-Hmm... Dawno nie jadłam niczego ciepłego-zamyśliłam się.
-Zbyt dużego wyboru nie mamy, bo spiżarnia jest prawie pusta-zauważyła Kate niechętnie. Zaczęłam przetrząsać wszystkie szafki w poszukiwaniu jedzenia.
-I jak? Masz coś?-zapytała moja towarzyszka. Triumfalnie wychylnęłam ze spiżarni niosąc kilka produktów.
-Zdobyłam wystarczającą ilość składników żeby zrobić naleśniki! Co ty na to?
- Świetnie! Ale pospieszmy się, bo zaraz umrę z głodu!
***
-Uff...-westchnęłam z błogim uśmiechem- Po raz pierwszy od dwóch tygodni się tak najadłam!
-Ja też-przytaknęła Kate- Muszę się położyć!
-To ty już leć, a ja posprzątam!
-Ale...-zaprotestowała.
-Nie ma żadnego "ale"! Późno już, idź spać, a ja się zajmę resztą- powiedziałam stanowczo wypychając ją z pokoju. Ustąpiła i odeszła mówiąc na pożegnanie:
- Dobranoc Willow!
- Dobranoc, dobranoc!-odpowiedziałam. Sprzątanie zajęło mi mniej niż 5 minut (czego jak czego, ale sprzątania to mnie rodzice nauczyli!).
"Ale mam szczęście! Pierwszy dzień w watasze a ja już mam koleżankę. I to po stokroć lepszą od tych jakie miałam wcześniej! Kate jest trochę zamknięta ale nic na siłę. Jeszcze zdążymy się zaprzyjaźnić"-myślałam idąc do sypialni z przekonaniem, że nareszcie znalazłam swój wymarzony dom. Niestety, zapewne od nadmiaru wrażeń lub od przejedzenia naleśnikami, nie mogłam zasnąć. Postanowiłam wyjść na dwór żeby zaczerpnąć powietrza. Panowała lodowata, zimowa noc. Przemieniłam się w Zimowe Dziecię, które było odporne na wszelkie zimno i poszłam przed siebie."Po spacerze na pewno zasnę!"-myślałam. Dotarłam do jeziora. Widok byl przecudny! Księżyc w kształcie rogala wisiał nad lodową taflą. Wspięłam się na drzewo aby więcej widzieć. Zapatrzona jak w obrazek zapadłam w drzemkę. Ze snu zbudziło mnie chrupanie śniegu pod czyimiś stopami. Ów ktoś stanął pod "moim" drzewem i również zapatrzył się w jezioro. Był to białowłosy chłopak. Nie widziałam go dokładnie, gdyż mimo księżyca panowały ciemności. W pewnej chwili gałąź pode mną zatrzeszczała pod ciężarem mego ciała i śniegu. Nieznajomy spojrzał w górę błyszczącymi, czarnymi oczyma i wtedy to ześlizgnęłam się z oblodzonej gałęzi wprost na niego. Jako Zimowe Dziecię nie mogłam latać, więc ze strachem w oczach spadłam ma chłopaka, który wyciągnął ręce żeby mnie złapać. Nie wiedział, że moja Zimowa Forma jest tak zimna iż grozi mu zamarznięcie...
<Marcus?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz