-Dokąd idziesz?-spytał
-Do takiej jak by biblioteki-powiedziałam i ruszyłam dalej
-Nie robisz nic poza czytaniem?-spytał
Prychnęłam.Puściłam to mimo uszu.Gdyby on nie wiedział nic o swojej rodzinie też by tylko czytał.Szukał by i w końcu może by znalazł.Miejsce te było nad jadalnią. Książek było około 1000 a ja przeczytałam w ciągu pobytu tutaj tylko 24 i nic nie znalazłam.Wreszcie wzięłam grubą księgą "Zmiennokształtni-historie powstania".Zaczęłam ją czytać aż wreszcie znalazłam
"Zmiennokształtni ludzie zamieniający się w kruki.Wysłannicy rodziny królewskiej w Shautan inaczej Wataha Mroku.Rodzina ta już od dawana napadała swymi wysłannikami na niewinne wsie i miasteczka.Niestety odkąd..."
Kartka została nadgryziona dopiero zobaczyłam kolejne słowa
"I nie spoczną puki nie odnajdą..."
Znów nadgryzienie
"Będą swymi krukami palić i rabować dopóki nie znajdą..."
I znów tym razem kawałek kartki został wyrwany.Odłożyłam ją na miejsce nie byłam tyle co wkurzona co zdruzgotana.Może dlatego spalili wioskę gdzie mieszkałam może nadal mnie szukają?Miałam jedynie nadzieje że ich tu niezastane.Przygryzłam wargę.Wiem że o tym nie mogę powiedzieć.Wyszłam z biblioteki, głosy ucichły.Nikogo nie było?Możliwe.Weszłam do salonu chłopak nadal tam siedział.
-I co znalazłaś to czego szukałaś?-spytał a ja skinęłam głową była to po części prawda.
<Elias?>
-I co znalazłaś to czego szukałaś?-spytał a ja skinęłam głową była to po części prawda.
<Elias?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz