niedziela, 15 grudnia 2013

Od Rinevy do Felix'a

Nie wiem, kiedy taka mała dziewczynka napełniła mnie tak dużym strachem. Zdarzyło mi się to pierwszy raz i byłam tym bardzo zdziwiona. Inaczej wyobrażałam sobie śmierć. Raczej jako mężczyznę całego w czerni z ponurym wyrazem twarzy i tajemniczym wzrokiem. Jednak strach wcale nie był mniejszy, a raczej powiedziałabym, że większy. W horrorach to właśnie dzieci napełniają mnie największym lękiem.
- Na pewno posłucha.- odparł Felix i usiadł na kanapie.
Śmierć zaczęła podskakiwać szczęśliwa i usiadła koło niego. Ja jak najszybciej zrobiłam to, co on. Na razie nie czułam się pewnie, kiedy nie byłam blisko niego. Nagle drzwi walnęły z ogromnym hukiem. Nikt się tego nie spodziewał, no może z wyjątkiem chłopaka.
- Mówiłem.- mruknął pod nosem i wstał.
Odwróciłam się w tamtą stronę z przerażeniem. Serce waliło mi jak oszalałe, a coś czułam, że to na dzisiaj nie koniec atrakcji. Do pomieszczenia wszedł kosiarz śmierci, nigdy dotąd przeze mnie nie widziany, więc patrzyłam się na niego z otwartymi szeroko oczami. Wskazał na mnie ręką i powiedział:
- Przyszedłem po ciebie.
Zaparło mi dech w piersiach. To nie możliwe...
- Po mnie?- zdołałam tylko wydukać.
- Tak!
- Co ty błaźnie odwalasz?- wrzasnęła śmierć.
- Ja?!- zapytał nienaturalnym głosem.
Dziewczynka wstała, podeszła do niego i zdjęła mu kaptur. Walnęła go w łeb, co śmiesznie wyglądało, ale powstrzymałam się od śmiechu.
- Tak ty, pajacu.
Felix wstał.
- Ał...- po chwili spojrzał na mnie i Felix'a.- Felix, to twoja dziewczyna?
Ehh... To u nich rodzinne?
- Nie.- powiedział.
- W takim razie jest wolna?- raczej uznał to za pytanie retoryczne, bo usiadł koło mnie.
Chłopak warknął lekko, a kosiarz śmierci uśmiechnął się drwiąco.
- Co, jednak zazdrosny?
Ta sytuacja była dość dziwna. Przekręciłam teatralnie oczami.
- Felix, nie przejmuj się.- chciałam coś powiedzieć, by chłopak się uspokoił, bo siedzącego obok mnie pacana to tylko bawi.
- Uważaj, bo się wystraszę.- przytulił mnie lekko.
Czułam się... Dziwnie. Co najmniej dziwnie.
- Idź sobie, tylko wszystkich denerwujesz.- odezwała się śmierć.
- Oj nie bądź taka, tylko karzesz mi za umarlakami latać, a ja wolę się z żywymi pobawić.- uśmiechnął się do mnie.
Odepchnęłam go. Miałam nadzieję, że da mi w końcu spokój. 
- Bo cię zabiorę ze sobą.- zaczął mnie smyrać dłonią po policzku.
- A spróbuj tylko...- zagroził mu Felix.
- Koniec.- śmierć weszła między nich.- Wynocha.
Jej brat niechętnie wstał, zostawiając mnie. Już lubię tą śmierć. W końcu się odczepił.
- Weź się ogarnij, co?- zapytała dalej, jak mała dziewczynka. Wyglądało to śmiesznie, więc uśmiechnęłam się lekko tak, że nikt nie zauważył.
- E tam, puszczę im maraton filmowy, będą głównymi bohaterami.- pstryknął palcami.
Zaczęło mi się kręcić w głowie i rozmazywać obraz. Zaraz, co się dzieje? Jaki znów maraton filmowy? Nie, nie! Śmierć walnęła go w głowę.
- Sio! Bo cię do piekła wyślę! Zatrudnię kogoś innego!- próbowała przemówić mu do rozumu.
Usłyszałam śmiech. Dojrzałam już tylko rozmazaną śmierć i chłopaka, po jej zwariowanym braciszku ani śladu. Robiło się coraz gorzej. Tak mi wirowało w głowie, że myślałam, że zaraz puszczę pawia. 
- Trzeba czekać aż się obudzą. Baran jeden dostał moc i teraz będzie myśleć, że mu wszystko wolno.- jeśli mnie oczy nie myliły, to usiadła na fotelu.
To było ponad moje siły. Słyszałam, że Felix jeszcze z tym walczy, ale ja już nie miałam sił. Zemdlałam.
***
Mrugnęłam kilkakrotnie oczami. Biel... Meble... Byliśmy koło siebie w jakimś białym pokoju.
- Co jest?- spytałam.
- Zabiję go... Oczywiście w przenośni.- powiedział Felix.
Nagle zmieniliśmy się w dzieci. Stawiałam na to, że Felix miał pięć lat, bo ja trzy. No super. Będę chodziła, jak pokraka za nim, a cudem będzie, jak nadążę za jego krokami. Znów się rozejrzałam. Kolejny pokój, za oknem burza, a na dole krzyki.
- No świetnie!- nieumyślnie krzyknęłam, jak dziecko i przytuliłam się do niego.
- Em... Lepiej nie krzycz, może być gorze.- powiedział cicho.
Posłusznie kiwnęłam głową i nasłuchiwałam. Chłopak zaczął powoli kierować się do drzwi. Niespodziewanie błysnęło się za nami i usłyszeliśmy grzmot. Lekko się wzdrygnął i spojrzał na mnie. Mnie również przebiegł dreszcz. Było tak... Strasznie z tą burzą panującą na zewnątrz.
- Co robimy?- tym razem szepnęłam i podeszłam do niego cicho.
- Chodź.- uchylił powoli drzwi i skrzywił się, bo znów usłyszeliśmy krzyk.
Kiwnęłam głową i ostrożnie poszłam za nim. Felix wyszedł w ciemność i złapał mnie lekko za rękę. Spojrzałam na nasze złączone dłonie i poszłam za nim. Skręciliśmy korytarzem w prawo, doszliśmy do jednych z drzwi i chłopak zamknął je na klucz. Usłyszeliśmy kolejny krzyk, zaczęliśmy zmierzać na dół. Nagle zza zakrętów schodów ktoś wybiega, słychać było świst i została jedynie plama krwi i ciało "ofiary". Felix stanął zamurowany, ja też. Miałam taką ochotę krzyknąć, ale zatkałam usta dłonią i patrzyłam z przerażeniem na ciało. Co się dzieje?! Chłopak chciał się cofnąć, ale potknął się o schodek, na którym stałam i usiadł. Po chwili koło ciała pojawiła się czarna postać, patrzyła na nas. Zaśmiała się paskudnie. Przeszły mnie ciarki po całym ciele. Byłam sparaliżowana strachem, ale lekko potrząsnęłam głową i zaczęłam ciągnąć Felix'a, by pomóc mu wstać. Jednak nie ruszył się z miejsca, po prostu był zamurowany. Tajemnicza postać zaczęła powoli odchodzić. Nadal patrzyłam się w miejsce, gdzie stała w takiej pozycji, w jakiej byłam. Kątem oka ujrzałam, że z oczu chłopaka zaczynają ściekać łzy. Niespodziewanie pojawiła się przed nami śmierć jako wspomnienie. Spojrzała najpierw na ciało, a później na nas. Oczy nienaturalnie świeciły jej na czerwono, a po chwili zniknęła. Nie wytrzymałam tego. Przytuliłam się do Felix'a i wtuliłam twarz w jego szyję. On nadal się nie ruszył.
- Felix...- szepnęłam cicho.
Wzdrygnął się, jakby dopiero zdał sobie sprawę, że tu jestem.
- Przepraszam...- otarł oczy dłonią.
- To nic...- próbowałam się trochę uśmiechnąć.- Co to było?
- To jest wspomnienie.- poszedł na górę i otworzył wcześniej zamknięty pokój. Po chwili usłyszeliśmy policję.
- Czyje?- zapytałam i poszłam za nim. A mogłam się wtedy ugryźć w język, idiotka.
Nie odpowiedział. Wbił wzrok w ziemię. I znów zaczęło się wszystko rozmazywać.
Tym razem było jakieś dziesięć lat później. Byliśmy w dość dużym pokoju, gdzie były trzy łóżka. Felix siedział pod ścianą z podkurczonymi nogami.
- Przepraszam... Nie powinnam pytać... Mogłam się domyśleć.- zrobiło mi się głupio. To było jego wspomnienie. Potworny widok.
Kiwnął tylko głową i rozejrzał się krótko.
- Gdzie jesteśmy?- zapytałam, by przerwać ciszę.
- W sierocińcu.- zauważyłam, że przeszedł go dreszcz. Wstał i położył się na łóżko.
Również wstała i zaczęłam się rozglądać.
 - Lepiej nie zwracaj zbytnio na siebie uwagi.- przymknął oczy.
Westchnęłam. No tak... Usiadłam w kącie za łóżkiem. Drzwi otworzyły się z trzaskiem i znów pojawiła się śmierć jako wspomnienie. Podeszła powoli do Felix'a.
- Ty jesteś tym dzieckiem?- zapytała jakby nigdy nic.
Przytaknął, skinieniem głowy. Przytuliła go, a on nie wiedział, co zrobić. Też się zdziwiłam, ale nic nie mówiłam. Po chwili odsunęła się od niego.
- To był wypadek, ale sprawca tego już nie istnieje.
Oczy zaszkliły się lekko Felix'owi, ale milczał. Wytarła mu oczy i po raz kolejny zniknęła.
- Dobra, koniec zabawy.
***
Wróciliśmy do normalnego świata. Otworzyłam powoli oczy oszołomiona. Koło mnie siedział Felix, a śmierci już nie było.
- Niech nigdy więcej tego nie robi...- bąknęłam.
On kiwnął tylko głową, jakby się zaciął. Poruszyłam lekko głową i poczułam ostry ból.
- Ał..- jęknęłam.- Za dużo wrażeń.- skrzywiłam się.
Felix wstał. Chyba miał zamiar wyjść z pokoju, a ja kierowana nagłym impulsem, przytuliłam go. Było mi go tak strasznie żal... To co wydarzyło się w jego życiu było tragiczne, a dzisiaj musiał znów to oglądać i na nowo przeżywać. Odsunęłam się.
- To ja... Już pójdę.- powiedziałam cicho.
Poszłam do pokoju, a gdy tylko weszłam, rzuciłam się na łóżko i zasnęłam.

< Felix? Uf.. Udało mi się to ogarnąć xD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz