To, że byłem pod postacią wilka niewiele pomagało. Przemknąłem przez jakieś krzaki. Wypadłem na polanę i zobaczyłem innego wilka, prawdopodobnie z naszej watahy, lecz nie było chwili by o to zapytać. Odwróciłem się w sekundzie i zmieniłem w człowieka. Złapałem za sztylety. Nie mogę przecież uciekać w nieskończoność nie? Przeciwnie do nich. One się nigdy nie męczą.
- Cofnij się - rzuciłem do niej
Jeden demon wystrzelił z lasu i w chwili gdy nabiłem go na sztylet zmienił się w czarną mgłę, która zniknęła. Pokazał się kolejny, rzucił się na mnie nim zdążyłem się obrócić. Gdy przytwierdził mnie do ziemi i zatopił kły w moim karku zmieniłem się w wilka i uwolniłem. Szybko odpowiedziałem atakiem, ale, że jako wilk nie jestem jakoś specjalnie wyposażony szybko odskoczyłem do tyłu, od razu miałem w rękach sztylety. Trzeci przemknął koło mnie drapiąc kolcami po plecach dość głęboko. Zostały dwa. Zacząłem się cofać do tyłu, gdyż byliśmy niebezpiecznie blisko widza tego całego widowiska. Z trudem uniknąłem kolejnych ataków. denerwujące było w tych demonach to, ze gdy chciały przyśpieszyć dookoła nich pojawiała się czarna mgła, która automatycznie umożliwiała im także latanie. Jeden właśnie w taki sposób ruszył w moim kierunku, a jeden z moich sztyletów utknął w jego gardle. Rozpłynął się. Został jeden. Miał się już na mnie rzucić kiedy spod ziemi wystrzeliły korzenie i oplotły go ciasno. Nie zastanawiając się czyja to sprawka wbiłem w niego sztylet i kolejny zniknął w czarnej mgle. Gdy podniosłem wzrok wilczyca zmieniła się już w dziewczynę, czyli jedna z naszych, albo chociaż ktoś kto nie próbuje mnie zabić, jakiś plus.
- Dzięki.. - mruknąłem chowając broń
- Nie ma za co - odpowiedziała
- Nie chcę Cię urazić - tak przebywanie z Blue źle na mnie wpływa - ale należysz do naszej watahy? Szmaragdowej Nocy?
< Napiszesz d.c.? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz