Rosły, czarny basior leżał spokojnie pod drzewem liżąc równie spokojnię swoją lewą łapę, czerwoną od krwi, która wydostała się z niego przez zachaczenie łapą o kolce róży. Kiedy łapa była tak samo czarna jak reszta jego ciała wstał i przeciągnął się powoli. Odszedł od drzewa na, którym zostawił ślad w postaci czerwonej plamy krwi z jego łapy. Szedł tak z 10 minut kiedy niestety na jego drodze stanęła jakaś wadera.
-Witaj. Kim jesteś i co robisz na terenach Watahy Szmaragdowej Nocy?- zapytała swoim melodyjnym głosem.
-Nazywam się Nuon- burknął-A tu... po prostu jestem- dodał i odwrócił się chcąc odejść jak najdalej od wadery. Ta jednak poszła za nim.
-Ja się nazywam...
<Jakaś wadera?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz