Sturlaliśmy się z schodów. Nie powiem, nie było to zbyt przyjemne ani dla mnie, ani dla Felix'a. Kiedy znaleźliśmy się na samym dole byliśmy tak splątani, że musiałam się zastanowić, gdzie są moje ręce, a gdzie chłopaka. Udało nam się jakoś wstać, jedną ręką trzymałam się ściany, a drugą za głowę.
- Chyba trochę za późno mnie ostrzegłeś.- próbowałam się uśmiechnąć lekko rozciętą wargą do chłopaka, który masował sobie obolałą nogę.
- Jak to mówią...- zastanowił się.
- Lepiej późno niż wcale.
Przytaknął głową. Kiedy już doszłam do siebie, zaczęłam się rozglądać. Tu było... Dopiero niesamowicie. Jeszcze ciszej, niż na górze, a to miejsce napawało takim nienaruszonym spokojem. Przymknęłam oczy i delektowałam się ciszą. Wzięłam głęboki wdech, a przy wydechu otworzyłam oczy.
- Faktycznie, tu jest...- odkręciłam się w stronę Felix'a, ale jego już tam nie było.- Felix? Gdzie jesteś?- zaczęłam chodzić i się rozglądać.
< Felix, gdzie się podziałeś? ;D >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz