czwartek, 5 grudnia 2013

Od Felix'a

Wstałem wcześnie, około 5 i (na szczęście) nikogo nie spotkałem. Wyszedłem z pokoju i zszedłem na dół, gdzie w zamku mieściła się kuchnia i jadalnia. Zjadłem coś szybko i wyszedłem z zamku nie zauważony, na szczęście nikt mi nie zawracał wtedy głowy. W lesie wszedłem z łatwością na jakieś drzewo i siedziałem na nim patrząc się w chmury do południa, patrząc jak zmieniają kolor wraz z wschodzącym słońcem. Po czym zeskoczyłem i ruszyłem przed siebie. Siadłem koło zejścia do ruin patrząc się w dół. Jedno popchnięcie od tyłu i bym tam wpadł. Nagle usłyszałem kroki, a koło siebie zobaczyłem Rineve.
- Cześć - przywitała się
- Cześć - odpowiedziałem na chwilę podnosząc na nią wzrok.
- Mogę się dosiąść?
W odpowiedzi kiwnąłem głową. Na pozwolenie zaraz usiadła i też spojrzała w dół.
- Cicho tu - mruknęła po chwili
- Na dole ciszej - odpowiedziałem - Chcesz zobaczyć?
- Jasne - kiwnęła głową
Powoli wstałem i zrobiłem parę kroków w przeciwnym do niej kierunku, też wstała i ruszyła za mną. Otworzyłem klapę, pokazało się zejście do korytarza, który widać z góry. Zeskoczyłem na dół, jakieś 2 metry. Też zeskoczyła zdziwiona widocznie wyglądem tego miejsca. Zamknąłem klapę specjalną linką i zacząłem schodzić korytarzem na dół. Szła koło mnie.
- Nie mówisz dużo - stwierdziła
- Nie lubię jak nie mam o czym - odpowiedziałem
- Jak chcesz mogę podsunąć jakiś temat - wzruszyła ramionami.
- Na przykład? - zapytałem idąc tyłem i patrząc na nią
- Na przykład...., jakie masz moce?
- Hym...., znam się na magii - odpowiedziałem
- Czyli? - zapytała
Wyciągnąłem z kieszeni czarną chustkę.
- Pusta - pokazałem jej
Mruknąłem pod nosem krótkie zaklęcie i zmieniła się w białego gołębia. Milczała chwilę.
- Jak to zrobiłeś? - zapytała w końcu
- Magia, jak znasz zaklęcie to można zrobić wszystko - odpowiedziałem
- Łał.... - mruknęła
- To masz jakiś jeszcze temat? - zapytałem
- Hym.... - zamyśliła się - Co robiłeś zanim tu trafiłeś?
Stanąłem nagle, że prawie nagle wpadła, od razu zepsuł mi się humor.
- Nie powinnam pytać prawda?
- Nie..., to nic takiego..., po prostu..., nie lubię o tym mówić..., może innym razem ci powiem - odpowiedziałem ruszając dalej tym razem normalnie
Kiwnęła głową. Na końcu korytarza były dość długie, śliskie schody. Zeszła powoli pierwsza.
- Uważaj tu jest... - nie zdążyłem skończyć bo poślizgnęła się, złapałem ją za rękę, ale oboje runęliśmy w dół wielkich schodów.

< Riv?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz