Otworzyłam oczy i rozejrzałam się. Leżałam na łóżku w ładnym, dziecięcym pokoiku całym w bieli. Domek dla lalek stojący obok świadczył, że jest to pokój dla dziewczynki. Zwlekłam się z łóżeczka, żeby się tu jeszcze pokręcić. Zauważyłam przy okazji, że ani na mnie, ani na moich ubraniach nie ma śladu krwi. Koszula nocna była idealnie czysta niczym ten pokój. I właśnie to mnie zaniepokoiło. Nie było wątpliwości, iż dalej jestem w tym dziwnym, zakurzonym zamku. Zakurzonym. Cały zamek był zakurzony, poza tym pomieszczeniem. Tu wszystko wyglądało tak czysto i świeżo. Odwróciłam się by sięgnąć po miecz spoczywający na łóżku, ale jego trzymał już ktoś inny... Na widok siedzącej plecami do mnie postaci z długimi, ciemnymi włosami wydałam zduszony okrzyk. Dziewczynka ze zdjęcia obracała właśnie mój rapier w dłoniach nucąc przy tym wesołą melodię pod nosem. Zaschło mi w gardle na tyle, że nie mogłam wydobyć słowa. Sterczałam więc z otwartymi ustami i gapiłam się na jedyną żywą mieszkankę tego zamku. Chociaż czy do końca żywą?
<cdn.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz