- Uważaj jak łazisz - warknąłem do wilka, którego znałem tylko z widzenia
Przemknął mi się parę razy przez oczy w zamku. Już chciał odpowiedzieć, ale przerwał mu głos:
- No proszę, proszę, a jednak jest od was
Odwróciłem się w stronę z której przybiegł wilk, który na mnie wpadł. Jak się spodziewałem po głosie zobaczyłem wilka, betę z Watahy Wilków Śmierci. O ironio, że akurat tak agresywne stado zagnieździło się niedaleko nas.
- Nie wiem co tu robi - odpowiedziałem nie zwracając uwagi na wilka z naszej watahy
- To zaraz się dowiesz, szpiegował u nas ale jakimś cudem mi uciekł! - wrzasnął wkurzony beta.
No właśnie sobie przytomniałem nazywał się Xavier.
- Nie moja wina, ani nie jego, że jesteś takim idiotą - powiedziałem z kpiącym uśmiechem
Rzucił się na mnie od razu i aż wytrzeszczył oczy kiedy runął na ziemię.
- Musisz się bardziej postarać, a i pragnę Ci przypomnieć, że jesteś obecnie na naszym terenie i jak Cię zabiję to nie zrobi to na nikim większego wrażenia - zauważyłem
Mruknął pod nosem parę przekleństw i już go nie było. Zmieniłem się w człowieka, ten z naszej watahy także. Przeniosłem na niego wzrok.
- I kto Ci kazał tam leźć? - zapytałem dość poważnie moim zwykłym chłodnym tonem
<Max?>
<Max?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz