środa, 5 lutego 2014

Wyprawa Blue cz. VI

-Nie martw się-powiedziała Shiro-Tyle przeżyłam, więc jeszcze sobie pożyję
Uśmiechnęłam się w stronę dziewczyny. Nagle ona wstała i kazała mi się schować.
Zrobiłam to o co mnie prosiła, siedziałam cicho, bałam się nawet oddychać głośniej. Przez chwilę ciarki przeszły mnie, a nawet przestałam oddychać. Ale za chwilę poczułam się normalnie, jak by nigdy nic.Wyszłam z ukrycia. I zapytałam Shiro, czemu kazała mi się schować.
-To był Orion-powiedziała pomagając mi wstać.- Blue, po co tu przybyłaś?
-Po "Serce Lasu"-powiedziałam chowając do torby butelkę z wodą
-Będziesz musiała go pokonać-powiedziała smutno-Nie chcę żebyś zginęła-rozpłakała się
-A wcześniej chciałaś mnie zabić-uśmiechnęłam się.-Nie zginę.
Przytaknęła. Zaproponowała mi że zaprowadzi mnie do sali tronowej, tajnym przejściem. Ale pod jednym warunkiem, że jeśli przeżyję zabiorę ją ze sobą do swojej krainy, ale z Młodymi feniksami.
Zgodziłam się. Shiro zaprowadziła mnie do sali tronowej. Orion jeszcze nie zkończył patrolować zamku. Medalion leżał na tronie, podniosłam go.
-Usiądź jak chcesz. Mamy jeszcze 5 min.-usiadłam na chwilkę, a medalion schowałam do torby. Ciarki znów mnie przeszły, a to był zły znak. Orion był blisko, nawet bardzo. Szybko, choć chwiejnym krokiem wbiegłam do tajemnego wejścia. Shiro zaraz za mną zamknęła je, ale Orion zorientował się że nie ma "Serca Lasu". Wraz z Shiro zaczęłyśmy uciekać, dziewczyna zmieniła się w Feniksa i wzięła mnie na barana. Kiedy tylko wyleciałyśmy z ciemnego tunelu, naszym oczom ukazał się strażnik medalionu, który zwinęłam.
Zeskoczyłam z grzbietu Shiro, zrzuciłam moją torbę z ramienia. Moją mocą; lodowy towarzysz; przywołałam dwa lodowe smoki i dwa ogniste:















Smoki natychmiast ruszyły na strażnika, który ominął ich i od razu zaatakował mnie. Obroniłam się tarczą. Wyjęłam miecz i zaczęliśmy walkę na miecze. Nie ominęła mnie walka w ręcz.
***
Wyglądało to tak że to Orion miał wygrać. Choć broniłam się jak tylko mogłam. Wykorzystałam już wszystkie moje moce, a smoki które stworzyłam przepadły. Miałam już wiele ran ciętych. Moje ramiona były całe w krwi, a ubrania już prawie podarte. Miał być to ostatni cios, którym miałam wygrać, ale upadłam.

(CIĄG DALSZY NASTĄPI)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz