Ruszyłyśmy więc przed siebie, w stronę zamku. Słońce już powoli zachodziło, była może 16:30.
- Ładny dziś był dzień - stwierdziła Willow z uśmiechem
Potwierdziłam skinieniem głowy. Tak po około 15 minutach byłyśmy na miejscu. Weszłyśmy do środka, Willow szła powoli, bo rozglądała się wszędzie z uśmiechem oczywiście. Poczekałam na nią, aż skończy podziwiać i ruszyłyśmy do jadalni. Nikogo tam nie było.
- Obiad już raczej był, a z tego co widzę to nic nie zostało. - skrzywiłam się lekko.
- No to trzeba coś przygotować! - Willow zaklaskała w ręce z uśmiechem.
- No. Na co masz ochotę? - zapytałam.
<Willow?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz