sobota, 28 grudnia 2013

Od Rinevy

Było dość słonecznie, jak na tę porę roku. Ale tu, gdzie byłam panowała zupełna ciemność. Ruiny to było jedyne miejsce, gdzie można się było ukryć. Tyle tu było podziemnych korytarzu, a gdzie bym nie spojrzała, jakaś duszyczka czaiła się za rogiem. Położyłam się na ziemi i przymknęłam oczy. Poczułam nagle mrożące krew w żyłach zimno i szloch jakiegoś dziecka. Otworzyłam powoli oczy. Jakaś ośmioletnia dziewczynka o blond lokach leżała przy mnie, a po policzkach spływały jej łzy. Na jej bladym ciele widać było ślady siniaków, a biała sukieneczka poplamiona była krwią. Za życia była pewnie torturowana. Biedne dziecko. Usiadłam powoli, by jej bardziej nie przestraszyć.
- Coś się stało?- zapytałam po chwili.
Ktoś tu wszedł... I mnie bardzo przestraszył.
- Jak to zrobił? Przecież Cię nawet nie widzi.- powiedziałam delikatnie.
Ale wpadł na mnie...
Znów wybuchła płaczem. Niesamowite, jak niektóre dusze boją się. Ale w pewnym sensie je rozumiem. To nie jest przyjemne, jak ktoś przechodzi przez ciebie i nawet nie zdaje sobie z tego sprawy. Uśmiechnęłam się pokrzepiająco. Już miałam iść sprawdzić, kto z watahy wszedł, kiedy usłyszałam za sobą głos.
- Z kim rozmawiasz?

< Ktoś dokończy? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz