wzięłam krótki rozbieg do ślizgu. Po chwili sunęłam z zawrotną prędkością po lodowej tafli. Duch Mrozu z trudem mnie dogonił. W niespełna minutę byliśmy już na drugim brzegu.
-Mówiłam, że tak szybciej-odrzekłam triumfalnie.
-Zwracam honor, ślicznotko- odparł Marcus wykonując głęboki ukłon. Uśmiechnęłam się, na co on odpowiedział tym samym. Zachwiałam się oraz ziewnęłam przeciągle. Zmęczenie dało o sobie znać.
-Chodźmy już do pałacu, bo za chwilę mi tu zaśniesz-zaproponował chłopak. Przytaknęłam i ruszyliśmy w milczeniu przez ciemny, zimowy las. Moje powieki stawały się coraz cięższe. Na ułamek sekundy przymknęłam oczy. Wtedy to potknęłam sie o wystający korzeń. Zdążyłam podeprzeć się na ramieniu towarzysza, który zaoferował, że mnie poniesie. Odmówiłam. Potknęłam się jeszcze dwa razy. W końcu Marcus nie zwracając uwagi na moje protesty wziął mnie na ręce.
-Do pałacu już niedaleko Śpiąca Królewno-odpowiedziałam mu uśmiechem się i zasnęłam. Obudził mnie szept chłopaka tuż przy uchu:
-Pobudka Will... Musimy się zmienić, żeby nie zamrozić całego zamku...
Postawił mnie lekko nieprzytomną przy głównym wejściu do pałacu. Ziewnęłam i powróciłam do swojej ludzkiej odsłony. Wyglądało to jakbym otrzepywała się ze śniegu. Rozejrzałam się dokoła zaspana. Przede mną stał ciemnowłosy, roztrzepany Marcus w kraciastym szaliku.
-Wyglądasz trochę inaczej- powiedzieliśmy jednocześnie. Roześmiałam się.
-Chyba Cię nie rozczarowałam, co?
-Nie no, skądże...-odparł cicho. Zachowywał się nieco inaczej, ale nie zwróciłam na to zbytniej uwagi. Byłam tak bardzo śpiąca, że usnęłam na stojąco. Pamiętam, że chłopak powstrzymał mnie przed upadkiem chwytając w ramiona. Następnie wziął na ręce. Później zasnęłam na amen.
<Marcus?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz