Błąkałam się między korytarzami niczym zjawy pojawiające się i znikające, właśnie tam, postanowiłam pomyśleć o tym co się stało.
''Głucho wszędzie, mroczno wszędzie, co to było, co to będzie?''-Zacytowałam sama do siebie.
A duchy, zjawy błąkające się razem ze mną, ciągające mnie za sukienkę, kościstymi rękoma wyciągając do mnie, dotykały włosów. Kajdany wydawały jak zwykle, te same, piękne, tajemnicze odgłosy. A widma, które już widziałam tyle razy, nie robiły na mnie wrażenia, ja na tych zmorach zresztą też. Mrocznym, tajemniczym, budzącym strach holem szłam sama, a straszydła przeszywały mnie, nie zwracając na mnie znaczącej uwagi, niczym jedna z nich, właśnie tak chciałam się czuć, nie zamartwiać się, błąkać, nie mieć celu, nie potrzebować przyjaciół, to było jedno z moich marzeń. A teraz te wspomnienia przez, które mam kłopot, żeby te widziadła mogły mi pomóc.
''Trzeba wielu lat żeby znaleźć przyjaciela, wystarczy chwila by go stracić''-Znów zacytowałam.
Uwielbiałam czytać, zamykać się w sobie, siedzieć sama.
Zatrzymałam się.
Obejrzałam za siebie. Za mną stała przerażona Lucy, a jeszcze za Nią jedno z widm. Odpędziłam zmorę natychmiastowo, po czym zapytałam co tu robi. Powiedziała mi, że się o mnie martwiła, więc chciała ze mną porozmawiać. Opowiedziałam jej, wszystkie wspomnienia.
-Nie wiem jak mam mu powiedzieć o tym że jest moim bratem?-Powiedziałam
<Lucy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz