Szedłem w stronę Zamku. Była noc i nawet dobrze, że chociaż była noc. Nikt mnie nie zauważy. Czułem się szczęśliwy od środka, że w końcu zobaczę Blue i ją przytulę. Moje myśli cały czas były skierowane tylko na Blue. Wiatr był ciepły i wiał tak jakby miał mnie uśpić do snu. Jednak mu się to nie uda. Kiedy przede mną pojawił się zamek, uśmiechnąłem się szeroko i podszedłem do drzwi. Otworzyłem je cichutko, bo wiedziałem, że strasznie skrzypią. A to spowodowało by pobudkę całej watahy. Wszedłem po schodach. Usłyszałem dziwne odgłosy śmiechu, które wydobywały się z jadalni. Otworzyłem drzwi. Kiedy wszedłem zobaczyłem Blue i dwie dziewczyny. Zrzuciłem torbę na ziemie i spojrzałem na Blue. Blue wstała od stołu. Popatrzyła na mnie, lecz czułem, że to co zrobiłem jest nie wybaczalne. Te 2 dziewczyny szeptały coś do siebie, a potem wyszyły. Znów spojrzałem na Blue. Blue nie odzywając się do mnie, usiadła i patrzyła w kubek kawy. Poszedłem do niej i kucnąłem, kładąc na jej kolano rękę.
- Wiem, że zachowałem się jak ostatni kretyn - powiedziałem z obniżonym głosem - Mogłem Ci powiedzieć, że wyjeżdżam na te 2 miesiące. Przepraszam Blue, ale lepiej mi było nie mówić nic tobie. Lepiej było by, żebyś nie wiedziała gdzie jestem i co robię
- Myślisz, że co sobie wyobrażasz - Zaczęła do mnie krzyczeć - Myślisz, że jestem osobą, która się nie martwi o Ciebie, to ty jesteś w błędzie !
I wtedy Blue wylała mi na głowę gorącą kawę. Popatrzyła na mnie, wstała i wyszła.
- Wiedziałem - szepnąłem sam do siebie
Podniosłem torbę z ziemi i poszedłem do pokoju. Otworzyłem drzwi i rzuciłem kluczyk na nocny stolik. Wszedłem do łazienki, obmyłem twarz z fusów kawy i umyłem włosy. Wróciłem do pokoju, położyłem się na łóżku, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę - mówiłem z tak obniżonym głosem że nie chciało mi się żyć
- Czy mogę - Do pokoju weszła Blue i zamknęła drzwi za sobą
- Pewnie - Podniosłem się z łóżka - Więc słucham. Czego potrzebujesz ?
(Blue ? Jak mi się nie chce to potrafię nawet byle gunwo napisać )
środa, 25 czerwca 2014
Śpiączka - Zamek Nocy- od Willow cz.IV
-Niezła broń-odezwała się dziewczyna tak nagle, że aż się wzdrygnęłam.
-Eeeem...-zdołałam z siebie wydusić tylko tyle. Sytuacja była co najmniej dziwna. Najpierw ni z gruchy, ni z pietruchy pojawiam się w jakimś opuszczonym zamku. Walczę w środku z demonem, potem prawie tonę w morzu krwi, która wylewa się na korytarz, a na koniec spotykam dziecko, które najwyraźniej wcale się nie postarzało od dnia zrobienia rodzinnej fotografii. Pamiętam, że zanim zjawiłam się w tej ponurej krainie, szykowałam się do snu. Może to sen? Pewności nie ma, ale jeśli tak, to cholernie realistyczny koszmar.
-Czemu tu jesteś?-zapytałyśmy równocześnie. W normalnych okolicznościach roześmiałabym się, lecz te okoliczności z pewnością do najnormalniejszych nie należały.
-Odpowiedz pierwsza-nakazała dziewczyna wciąż siedząc tyłem do mnie. Mówiła dosyć cicho, wciągając powietrze z dziwnym świstem.
-Nie wiem- wyszeptałam drżącym głosem. Potem odkaszlnęłam i dodałam nieco pewniej:
-Pamiętam, że szłam przez mgłę, a z niej wyłonił się Twój zamek. Weszłam do środka, bo dookoła nie było nic innego.
-Rozumiem...- mruknęła odkładając mój miecz na bok. Przestąpiłam nerwowo z nogi na nogę.
-Posłuchaj. Czy pomożesz mi się stąd wydostać? Tu jest mnóstwo demonów. Jeden już mnie zaatakował, a jeszcze ta krew...
-Nie spiesz się tak! Od dawna nie miałam gości. A demonami się nie martw - nie mają wstępu do mojego pokoju.
-S-skoro tak mówisz-wydukałam. Coś mi się widzi, że nie mam innego wyjścia jak zostać.
-Wybornie!-ucieszyła się dziewczyna klaszcząc w ręce. Na środku pokoju pojawił się biały, okrągły stolik z dwoma filiżankami herbaty i dwa białe krzesła do kompletu.
-Siadaj i częstuj się!-zawołała, a na stoliku zmaterializowała się taca z ciasteczkami. Odsunęłam ostrożnie krzesło i usiadłam. Gospodyni natomiast podniosła się z łóżka przygładzając kruczoczarne włosy. Kiedy zajęła miejsce naprzeciw mnie, nareszcie mogłam zobaczyć jej twarz. Na pewno była to dziewczynka ze zdjęcia, lecz kilka "szczegółów" było zaskakujących. Wzrok przyciągały najbardziej usta nieznajomej, a raczej coś co znajdowało się na ich miejscu. Wyglądało to jakby nigdy nie miała ust, ale ruch szczęką rozerwał skórę na ich miejscu. Oczy tajemniczej dziewczyny były zamglone jak u ślepca, choć byłam pewna, że ona widzi mnie doskonale. W dodatku, mimo ciemnych włosów, jej brwi były białe.
-Przerażam Cię?-zapytała świdrując mnie wzrokiem. Nie mam pojęcia jakim cudem mówiła z takimi "ustami".
-Nie jesteś człowiekiem prawda?-wyszeptałam.
-Kiedyś byłam-powiedziała lekkim tonem, sięgając po filiżankę.-Spróbuj herbaty.
Wzięłam porcelanowe dzieło sztuki do rąk i upiłam łyk.
-Dobra-przyznałam. Doszłam do wniosku, iż pośpiech nie pomoże mi wrócić do domu, więc chociaż spróbuję zrozumieć o co tutaj chodzi.
-Biała z jaśminem-wyjaśniła dziewczyna.- Co chcesz wiedzieć? Opowiem Ci wszystko! Nawet nie wiesz jak to jest, kiedy nie ma się komu wygadać przez lata!
-Wiem-mruknęłam.
-Co?
-Nieważne!-uniosłam ręce w obronnym geście.-Jak masz na imię?
-Saga.
-Jak ta herbata?-wypaliłam bez zastanowienia. Na szczęście nie zrozumiała o co mi chodziło. Zmarszczyła tylko brwi i mówiła dalej.
-Ty jesteś...
-Willow.
-Wierzba?
-Dokładnie.
-Zatem Salicti, czy chcesz...-zaczęła.
-Nie rozumiem dlaczego wy demony, tak się uparliście na to Salicti- przerwałam Sadze. W jej oczach dostrzegłam zaskoczenie.
-Nie podoba Ci się łacińskie określenie na wierzbę?-zapytała z niedowierzaniem. Wzruszyłam ramionami.-No cóż... Jak dla mnie, angielskie "Willow" jest zbyt nowoczesne. W moim wieku jest bardziej na miejscu używać łaciny...-odparła po zastanowieniu.
-Ile masz właściwie lat?
-Zmarłam w wieku trzynastu lat, a demonem duchem jestem od stu dwudziestu siedmiu. Razem wychodzi sto czterdzieści.
-Nie widać po tobie, że aż tyle. Jakich kosmetyków używasz?- spytałam z niewinnym uśmiechem. Odwzajemniła uśmiech, co w jej wydaniu wypadło dosyć złowieszczo. Mimo to, w towarzystwie Sagi zaczynałam się czuć coraz swobodniej. Może dlatego, że sprawiała wrażenie podobnej do mnie? Samotnej, ale pełnej ciepła dla innych...
<cdn.>
-Eeeem...-zdołałam z siebie wydusić tylko tyle. Sytuacja była co najmniej dziwna. Najpierw ni z gruchy, ni z pietruchy pojawiam się w jakimś opuszczonym zamku. Walczę w środku z demonem, potem prawie tonę w morzu krwi, która wylewa się na korytarz, a na koniec spotykam dziecko, które najwyraźniej wcale się nie postarzało od dnia zrobienia rodzinnej fotografii. Pamiętam, że zanim zjawiłam się w tej ponurej krainie, szykowałam się do snu. Może to sen? Pewności nie ma, ale jeśli tak, to cholernie realistyczny koszmar.
-Czemu tu jesteś?-zapytałyśmy równocześnie. W normalnych okolicznościach roześmiałabym się, lecz te okoliczności z pewnością do najnormalniejszych nie należały.
-Odpowiedz pierwsza-nakazała dziewczyna wciąż siedząc tyłem do mnie. Mówiła dosyć cicho, wciągając powietrze z dziwnym świstem.
-Nie wiem- wyszeptałam drżącym głosem. Potem odkaszlnęłam i dodałam nieco pewniej:
-Pamiętam, że szłam przez mgłę, a z niej wyłonił się Twój zamek. Weszłam do środka, bo dookoła nie było nic innego.
-Rozumiem...- mruknęła odkładając mój miecz na bok. Przestąpiłam nerwowo z nogi na nogę.
-Posłuchaj. Czy pomożesz mi się stąd wydostać? Tu jest mnóstwo demonów. Jeden już mnie zaatakował, a jeszcze ta krew...
-Nie spiesz się tak! Od dawna nie miałam gości. A demonami się nie martw - nie mają wstępu do mojego pokoju.
-S-skoro tak mówisz-wydukałam. Coś mi się widzi, że nie mam innego wyjścia jak zostać.
-Wybornie!-ucieszyła się dziewczyna klaszcząc w ręce. Na środku pokoju pojawił się biały, okrągły stolik z dwoma filiżankami herbaty i dwa białe krzesła do kompletu.
-Siadaj i częstuj się!-zawołała, a na stoliku zmaterializowała się taca z ciasteczkami. Odsunęłam ostrożnie krzesło i usiadłam. Gospodyni natomiast podniosła się z łóżka przygładzając kruczoczarne włosy. Kiedy zajęła miejsce naprzeciw mnie, nareszcie mogłam zobaczyć jej twarz. Na pewno była to dziewczynka ze zdjęcia, lecz kilka "szczegółów" było zaskakujących. Wzrok przyciągały najbardziej usta nieznajomej, a raczej coś co znajdowało się na ich miejscu. Wyglądało to jakby nigdy nie miała ust, ale ruch szczęką rozerwał skórę na ich miejscu. Oczy tajemniczej dziewczyny były zamglone jak u ślepca, choć byłam pewna, że ona widzi mnie doskonale. W dodatku, mimo ciemnych włosów, jej brwi były białe.
-Przerażam Cię?-zapytała świdrując mnie wzrokiem. Nie mam pojęcia jakim cudem mówiła z takimi "ustami".
-Nie jesteś człowiekiem prawda?-wyszeptałam.
-Kiedyś byłam-powiedziała lekkim tonem, sięgając po filiżankę.-Spróbuj herbaty.
Wzięłam porcelanowe dzieło sztuki do rąk i upiłam łyk.
-Dobra-przyznałam. Doszłam do wniosku, iż pośpiech nie pomoże mi wrócić do domu, więc chociaż spróbuję zrozumieć o co tutaj chodzi.
-Biała z jaśminem-wyjaśniła dziewczyna.- Co chcesz wiedzieć? Opowiem Ci wszystko! Nawet nie wiesz jak to jest, kiedy nie ma się komu wygadać przez lata!
-Wiem-mruknęłam.
-Co?
-Nieważne!-uniosłam ręce w obronnym geście.-Jak masz na imię?
-Saga.
-Jak ta herbata?-wypaliłam bez zastanowienia. Na szczęście nie zrozumiała o co mi chodziło. Zmarszczyła tylko brwi i mówiła dalej.
-Ty jesteś...
-Willow.
-Wierzba?
-Dokładnie.
-Zatem Salicti, czy chcesz...-zaczęła.
-Nie rozumiem dlaczego wy demony, tak się uparliście na to Salicti- przerwałam Sadze. W jej oczach dostrzegłam zaskoczenie.
-Nie podoba Ci się łacińskie określenie na wierzbę?-zapytała z niedowierzaniem. Wzruszyłam ramionami.-No cóż... Jak dla mnie, angielskie "Willow" jest zbyt nowoczesne. W moim wieku jest bardziej na miejscu używać łaciny...-odparła po zastanowieniu.
-Ile masz właściwie lat?
-Zmarłam w wieku trzynastu lat, a demonem duchem jestem od stu dwudziestu siedmiu. Razem wychodzi sto czterdzieści.
-Nie widać po tobie, że aż tyle. Jakich kosmetyków używasz?- spytałam z niewinnym uśmiechem. Odwzajemniła uśmiech, co w jej wydaniu wypadło dosyć złowieszczo. Mimo to, w towarzystwie Sagi zaczynałam się czuć coraz swobodniej. Może dlatego, że sprawiała wrażenie podobnej do mnie? Samotnej, ale pełnej ciepła dla innych...
<cdn.>
poniedziałek, 23 czerwca 2014
Od Crazy c.d. Ino
Ja i Ino poszliśmy nad łąkę,Ino położyła się a ja obok niej
nie wiem co kombinowała ale zaczęło mi się podobać
zacząłem ją całować,te głosy w mojej głowie znowu powróciły
"nie rób tego"nie zwracałem na to uwagi
<Ino brak weny a tak w ogóle co ty kombinujesz?>
nie wiem co kombinowała ale zaczęło mi się podobać
zacząłem ją całować,te głosy w mojej głowie znowu powróciły
"nie rób tego"nie zwracałem na to uwagi
<Ino brak weny a tak w ogóle co ty kombinujesz?>
Od Ino c.d Crazy
Zawstydziłam się i nie wiedziałam co robić.
- Wszystko dobrze? - spytałam.
- Tak....- odpowiedział Crazy
Położyłam się na trawie i rozmyślałam o tym co się przed chwilą stało.
Nagle Crazy się na mnie położył i pocałował mnie.
- Ja nie wiem co się stało.- powiedział chłopak.
- Już nie ważne...Zapomnij o tym co się wydarzyło. - odparłam.
Wstałam i złapałam Crazy za rękę.
- Chodź! Zaprowadzę cię w moje ulubione miejsce.
- To tu.
To była piękna, zielona łąka.
Było tam dużo motyli i promieni słońca.
Zrobiłam jeden krok i się przewaliłam.
Ale nic mnie nie bolało bo była głęboka trawa.
Crazy położył się obok mnie i zaczął całować.
< Crazy? >
- Wszystko dobrze? - spytałam.
- Tak....- odpowiedział Crazy
Położyłam się na trawie i rozmyślałam o tym co się przed chwilą stało.
Nagle Crazy się na mnie położył i pocałował mnie.
- Ja nie wiem co się stało.- powiedział chłopak.
- Już nie ważne...Zapomnij o tym co się wydarzyło. - odparłam.
Wstałam i złapałam Crazy za rękę.
- Chodź! Zaprowadzę cię w moje ulubione miejsce.
- To tu.
To była piękna, zielona łąka.
Było tam dużo motyli i promieni słońca.
Zrobiłam jeden krok i się przewaliłam.
Ale nic mnie nie bolało bo była głęboka trawa.
Crazy położył się obok mnie i zaczął całować.
< Crazy? >
niedziela, 22 czerwca 2014
Od Crazy c.d. Ino
-uch Ino ale ty mnie dręczysz-powiedziałem uśmiechając się
-no wiem już taka jestem-rzekła głosem bardziej sexy
Pocałowałem ją,oparliśmy się o drzewo nie odlepiając ust,moja ręka powędrowała do włosów Ino a druga moja ręka powędrowała do jej bioder,naglę w mojej głowie usłyszałem głosy"nie rób tego"otworzyłem oczy i przestałem ją całować i spojrzałem na Ino ta spytała
-coś się stało?
-nie...nie wiem..-udawałem że tego nie słyszałem
<Ino?>
-no wiem już taka jestem-rzekła głosem bardziej sexy
Pocałowałem ją,oparliśmy się o drzewo nie odlepiając ust,moja ręka powędrowała do włosów Ino a druga moja ręka powędrowała do jej bioder,naglę w mojej głowie usłyszałem głosy"nie rób tego"otworzyłem oczy i przestałem ją całować i spojrzałem na Ino ta spytała
-coś się stało?
-nie...nie wiem..-udawałem że tego nie słyszałem
<Ino?>
Sen- Podziemny Korytarz od Crazy cz. II
Podniosłem miecz,a brzęk mojego miecza dodawał mi odwagi,zrobiłem krok w stronę demona i zabiłem go jednym uderzeniem,reszta demonów
rzuciła się na mnie,tym razem nie mogłem zadać żadnych obrażeń
w padłem na ziemię a w ziemi pojawiły się runy i wyjąłem wielki młot i walnąłem z całej siły w ziemię i pojawiły się fale co sprawiły że demony odrzuciło z wielką siłą,młot odrzuciłem a miecz podniosłem,jeden demon biegł w moją stronę,podniosłem miecz i zamachnąłem się i demon wyleciał w dwóch kawałkach,zrobiłem kilka kroków i naglę zobaczyłem krew na ścianach,znowu usłyszałem krzyki dziewczyny
nie zatrzymywałem się na suficie były przymocowane łańcuchy
na niektórych były powieszone trupy,a przeraziło mnie to że niektóre demony obgryzały martwe ciała,kiedy demony mnie zobaczyły zeskoczyły z trupów i zmierzały w moją stronę,znowu runy pojawiły się na ziemi tym razem wyjąłem łuk i zacząłem strzelać w demony,poszło gładko,łuk zniknął i szedłem dalej.
<To Be Continued>
rzuciła się na mnie,tym razem nie mogłem zadać żadnych obrażeń
w padłem na ziemię a w ziemi pojawiły się runy i wyjąłem wielki młot i walnąłem z całej siły w ziemię i pojawiły się fale co sprawiły że demony odrzuciło z wielką siłą,młot odrzuciłem a miecz podniosłem,jeden demon biegł w moją stronę,podniosłem miecz i zamachnąłem się i demon wyleciał w dwóch kawałkach,zrobiłem kilka kroków i naglę zobaczyłem krew na ścianach,znowu usłyszałem krzyki dziewczyny
nie zatrzymywałem się na suficie były przymocowane łańcuchy
na niektórych były powieszone trupy,a przeraziło mnie to że niektóre demony obgryzały martwe ciała,kiedy demony mnie zobaczyły zeskoczyły z trupów i zmierzały w moją stronę,znowu runy pojawiły się na ziemi tym razem wyjąłem łuk i zacząłem strzelać w demony,poszło gładko,łuk zniknął i szedłem dalej.
<To Be Continued>
sobota, 21 czerwca 2014
Od Ino c.d. Crazy
- Też za nimi tęsknie...- odpowiedziałam.
W moich oczach pojawiły się łzy.
- Nie płacz. - powiedział Crazy przytulając mnie.
- Takie stado ich zabiło. - odpowiedziałam.
Crazy się zmartwił spojrzał na niebo przez okno.
Przestałam płakać i się uśmiechnęłam.
- A co z tą rodzinką? - spytałam się.
- Ja i ty już się zdecydowaliśmy. - powiedziałam.
Pocałowałam Crazy w usta i poszłam na padok.
Crazy poszedł za mną.
Usiadłam pod drzewem i patrzyłam na konie.
- Chciałam bym mieć takie zwierze. - odrzekłam.
- Możesz mieć. - odparł Crazy.
- Tylko musisz porozmawiać o tym z Blue.
Oparłam się o ramie Crazy i się przytuliłam.
- To chcesz mieć szczeniaczki? - spytałam zaczerwieniając się.
<Crazy?>
W moich oczach pojawiły się łzy.
- Nie płacz. - powiedział Crazy przytulając mnie.
- Takie stado ich zabiło. - odpowiedziałam.
Crazy się zmartwił spojrzał na niebo przez okno.
Przestałam płakać i się uśmiechnęłam.
- A co z tą rodzinką? - spytałam się.
- Ja i ty już się zdecydowaliśmy. - powiedziałam.
Pocałowałam Crazy w usta i poszłam na padok.
Crazy poszedł za mną.
Usiadłam pod drzewem i patrzyłam na konie.
- Chciałam bym mieć takie zwierze. - odrzekłam.
- Możesz mieć. - odparł Crazy.
- Tylko musisz porozmawiać o tym z Blue.
Oparłam się o ramie Crazy i się przytuliłam.
- To chcesz mieć szczeniaczki? - spytałam zaczerwieniając się.
<Crazy?>
Od Crazy c.d. Ino
Ja i Ino poszliśmy do mojej sypialni i usiedliśmy na łóżku
- Może kiedyś wybierzemy się na przejażdżkę
-no nawet dobry pomysł-powiedziałem i przytuliłem ją a potem pocałowałem,wstałem i zacząłem się gapić w okno i wzdychnąłem głośno,Ino spytała
-co ci jest?
-nic tylko strasznie brakuje mi moich rodziców-powiedziałem
Ino podeszła do mnie i przytuliła się do mnie,odwzajemniłem ten gest
pocałunkiem w policzek
<Ino?>
- Może kiedyś wybierzemy się na przejażdżkę
-no nawet dobry pomysł-powiedziałem i przytuliłem ją a potem pocałowałem,wstałem i zacząłem się gapić w okno i wzdychnąłem głośno,Ino spytała
-co ci jest?
-nic tylko strasznie brakuje mi moich rodziców-powiedziałem
Ino podeszła do mnie i przytuliła się do mnie,odwzajemniłem ten gest
pocałunkiem w policzek
<Ino?>
Od Blue c.d Izzy
Ja wyszłam nieco wcześniej, by jeszcze pobawić się nieco z Shiro. Kiedy tylko zobaczyłam, że Izabela wychodzi z zamku i idzie w naszą stronę z uśmiechem pomachałam do niej. Shiro spojrzała na nią, chcący zapewne przypomnieć ją sobie. Po chwili już przypomniała sobie dziewczynę.
-Hej! Ty jesteś Izabela?-zapytała Shiro
<Izzy?>
-Hej! Ty jesteś Izabela?-zapytała Shiro
<Izzy?>
Od Izabeli c.d. Blue
Jak tylko Alpha wyszła,ja wymknęłam się z zamku i pobiegłam w las. Znalazłam się na omówionym miejscu. Stanęłam na grani z nosem przy ziemi. Pode mną siedział Jace. Zeskoczyłam parę kroków przed nim. Uniósł wzrok.
-Cześć Iz.
Przemieniłam się.
-Cześć Braciszku.
~~~~~~~~~~
Obudziłam się i po porannych czynnościach wyszłam przed zamek.
<Blue?>
-Cześć Iz.
Przemieniłam się.
-Cześć Braciszku.
~~~~~~~~~~
Obudziłam się i po porannych czynnościach wyszłam przed zamek.
<Blue?>
Od Blue c.d Izabeli
-To o 10 pod zamkiem, ok?
-Okey- pokiwała głową
Uśmiechnęłam się i zaczęłam iść w stronę mojego pokoju. Na pożegnanie jeszcze pomachałam ręką i weszłam do pokoju. Wzięłam prysznic, przebrałam się i poszłam spać.
<Izabela?>
-Okey- pokiwała głową
Uśmiechnęłam się i zaczęłam iść w stronę mojego pokoju. Na pożegnanie jeszcze pomachałam ręką i weszłam do pokoju. Wzięłam prysznic, przebrałam się i poszłam spać.
<Izabela?>
Od Izabeli c.d Blue
Hm...O szóstej rano idę na polowanie. Później... przemyślałam opcje. Stajnia,koń śniadanie,ogół.. Może się wyrobie.
-Może być o dziewiątej lub o dziesiątej rano?
Zapytałam unosząc brwi.
<Blue?>
-Może być o dziewiątej lub o dziesiątej rano?
Zapytałam unosząc brwi.
<Blue?>
Od Blue c.d Izabeli
Spojrzałam na nią. I "zmierzyłam" ją wzrokiem, po czym z uśmiechem powiedziałam:
-Ładna bluzka
-Dziękuję.-odpowiedziała dziewczyna
-Ja chyba pójdę spać...-powiedziałam wypijając duszkiem resztę herbaty.- O której się rano widzimy?-zapytałam spoglądając na dziewczynę
<Izabela?>
-Ładna bluzka
-Dziękuję.-odpowiedziała dziewczyna
-Ja chyba pójdę spać...-powiedziałam wypijając duszkiem resztę herbaty.- O której się rano widzimy?-zapytałam spoglądając na dziewczynę
<Izabela?>
Od Izabeli c.d Blue
Spojrzałam z za kubka.
-Oczywiście że tak. Tylko chciałam wypić coś ciepłego.
Nie mówiąc nic o bałaganie który jest w pokoju. Dzisiaj posprzątam. Kiedyś trzeba prawda? Wypiłam ostatni łyk i poszłam się przebrać. Wzięłam przy okazji szybki gorący prysznic i uczesałam włosy. Nałożyłam leginsy i bluzkę z napisem "Co mnie nie zabije... niech lepiej ucieka". Wróciłam do Alphy.
<Blue?>
-Oczywiście że tak. Tylko chciałam wypić coś ciepłego.
Nie mówiąc nic o bałaganie który jest w pokoju. Dzisiaj posprzątam. Kiedyś trzeba prawda? Wypiłam ostatni łyk i poszłam się przebrać. Wzięłam przy okazji szybki gorący prysznic i uczesałam włosy. Nałożyłam leginsy i bluzkę z napisem "Co mnie nie zabije... niech lepiej ucieka". Wróciłam do Alphy.
<Blue?>
Od Blue c.d. Izzy
Przebieranie się nie zajęło mi długo. Kiedy już skończyłam się przebierać, szybkim tempem poszłam do salonu i usiadłam sobie przy Izzy.
-A ty się nie przebierasz?-zapytałam biorąc łyk herbaty.
<Izzy?>
-A ty się nie przebierasz?-zapytałam biorąc łyk herbaty.
<Izzy?>
Od Izzy c.d Blue
-Dobrze,tylko czekaj zbiorę wodę...
Powiedziałam i wezwałam ciecz do siebie.Wyglądało to trochę śmieszne,ale wcale takie nie było.Musiałam uważać żeby nie zabrać wody z niej i jej nie zranić. Przede mną wisiała wodna kula.
-Podleje przynajmniej kwiaty.
Podzieliłam ją na części i porozsyłałam po doniczkach.
-Dzięki.
-Proszę bardzo.
Blu poszła się przebrać,a ja piłam pyszny ciepły płyn. Zrobiło mi się ciepło w żołądku.
-Pycha.-mruknęłam do siebie.
<Blue?>
Powiedziałam i wezwałam ciecz do siebie.Wyglądało to trochę śmieszne,ale wcale takie nie było.Musiałam uważać żeby nie zabrać wody z niej i jej nie zranić. Przede mną wisiała wodna kula.
-Podleje przynajmniej kwiaty.
Podzieliłam ją na części i porozsyłałam po doniczkach.
-Dzięki.
-Proszę bardzo.
Blu poszła się przebrać,a ja piłam pyszny ciepły płyn. Zrobiło mi się ciepło w żołądku.
-Pycha.-mruknęłam do siebie.
<Blue?>
Od Blue c.d. Izzy
-Jak ze chcecie to nie będzie-powiedziałam biorąc zalaną szklankę oraz kierując się w stronę salonu. Po chwili doszłyśmy do ów pokoju. Gdzie było kilka osób, na początku przywitaliśmy się oraz pokierowaliśmy do stołu. Postawiłam szklankę na blat i powiedziałam:
-Ja idę się przebrać i zaraz wracam...
<Izzy?>
-Ja idę się przebrać i zaraz wracam...
<Izzy?>
Od Izzy c.d. Blue
Uśmiechnęłam się.
-Z miłą chęcią. Postaram się żeby pogoda nam sprzyjała.
Zaparzyłam wodę i zalałam herbatę.Jutro kupię zapas cappuccino.Na co najmniej tydzień. Moje rozmyślania przerwało wejścia dwóch osób. Spojrzałam na nich.
-Herbatki?
Chłopak się zaśmiał.
-Nie dzięki.
<Blue?>
-Z miłą chęcią. Postaram się żeby pogoda nam sprzyjała.
Zaparzyłam wodę i zalałam herbatę.Jutro kupię zapas cappuccino.Na co najmniej tydzień. Moje rozmyślania przerwało wejścia dwóch osób. Spojrzałam na nich.
-Herbatki?
Chłopak się zaśmiał.
-Nie dzięki.
<Blue?>
Od Ino c.d. Crazy
- To cudownie! - Przytuliłam się i liznęłam go w policzek.
- Ja pójdę do stadniny. Nigdy tam nie byłam.
Odmieniłam się w człowieka i zaczęłam iść.
- Chodź Crazy.
- Ok.
Crazy też się odmienił w człowieka.
Minęło 25 min i już byliśmy w stadninie.
- Ale tu pięknie. - powiedziałam głaszcząc jednego z koni.
- Ten nazywa się Orion - odrzekł Crazy.
- Ładny koń. - odpowiedziałam.
Koń potrącił mnie chrapkami.
- Polubił cię.
Przytuliłam się do wierzchowca.
- Konie są cudowne. - oznajmiłam uśmiechając się.
Gdy wyszliśmy ze stajni poszliśmy do sypialni Crazy.
Usiadłam na jego łóżku.
- Może kiedyś wybierzemy się na przejażdżkę? - spytałam.
- Dobry pomysł. - odpowiedział.
Usiadł przy mnie przytulając mnie.
< Crazy? >
- Ja pójdę do stadniny. Nigdy tam nie byłam.
Odmieniłam się w człowieka i zaczęłam iść.
- Chodź Crazy.
- Ok.
Crazy też się odmienił w człowieka.
Minęło 25 min i już byliśmy w stadninie.
- Ale tu pięknie. - powiedziałam głaszcząc jednego z koni.
- Ten nazywa się Orion - odrzekł Crazy.
- Ładny koń. - odpowiedziałam.
Koń potrącił mnie chrapkami.
- Polubił cię.
Przytuliłam się do wierzchowca.
- Konie są cudowne. - oznajmiłam uśmiechając się.
Gdy wyszliśmy ze stajni poszliśmy do sypialni Crazy.
Usiadłam na jego łóżku.
- Może kiedyś wybierzemy się na przejażdżkę? - spytałam.
- Dobry pomysł. - odpowiedział.
Usiadł przy mnie przytulając mnie.
< Crazy? >
Od Blue c.d. Izzy
-Całkowicie zapomniałam, że to potrafisz... [Jaki dziwny wyraz O.o]- Zaśmiałam się spoglądając na dziewczynę. Po chwili zamieniłam się w wilka i ruszyłam przed siebie. Izzy zrobiła to samo. Nasze ciuchy były mokre, to fakt, ale nasze futra już nie. Kiedy już dotarliśmy do zamku. Znów zmieniłam się w człowieka.
-Chodźmy, może zrobimy sobie coś ciepłego do picia. A jutro może przejdziemy się do miasta?-zapytałam- Co ty na to?- Było już dość późno i prawie wszyscy byli w zamku. Oczywiście brakowało kilku delikwentów, ale za chwilkę się pojawią.
<Izzy?>
-Chodźmy, może zrobimy sobie coś ciepłego do picia. A jutro może przejdziemy się do miasta?-zapytałam- Co ty na to?- Było już dość późno i prawie wszyscy byli w zamku. Oczywiście brakowało kilku delikwentów, ale za chwilkę się pojawią.
<Izzy?>
Od Izzy c.d. Blue
Szybko znudziło mnie siedzenie w tym miejscu. Miałam dość tej parszywej pogody. Wstałam i wyszłam na deszcz. Zamknęłam oczy i zaczęłam powoli przejmować kontrolę nad pogodą... Krople przestały lecieć... chmury odciągnęłam i popchałam jak najdalej od naszych terenów. Usłyszałam że moja Alpha stanęła koło mnie. Powoli otworzyłam oczy i uśmiechnęłam się zadowolona z roboty jaką odwaliłam. Zebrałam całą wodę z otoczenia i zostawiłam w jednym jeziorku-dość dużą.
<Blue?>
<Blue?>
piątek, 20 czerwca 2014
Od Blue c.d. Izzy
Skończyłam jeść moją kanapkę, po czym poczekałam aż Izzy skończy, potem wstałyśmy i ruszyłyśmy do zamku. W trakcie drogi złapał nas deszcz. Na szczęście byłyśmy nie daleko ruin gdzie mogłyśmy schować się przed deszczem. Może atmosfera nie była najlepsza. Bo duchy, odgłosy kajdan i inne takie rzeczy nie były, aż takie fajne w deszcz. Choć można było spodziewać się burzy. A wiatr był za duży by iść pod parasolkami. Prawie całe przemoczone usiadłyśmy "w" ruinach.
<Izzy?>
<Izzy?>
Od Izzy c.d Blue
Zamrugałam i przyjrzałam się kanapce.
-Nie.To raczej chłopak powinien latać za dziewczyną,a nie dziewczyna za chłopakiem. Nie,jeszcze mam nikogo na oku.
Ugryzłam kęsa powoli żując. Uśmiech Blue sprawił że przyglądałam się jej uważnie i ostrożnie dobierałam słowa. Czym mogłam ją czymś wkurzyć? Możliwe. Byłam czasem irytująca.
<Blue?
-Nie.To raczej chłopak powinien latać za dziewczyną,a nie dziewczyna za chłopakiem. Nie,jeszcze mam nikogo na oku.
Ugryzłam kęsa powoli żując. Uśmiech Blue sprawił że przyglądałam się jej uważnie i ostrożnie dobierałam słowa. Czym mogłam ją czymś wkurzyć? Możliwe. Byłam czasem irytująca.
<Blue?
Sen- Latające Wyspy Od Yoru
Obudzona przez głód i pragnienie, przeciągnęłam się leniwie i zeskoczyłam z drzewa, na którym spałam. Rozejrzałam się. Wzrokiem zaczęłam szukać jakiegoś źródła wody lub pożywienia. Zobaczyłam królika. Po paru minutach był już w moim brzuszku. Podeszłam do strumyku. Napiłam się z niego i poczułam się znów senna. Wskoczyłam delikatnie na drzewo, położyłam się. Po chwili już spałam. Mój sen nie był jednak zbyt ładny i udany. Powędrowałam do lasu, gdzie ugasiłam pragnienie krystalicznie czystą wodą. Było jak we śnie. Nagle, gdy chciałam iść nad jezioro, zrozumiałam, że jestem na latającej wyspie. Spojrzałam w dół, ale nic tam nie było. Okrążyłam wyspę. Nigdzie nie było mostu, prowadzącego do następnej wyspy.
- Coś się stanie, jak zeskoczę? - mruknęłam do siebie -Chyba nie...
Postanowiłam jednak nie popełniać samobójstwa. Nie wiedziałam, czy to sen, czy realne życie. Po chwili jednak zrozumiałam, że to z pewnością świat fantastyczny.
Nade mną przeleciało coś dziwnego. Zanim zareagowałam, stwór wylądował przede mną. Okazał się być demonem, ale... Miałam wrażenie, że skądś go znam.
- Yoru? To Ty? - przemówił ludzkim głosem.
- Tak, kim jesteś? - odparłam nie ufnie.
- Nie pamiętasz mnie? To ja, Licorn, byliśmy przyjaciółmi.. - urwał, uśmiechnął się ironicznie i oblizał się -Mam Cię miło przywitać.
Fakt, znałam go. Często występował w moich snach. Potem, spotykałam go w świecie realnym. Przestaliśmy się przyjaźnić, gdy zapragnął krwi, jego pożywienia. Coś typu " wampir", tylko, że posiadał skrzydła. Rzecz jasna wie, że potrafię zamienić się w człowieka i w coś innego. Moje zakichane szczęście.
- Nie martw się, zaboli, ale tylko troszkę... - zachichotał i zostałam zmuszona, do przybrania postaci "ludzko podobnej".
- Odejdź! Zostaw mnie... Kto Cię tu przysłał?! - krzyknęłam.
Złapał moją rękę, nachylił się i tylko szepnął
- Pani Nieba.
Zostałam ugryziona w rękę. Próbowałam się wyrwać, ale to nic nie dawało, tylko większy ból. Kopnęłam go z całej siły, nawet się nie ugiął, nie puścił, na dodatek nie miał nawet zadrapania.
- N-nie starczy Ci? - mruknęłam cicho, próbując nie pokazać, że odczuwam ból.
- Muszę powiedzieć mojej Pani, kim jesteś, przybyszu. Jeszcze się zobaczymy.. - przestał pić, wstał i rozłożył wielkie skrzydła. Gdy odlatywał, wskoczyłam na niego. Liczyłam, że polecimy.
-Wybacz mała... - zaśmiał się i mnie zrzucił. Uderzyłam w dno jakiegoś jeziorka. Była to kolejna wyspa. Zmieniłam się w uzbrojoną wojowniczkę i szłam przez las. Zaraz... Mogę polecieć!
Gy tylko spróbowałam się wznieść, jakaś tajemnicza siła przyciągała mnie do ziemi. Znów przybrałam postać wojownika. Biegłam. Z jednej wyspy na drugą. Nagle, przede mną stanął wielki stwór z kosą. Rzucił się na mnie. Uderzyłam go. Jednak cały czas nie mogłam go zabić. Widocznie leczył się magią. Użyłam broni palnej. Tym razem zadziałało, gdyż kule były wybuchały po 13 sekundach od wystrzału. Po tym potworze, na mojej drodze spotkałam jeszcze inne stwory. Po jakimś czasie, znów spotkałam Licorna. Tym razem tylko mnie ostrzegł. Powiedział też, że jego Pani mnie lubi i chce się ze mną spotkać. Poza tym usłyszałam jeszcze, że należę do niego. Potulnie pokręciłam głową, demon coś tam stwierdził, zachichotał i odleciał z tekstem: "Przyjdę na obiad". Domyśliłam się, co się szykuje. Ruszyłam w stronę następnej wyspy. Tam spotkałam "jednorożca z krwawym rogiem", " Małego ( wysokość około 10 metrów w górę) węża jadowitego", " Kota oblanego krwią, chodzącego z wielkim nożem"... Wszytko to potwory i demony. Zastanawiałam się, jak długi może być ten szlak. Gdy przechodziłam przez most, złamała się jedna kłoda. Utknęła mi tam noga, nie mogłam się ruszyć. Z góry widziałam nadlatującego potworo-demona z zamiarem dokonania zabójstwa, ze mną w roli głównej. Wrzasnęłam, próbując go odstraszyć. On też krzyknął lecz po tym, nadleciały inne stwory, tego samego gatunku. Myślałam, że umrę. Most jednak zawalił się i spadłam.
Na moje szczęście i nieszczęście złapał mnie Licorn. Poleciał w górę. Postawił mnie na jednej z wysp, wysoko nad innymi.
- Teraz nie spadaj, przebierz się w coś ładniejszego i idź tam - wskazał jedną z bliskich wysp - Tam jest Pani. Tak poza tym, jestem tu, bo jestem głodny... Odsłoń ramionko - zachichotał i wbił mi kły. Jęknęłam z bólu, co go rozbawiło i dało motywację do dalszych działań.
- Powiem Ci sekret... Jestem bardzo bliskim przyjacielem bossa, Pani. Także to też ode mnie zależy, czy przeżyjesz. Dlatego krzycz, płacz i odpychaj mnie, ja i tak się napiję. - zaśmiał się i zrobił mi krwawiącą ranę.
- Pa mała, do kolacji - oblizał się i zniknął. Zamieniłam się w elfkę. Miałam eleganckiego, fioletowego warkocza i długą, lecz wygodną, ciemnofioletową suknię. Z pleców wystawały wielkie, białe skrzydła. Wyglądałam naprawdę ładnie, a przynajmniej miałam taką nadzieję. Ruszyłam w stronę wyspy. Zobaczyłam tam tłum demonów i potworów, Licorna i jakąś Panią. Była w niebieskiej sukni, na jej twarzy namalowane były znaki. Włosy miała ciemno niebieskie. Była piękna.
- Ty to Yoru? Witaj. Może chcesz herbaty? - zapytała kobieta. Demon przy Pani, spojrzał się na mnie, jakby mówił " Nie chciej".
- Dziękuję, ale nie chcę... - mruknęłam.
- CO?! NIE AKCEPTUJESZ MOJEJ GOŚCINY, TY TO MARNE ŚCIERWO, GIŃ! - Licorn roześmiał się. O to mu chodziło tak? Miło. Wszystkie potwory i nie wykształcone demony, które nie miały świadomości rzuciły się na mnie. Była to bardzo ciężka walka. Szybka zamiana i już byłam wojownikiem. Zaczęłam w nie strzelać. Niektóre przebiły się i wyrządziły mi wielką krzywdę. Z ran ciekła mi krew, włosy i sukienka pokryły się krwią.. Wszystko we krwi! Aż strach pomyśleć, co by było, gdybym nie wymordowała ich. Zmęczona i obolała upadłam.
- Co teraz zrobimy, Licornie? Wypadało by się zabawić. Zapewne jesteś głodny... Nie pozwalam Ci jednak pić. Stoczymy pojedynek z tą waderą. Niech wie, kto jest najsilniejszy! - Moje rany zniknęły. W mgnieniu oka wyzdrowiałam i stanęłam. Boss " Pani Nieba" zaczął rzucać czary i zaklęcia paraliżujące, a potem, gdy byłam już unieruchomiona, zadawała mi rany mieczem. Bardzo bolało. Darłam się jak nie wiem, próbowałam się ruszyć, ale to nic nie dawało. Nagle Licorn zrzucił swoją " Panią" z wyspy, gdzie zniknęła w chmurach i zapewne umarła.
- Zdałaś - uśmiechnął się, rozciął mi skórę, napił się i kazał zamknąć oczy. Poczułam coś ciepłego, jakby pocałunek. Otworzyłam oczy. Leżałam na drzewie, ale już w świecie realnym.
- Sen? - powiedziałam do siebie - Niemożliwe...
Spojrzałam na swoją rękę i zobaczyłam ranę. To... Nie był sen...?
- Coś się stanie, jak zeskoczę? - mruknęłam do siebie -Chyba nie...
Postanowiłam jednak nie popełniać samobójstwa. Nie wiedziałam, czy to sen, czy realne życie. Po chwili jednak zrozumiałam, że to z pewnością świat fantastyczny.
Nade mną przeleciało coś dziwnego. Zanim zareagowałam, stwór wylądował przede mną. Okazał się być demonem, ale... Miałam wrażenie, że skądś go znam.
- Yoru? To Ty? - przemówił ludzkim głosem.
- Tak, kim jesteś? - odparłam nie ufnie.
- Nie pamiętasz mnie? To ja, Licorn, byliśmy przyjaciółmi.. - urwał, uśmiechnął się ironicznie i oblizał się -Mam Cię miło przywitać.
Fakt, znałam go. Często występował w moich snach. Potem, spotykałam go w świecie realnym. Przestaliśmy się przyjaźnić, gdy zapragnął krwi, jego pożywienia. Coś typu " wampir", tylko, że posiadał skrzydła. Rzecz jasna wie, że potrafię zamienić się w człowieka i w coś innego. Moje zakichane szczęście.
- Nie martw się, zaboli, ale tylko troszkę... - zachichotał i zostałam zmuszona, do przybrania postaci "ludzko podobnej".
- Odejdź! Zostaw mnie... Kto Cię tu przysłał?! - krzyknęłam.
Złapał moją rękę, nachylił się i tylko szepnął
- Pani Nieba.
Zostałam ugryziona w rękę. Próbowałam się wyrwać, ale to nic nie dawało, tylko większy ból. Kopnęłam go z całej siły, nawet się nie ugiął, nie puścił, na dodatek nie miał nawet zadrapania.
- N-nie starczy Ci? - mruknęłam cicho, próbując nie pokazać, że odczuwam ból.
- Muszę powiedzieć mojej Pani, kim jesteś, przybyszu. Jeszcze się zobaczymy.. - przestał pić, wstał i rozłożył wielkie skrzydła. Gdy odlatywał, wskoczyłam na niego. Liczyłam, że polecimy.
-Wybacz mała... - zaśmiał się i mnie zrzucił. Uderzyłam w dno jakiegoś jeziorka. Była to kolejna wyspa. Zmieniłam się w uzbrojoną wojowniczkę i szłam przez las. Zaraz... Mogę polecieć!
Gy tylko spróbowałam się wznieść, jakaś tajemnicza siła przyciągała mnie do ziemi. Znów przybrałam postać wojownika. Biegłam. Z jednej wyspy na drugą. Nagle, przede mną stanął wielki stwór z kosą. Rzucił się na mnie. Uderzyłam go. Jednak cały czas nie mogłam go zabić. Widocznie leczył się magią. Użyłam broni palnej. Tym razem zadziałało, gdyż kule były wybuchały po 13 sekundach od wystrzału. Po tym potworze, na mojej drodze spotkałam jeszcze inne stwory. Po jakimś czasie, znów spotkałam Licorna. Tym razem tylko mnie ostrzegł. Powiedział też, że jego Pani mnie lubi i chce się ze mną spotkać. Poza tym usłyszałam jeszcze, że należę do niego. Potulnie pokręciłam głową, demon coś tam stwierdził, zachichotał i odleciał z tekstem: "Przyjdę na obiad". Domyśliłam się, co się szykuje. Ruszyłam w stronę następnej wyspy. Tam spotkałam "jednorożca z krwawym rogiem", " Małego ( wysokość około 10 metrów w górę) węża jadowitego", " Kota oblanego krwią, chodzącego z wielkim nożem"... Wszytko to potwory i demony. Zastanawiałam się, jak długi może być ten szlak. Gdy przechodziłam przez most, złamała się jedna kłoda. Utknęła mi tam noga, nie mogłam się ruszyć. Z góry widziałam nadlatującego potworo-demona z zamiarem dokonania zabójstwa, ze mną w roli głównej. Wrzasnęłam, próbując go odstraszyć. On też krzyknął lecz po tym, nadleciały inne stwory, tego samego gatunku. Myślałam, że umrę. Most jednak zawalił się i spadłam.
Na moje szczęście i nieszczęście złapał mnie Licorn. Poleciał w górę. Postawił mnie na jednej z wysp, wysoko nad innymi.
- Teraz nie spadaj, przebierz się w coś ładniejszego i idź tam - wskazał jedną z bliskich wysp - Tam jest Pani. Tak poza tym, jestem tu, bo jestem głodny... Odsłoń ramionko - zachichotał i wbił mi kły. Jęknęłam z bólu, co go rozbawiło i dało motywację do dalszych działań.
- Powiem Ci sekret... Jestem bardzo bliskim przyjacielem bossa, Pani. Także to też ode mnie zależy, czy przeżyjesz. Dlatego krzycz, płacz i odpychaj mnie, ja i tak się napiję. - zaśmiał się i zrobił mi krwawiącą ranę.
- Pa mała, do kolacji - oblizał się i zniknął. Zamieniłam się w elfkę. Miałam eleganckiego, fioletowego warkocza i długą, lecz wygodną, ciemnofioletową suknię. Z pleców wystawały wielkie, białe skrzydła. Wyglądałam naprawdę ładnie, a przynajmniej miałam taką nadzieję. Ruszyłam w stronę wyspy. Zobaczyłam tam tłum demonów i potworów, Licorna i jakąś Panią. Była w niebieskiej sukni, na jej twarzy namalowane były znaki. Włosy miała ciemno niebieskie. Była piękna.
- Ty to Yoru? Witaj. Może chcesz herbaty? - zapytała kobieta. Demon przy Pani, spojrzał się na mnie, jakby mówił " Nie chciej".
- Dziękuję, ale nie chcę... - mruknęłam.
- CO?! NIE AKCEPTUJESZ MOJEJ GOŚCINY, TY TO MARNE ŚCIERWO, GIŃ! - Licorn roześmiał się. O to mu chodziło tak? Miło. Wszystkie potwory i nie wykształcone demony, które nie miały świadomości rzuciły się na mnie. Była to bardzo ciężka walka. Szybka zamiana i już byłam wojownikiem. Zaczęłam w nie strzelać. Niektóre przebiły się i wyrządziły mi wielką krzywdę. Z ran ciekła mi krew, włosy i sukienka pokryły się krwią.. Wszystko we krwi! Aż strach pomyśleć, co by było, gdybym nie wymordowała ich. Zmęczona i obolała upadłam.
- Co teraz zrobimy, Licornie? Wypadało by się zabawić. Zapewne jesteś głodny... Nie pozwalam Ci jednak pić. Stoczymy pojedynek z tą waderą. Niech wie, kto jest najsilniejszy! - Moje rany zniknęły. W mgnieniu oka wyzdrowiałam i stanęłam. Boss " Pani Nieba" zaczął rzucać czary i zaklęcia paraliżujące, a potem, gdy byłam już unieruchomiona, zadawała mi rany mieczem. Bardzo bolało. Darłam się jak nie wiem, próbowałam się ruszyć, ale to nic nie dawało. Nagle Licorn zrzucił swoją " Panią" z wyspy, gdzie zniknęła w chmurach i zapewne umarła.
- Zdałaś - uśmiechnął się, rozciął mi skórę, napił się i kazał zamknąć oczy. Poczułam coś ciepłego, jakby pocałunek. Otworzyłam oczy. Leżałam na drzewie, ale już w świecie realnym.
- Sen? - powiedziałam do siebie - Niemożliwe...
Spojrzałam na swoją rękę i zobaczyłam ranę. To... Nie był sen...?
Od Blue c.d. Izzy
-Ech... dobra z resztą- westchnęłam i z torby wyciągnęłam picie i kanapki. Po czym wzięłam sobie jedną, a inne podałam Izzy
-Ech... Izzy... dawno nie gadałyśmy sobie...-uśmiechnęłam się "zuowrogo"- Znalazłaś sobie partnera?
<Izzy?>
-Ech... Izzy... dawno nie gadałyśmy sobie...-uśmiechnęłam się "zuowrogo"- Znalazłaś sobie partnera?
<Izzy?>
Od Izzy c.d. Blue
Wsiadłam z wdzięcznością.
-A mówiłam weźmy konia, a ty się uparłaś.
Otrzepałam skrzydła. Moje byty nowiutko kupione wyglądały jak bym oddała je psu do zabawy.Na dodatek jeszcze przesiąkły.Badziewie. Włosy tu i ówdzie też były mokre. Lubiłam patrole i cieszyłam się że Blue mnie wzięła. Oparłam się o pień zielonego od mchu drzewa.
<Blue?>
-A mówiłam weźmy konia, a ty się uparłaś.
Otrzepałam skrzydła. Moje byty nowiutko kupione wyglądały jak bym oddała je psu do zabawy.Na dodatek jeszcze przesiąkły.Badziewie. Włosy tu i ówdzie też były mokre. Lubiłam patrole i cieszyłam się że Blue mnie wzięła. Oparłam się o pień zielonego od mchu drzewa.
<Blue?>
Od Crazy c.d. Blue (Do Ino)
-no wiesz ma na imię Ino
-yhy....-Blue podniosła brew
Pożegnałem się z Blue i poszedłem do Ino
gdy ją spotkałem na przywitanie polizałem ją w nos
-cześć-powitałem ją
-hejka...no to co?
-co?
-zdecydowałeś się?
-oj słodka ty znowu...-urwałem bo Ino przyłożyła mi ogon do pyska
-oj zamknij się-zaśmiała się a ja uśmiechnąłem się
-no dobra niech ci będzie-powiedziałem
<Ino?>
-yhy....-Blue podniosła brew
Pożegnałem się z Blue i poszedłem do Ino
gdy ją spotkałem na przywitanie polizałem ją w nos
-cześć-powitałem ją
-hejka...no to co?
-co?
-zdecydowałeś się?
-oj słodka ty znowu...-urwałem bo Ino przyłożyła mi ogon do pyska
-oj zamknij się-zaśmiała się a ja uśmiechnąłem się
-no dobra niech ci będzie-powiedziałem
<Ino?>
Od Blue
Dziś była moja kolej na patrolowanie terenu. W raz ze mną szła również Izabela. Dziś cały dzień, chodziłyśmy po naszych terenach. Całe moje spodnie i buty były w błocie. Bo rano padał deszcz. A teraz z resztą nie było lepiej, choć mimo wszystko deszcz nie padał nam na głowę. Jednak na wszelki wypadek zabrałam ze sobą parasolkę. Choć było pochmurno, było również dość duszno. Dziwne, prawda?
-Ech... Nogi mi chyba zaraz odpadną- Powiedziałam siadając na kurtce, którą przed chwilą rozłożyłam na ziemi. Posunęłam się również odrobinę, by i Izabela mogła usiąść.
<Izabela?>
-Ech... Nogi mi chyba zaraz odpadną- Powiedziałam siadając na kurtce, którą przed chwilą rozłożyłam na ziemi. Posunęłam się również odrobinę, by i Izabela mogła usiąść.
<Izabela?>
Od Blue c.d. Crazy
-Trzeba było tak od razu!-uśmiechnęłam się-Obeszło by się bez nerwów...
-Ech...
Uśmiechnęłam się i poszłam przed siebie.
-A zdradzisz mi jak ma na imię?-zapytałam-Bo widzisz nie znam wszystkich relacji między członkami watahy....
<Crazy?>
-Ech...
Uśmiechnęłam się i poszłam przed siebie.
-A zdradzisz mi jak ma na imię?-zapytałam-Bo widzisz nie znam wszystkich relacji między członkami watahy....
<Crazy?>
Od Crazy c.d. Blue
-No wiesz eee-obróciłem nerwowo oczami-eee nie nie
-yhy- Blue chyba mi nie uwierzyła
-ale ja naprawdę-uśmiechnąłem się
-dobra bez ściemy...jestem alfą rozkazuję ci mówić prawdę-powiedziała zniecierpliwiona
-a jak powiem "nie"to co zrobisz?
-trzasnę cię w pysk
-oki oki dobra jest taka jedna
<Blue?>
-yhy- Blue chyba mi nie uwierzyła
-ale ja naprawdę-uśmiechnąłem się
-dobra bez ściemy...jestem alfą rozkazuję ci mówić prawdę-powiedziała zniecierpliwiona
-a jak powiem "nie"to co zrobisz?
-trzasnę cię w pysk
-oki oki dobra jest taka jedna
<Blue?>
Od Blue c.d. Crazy
-Nie miałam takiego zamiaru. Ale cóż stało się...-zaśmiałam się. A Crazy uśmiechnął się.
-Może przejdziemy się do podziemnych ruin?-zapytałam.
-No okey-odpowiedział basior
-Ech...O czym by tu pogadać?-zapytałam samą siebie-Ooo wiem!-uśmiechnęłam się nieco dziwacznie-Masz partnerkę? [Ewentualnie: Masz dziewczynę]
<Crazy?
-Może przejdziemy się do podziemnych ruin?-zapytałam.
-No okey-odpowiedział basior
-Ech...O czym by tu pogadać?-zapytałam samą siebie-Ooo wiem!-uśmiechnęłam się nieco dziwacznie-Masz partnerkę? [Ewentualnie: Masz dziewczynę]
<Crazy?
Od Crazy c.d. Blue
-aaa chciałem się przejść...-powiedziałem drapiąc się w tył łba
Blue podniosła brew,ta znowu powiedziała
-a ty znowu wilk...przyzwyczaj się do ludzkiej skóry
-nie mogę...brzydzę się ludźmi
-aha rozumiem
Usiadłem i podrapałem się w ucho
-ładnie dziś wyglądasz-powiedziałem
<Blue?>
Blue podniosła brew,ta znowu powiedziała
-a ty znowu wilk...przyzwyczaj się do ludzkiej skóry
-nie mogę...brzydzę się ludźmi
-aha rozumiem
Usiadłem i podrapałem się w ucho
-ładnie dziś wyglądasz-powiedziałem
<Blue?>
Od Blue
Był słoneczny ranek. Wstałam przeciągając się, po czym ubrałam, zjadłam śniadanie i wyszłam się przejść. Poszłam do lasu, było wciąż wcześnie i nie spodziewałam się nikogo spotkać, gdy nagle w krzakach poruszyło się coś. Szybko zmieniłam się w wilka, kiedy zza krzaków wyskoczyła wiewiórka. Zaśmiałam się, gdy za mną usłyszałam głos:
-Blue?
Futro, aż stanęło mi dęba. Powoli odwróciłam się, a za sobą zobaczyłam Crazy'iego.
-Przestraszyłeś mnie!
-Przepraszam...-powiedział lekko speszony
-Nic się nie stało-powiedziałam i machnęłam ręko-Co Ty tu tak wcześnie robisz?
<Crazy?>
-Blue?
Futro, aż stanęło mi dęba. Powoli odwróciłam się, a za sobą zobaczyłam Crazy'iego.
-Przestraszyłeś mnie!
-Przepraszam...-powiedział lekko speszony
-Nic się nie stało-powiedziałam i machnęłam ręko-Co Ty tu tak wcześnie robisz?
<Crazy?>
Sen- Podziemny Korytarz cz. I od Crazy
Przybyłem do skrzydła szpitalnego gdzie leżała śpiąca Blue,leżała bez ducha ale oddychała,zastanawiałem się co jej dolega,potem w mojej głowie pojawiły się...demony i widziałem też siebie,trzymałem rękojeść miecza i obraz się zamazał,złapałem się za głowę,na stole leżał zniszczony naszyjnik,potem pojawiła się kolejna wizja,pojawił się podziemny korytarz i demony z wielkimi krwawymi szponami i krwistymi ślepiami,wybiegłem ze skrzydła szpitalnego i biegłem w stronę wyjścia,zmieniłem się w człowieka...naglę uniosłem się w powietrze sam nie wiem czemu,i naglę wylądowałem na twardym betonie,na ścianach pojawiły znaki ruiczne i przywołałem miecz
i zacząłem iść korytarzami,była martwa cisza,zacząłem się zastanawiać co ja tu robię,wtedy usłyszałem krwawe i głośne krzyki
i piszczenie jakiejś kobiety,zatkałem uszy bo nie mogłem tego słuchać
i naglę okrążyły mnie demony,uniosłem miecz a jego brzęk dodawał mi odwagi
<To Be Continued>
i zacząłem iść korytarzami,była martwa cisza,zacząłem się zastanawiać co ja tu robię,wtedy usłyszałem krwawe i głośne krzyki
i piszczenie jakiejś kobiety,zatkałem uszy bo nie mogłem tego słuchać
i naglę okrążyły mnie demony,uniosłem miecz a jego brzęk dodawał mi odwagi
<To Be Continued>
Śpiączka - Zamek Nocy- od Willow cz.III:
Otworzyłam oczy i rozejrzałam się. Leżałam na łóżku w ładnym, dziecięcym pokoiku całym w bieli. Domek dla lalek stojący obok świadczył, że jest to pokój dla dziewczynki. Zwlekłam się z łóżeczka, żeby się tu jeszcze pokręcić. Zauważyłam przy okazji, że ani na mnie, ani na moich ubraniach nie ma śladu krwi. Koszula nocna była idealnie czysta niczym ten pokój. I właśnie to mnie zaniepokoiło. Nie było wątpliwości, iż dalej jestem w tym dziwnym, zakurzonym zamku. Zakurzonym. Cały zamek był zakurzony, poza tym pomieszczeniem. Tu wszystko wyglądało tak czysto i świeżo. Odwróciłam się by sięgnąć po miecz spoczywający na łóżku, ale jego trzymał już ktoś inny... Na widok siedzącej plecami do mnie postaci z długimi, ciemnymi włosami wydałam zduszony okrzyk. Dziewczynka ze zdjęcia obracała właśnie mój rapier w dłoniach nucąc przy tym wesołą melodię pod nosem. Zaschło mi w gardle na tyle, że nie mogłam wydobyć słowa. Sterczałam więc z otwartymi ustami i gapiłam się na jedyną żywą mieszkankę tego zamku. Chociaż czy do końca żywą?
<cdn.>
<cdn.>
czwartek, 19 czerwca 2014
Od Ino c.d Crazy
Zamknęłam oczy i poczułam wiatr we włosach.
- Pięknie tu. - odparłam.
- Te miejsce mi coś przypomina....
- Co takiego? - spytał Crazy.
- Byłam tu jak miałam 12 lat...
- Przychodziłam tu często z rodzicami.
- I byłam tak blisko was? - zdziwiłam się.
- Wtedy jeszcze nie było naszego stada. - zaśmiał się basior.
Zaczęłam pić wodę.
- Przemyśl to... - powiedziałam otwierając oczy.
Zaczęłam się powoli oddalać.
- No to jak? - spytałam.
<Crazy?>
- Pięknie tu. - odparłam.
- Te miejsce mi coś przypomina....
- Co takiego? - spytał Crazy.
- Byłam tu jak miałam 12 lat...
- Przychodziłam tu często z rodzicami.
- I byłam tak blisko was? - zdziwiłam się.
- Wtedy jeszcze nie było naszego stada. - zaśmiał się basior.
Zaczęłam pić wodę.
- Przemyśl to... - powiedziałam otwierając oczy.
Zaczęłam się powoli oddalać.
- No to jak? - spytałam.
<Crazy?>
środa, 18 czerwca 2014
Od Crazy c.d Ino
Ino już chciała mnie pocałować gdy powiedziałem
-ej nie przy wszystkich
-ups przepraszam
-ale przemyśl to jeszcze raz
-ale ja już przemyślałam-powiedziała
Zmieniłem się w wilka i wybiegłem z pomieszczenia,a Ino za mną
-hej zaczekaj
Zatrzymałem się nad rzeką a woda była czysta jak diament
-zawszę lubię tu przychodzić-powiedziałem
-aha
<Ino?>
-ej nie przy wszystkich
-ups przepraszam
-ale przemyśl to jeszcze raz
-ale ja już przemyślałam-powiedziała
Zmieniłem się w wilka i wybiegłem z pomieszczenia,a Ino za mną
-hej zaczekaj
Zatrzymałem się nad rzeką a woda była czysta jak diament
-zawszę lubię tu przychodzić-powiedziałem
-aha
<Ino?>
poniedziałek, 16 czerwca 2014
Od Ino c.d. Crazy
- Ja też nie wiem. - odpowiedziałam zaczerwieniając się.
- Mieć rodzinę to mieć miłość. - stwierdziłam.
- No racja, ale o szczeniaki trzeba dbać...- odpowiedział Crazy
- Ja się już gubię.
- Ja idę na obiad do jadalni zamkowej. Idziesz? - spytałam.
- Jasne.
Ja z Crazy odmieniliśmy się w ludzi.
- Przemyślimy to. - powiedział.
- Wiesz... Ja chyba chcę mieć jakąś rodzinkę...- odpowiedziałam i się zawstydziłam.
- Ja chyba też...
<Crazy?>
- Mieć rodzinę to mieć miłość. - stwierdziłam.
- No racja, ale o szczeniaki trzeba dbać...- odpowiedział Crazy
- Ja się już gubię.
- Ja idę na obiad do jadalni zamkowej. Idziesz? - spytałam.
- Jasne.
Ja z Crazy odmieniliśmy się w ludzi.
- Przemyślimy to. - powiedział.
- Wiesz... Ja chyba chcę mieć jakąś rodzinkę...- odpowiedziałam i się zawstydziłam.
- Ja chyba też...
<Crazy?>
niedziela, 15 czerwca 2014
Od Crazy c.d. Ino
-nooo...-zaczerwieniłem się-ee
-powiedz-powiedziałam Ino i położyła swoją łapę na mojej łapie
-słuchaj to nie jest łatwa decyzja trzeba to przemyśleć-powiedziałem
Myślałem i myślałem,nie wiem
-a ty jak myślisz?...jak ty się zgodzisz to ja również
<Ino?>
-powiedz-powiedziałam Ino i położyła swoją łapę na mojej łapie
-słuchaj to nie jest łatwa decyzja trzeba to przemyśleć-powiedziałem
Myślałem i myślałem,nie wiem
-a ty jak myślisz?...jak ty się zgodzisz to ja również
<Ino?>
Śpiączka - Zamek Nocy- od Willow cz.II:
Nacisnęłam następną klamkę kilkukrotnie, ale drzwi nie ustąpiły. Odsunęłam się więc od nich i ruszyłam dalej. Zdążyłam przejść zaledwie kilka kroków, gdy nagle usłyszałam za sobą niepokojący dźwięk, jakby ktoś odkręcił mocno kran. Po chwili do mych uszu dotarł gwałtowny odgłos dużej ilości wody wylewającej się na podłogę. Obróciłam się powoli, z zaciśniętymi powiekami. Bałam się otworzyć oczy, ale kiedy do moich bosych stóp dotarła jakaś ciecz, przemogłam strach i spojrzałam w dół. Stałam po kostki w strumieniu krwi, która wyciekała spod najbliższych drzwi. Wciągnęłam z sykiem powietrze. Zaczęłam się cofać. Moje kroki głośno chlupotały, kiedy przedzierałam się ku kolejnym drzwiom. Posoka sięgała mi już do połowy łydek. Potem do kolan... Szarpnęłam z desperacją mosiężną gałkę drzwiową. Przez zdenerwowanie nie mogłam jej przekręcić. Wreszcie klamka ustąpiła. Drzwi otworzyły się na oścież, a z wnętrza pokoju wylała się krew, mnóstwo krwi. Cała jej kaskada ścięła mnie z nóg i cisnęła pod powierzchnię. Nie mogłam się wynurzyć by złapać tchu. W ustach czułam żelazny posmak. Nagle rąbnęłam w coś głową i straciłam przytomność. Zapamiętałam tylko napływającą zewsząd, ciepławą krew...
<cdn.>
<cdn.>
sobota, 14 czerwca 2014
Od Ino c.d Crazy
Zaczęło strasznie wiać i padać.
Więc wtuliłam się w jego futro.
Biegliśmy co sił w nogach.
Zaczęły walić pioruny i błyskawice.
- Jak to się stało!? - Powiedziałam.
- Przecież było tak ładnie...
Po 40 min byliśmy w mojej sypialni.
Byliśmy cali mokrzy.
Wytarłam się w ręcznik.
- Trzymaj. - Podałam ręcznik Crazy.
- Dzięki.
- Nic nas nie rozłączy. - Powiedział basior.
- Nic i nigdy. - Odpowiedziałam mu.
- Chciałbyś założyć rodzinę? - Spytałam i się zaczerwieniłam.
<Crazy?>
Więc wtuliłam się w jego futro.
Biegliśmy co sił w nogach.
Zaczęły walić pioruny i błyskawice.
- Jak to się stało!? - Powiedziałam.
- Przecież było tak ładnie...
Po 40 min byliśmy w mojej sypialni.
Byliśmy cali mokrzy.
Wytarłam się w ręcznik.
- Trzymaj. - Podałam ręcznik Crazy.
- Dzięki.
- Nic nas nie rozłączy. - Powiedział basior.
- Nic i nigdy. - Odpowiedziałam mu.
- Chciałbyś założyć rodzinę? - Spytałam i się zaczerwieniłam.
<Crazy?>
Od Crazy c.d. Ino
Ino podeszła do mnie i spytała się o pierścionek
-nie mam pojęcia co to
-ja też nie wiem-powiedziała
Ino schowała pierścień i poszliśmy dalej,usiedliśmy,naglę Ino oparła się o mnie i wtuliła się w moje futro
<Ino?>
-nie mam pojęcia co to
-ja też nie wiem-powiedziała
Ino schowała pierścień i poszliśmy dalej,usiedliśmy,naglę Ino oparła się o mnie i wtuliła się w moje futro
<Ino?>
Od Ino c.d Crazy
Znalazłam miłość w moim życiu.
Nigdy takiego czegoś nie czułam.
Basior polizał mnie po pysku.
- Kocham cię. - Powiedziałam.
- Ja ciebie też.
Przytuliłam go i powiedziałam:
- Pójdziemy gdzieś?
- No dobra.
Poszliśmy nad zatokę.
Wskoczyłam do wody i zanurkowałam.
Po 3 minutach znalazłam w oceanie dziwną rzecz:
- To pierścionek. - Powiedział Crazy.
Założył mi go i polizał w policzek.
- Chodź popływać. - Powiedział.
- Zaraz.
Zastanawiałam się skąd ten pierścionek mógł się tam wziąć...
Po minucie poszłam do Crazy' iego.
<Crazy?>
Nigdy takiego czegoś nie czułam.
Basior polizał mnie po pysku.
- Kocham cię. - Powiedziałam.
- Ja ciebie też.
Przytuliłam go i powiedziałam:
- Pójdziemy gdzieś?
- No dobra.
Poszliśmy nad zatokę.
Wskoczyłam do wody i zanurkowałam.
Po 3 minutach znalazłam w oceanie dziwną rzecz:
- To pierścionek. - Powiedział Crazy.
Założył mi go i polizał w policzek.
- Chodź popływać. - Powiedział.
- Zaraz.
Zastanawiałam się skąd ten pierścionek mógł się tam wziąć...
Po minucie poszłam do Crazy' iego.
<Crazy?>
Mroczny Las- od Lilliane
Znalazłam się w ciemnym lesie. Drzewa były tak wysokie, że nie widziałam ich wierzchołków. Była noc.
Drzewa wyglądały jakby ciągnęły się w nieskończoność. Poszłam przed siebie. Zewsząd słyszałam cichsze lub głośniejsze jęki. Nie wiem skąd ale miałam w ręce miecz, a drugiej tarczę.
Nagle wyskoczył przede mnie stwór ; zęby miały około dwadzieścia centymetrów i były jakby spiłowane, ponieważ wyglądały jak szpony. Na twarzy miał wiele blizn oraz rany otwarte z których wciąż ciekła krew. Oczy były koloru czarnego. Włosy, długie ,poplątane, ciemne sięgały pasa.
Odskoczyłam gwałtownie a demon podfrunął do mnie. Nie zastanawiając się wbiłam mu miecz w klatkę piersiową, jednak to nic nie dało. Wyciągnęłam miecz i zaczęłam na ślepo ciąć demona, zasłaniając się jednocześnie tarczą. Wyjrzałam lekko i zauważyłam, że potwór leży na ziemi bez ruchu. Zaczęłam biec w losową stronę. Las nie kończył się. Padłam z wycieńczenia.
Po jakimś czasie, który zdawał się być wiecznością, usłyszałam dźwięk łamanych gałązek. Spojrzałam i zobaczyłam armię demonów oraz innego potwora. Więcej jednak nie pamiętam, bo nim zdążyłam się podnieść oberwałam mocno w głowę i straciłam przytomność
Drzewa wyglądały jakby ciągnęły się w nieskończoność. Poszłam przed siebie. Zewsząd słyszałam cichsze lub głośniejsze jęki. Nie wiem skąd ale miałam w ręce miecz, a drugiej tarczę.
Nagle wyskoczył przede mnie stwór ; zęby miały około dwadzieścia centymetrów i były jakby spiłowane, ponieważ wyglądały jak szpony. Na twarzy miał wiele blizn oraz rany otwarte z których wciąż ciekła krew. Oczy były koloru czarnego. Włosy, długie ,poplątane, ciemne sięgały pasa.
Odskoczyłam gwałtownie a demon podfrunął do mnie. Nie zastanawiając się wbiłam mu miecz w klatkę piersiową, jednak to nic nie dało. Wyciągnęłam miecz i zaczęłam na ślepo ciąć demona, zasłaniając się jednocześnie tarczą. Wyjrzałam lekko i zauważyłam, że potwór leży na ziemi bez ruchu. Zaczęłam biec w losową stronę. Las nie kończył się. Padłam z wycieńczenia.
Po jakimś czasie, który zdawał się być wiecznością, usłyszałam dźwięk łamanych gałązek. Spojrzałam i zobaczyłam armię demonów oraz innego potwora. Więcej jednak nie pamiętam, bo nim zdążyłam się podnieść oberwałam mocno w głowę i straciłam przytomność
piątek, 13 czerwca 2014
Od Crazy c.d. Ino
-na...na serio?
-yhy..i to bardzo-powiedziała
-mi też się mi podobasz-powiedziałem,po paru minutach nasze nosy się zetknęły,potem przytuliłem ją
<Ino?>
-yhy..i to bardzo-powiedziała
-mi też się mi podobasz-powiedziałem,po paru minutach nasze nosy się zetknęły,potem przytuliłem ją
<Ino?>
Od Ino c.d Crazy
Zaczerwieniłam się i wstałam.
Rzuciłam się na Crazy' iego.
- Haha! - zaśmiałam się.
Po zabawie usiadłam razem z Crazy przy stole.
- Wiesz... Ja muszę tobie coś powiedzieć. - powiedziałam.
- Nie wstydź się nie gryzę. - odpowiedział Crazy.
- Nie wiem od czego zacząć...
- Od czego tylko chcesz. - uśmiechnął się.
- Ja...Ja...no... podobasz mi się...- Zeskoczyłam z krzesła i podeszłam do drzwi.
- Nie bądź zły. - powiedziałam ze smutną miną.
Basior był zdziwiony i podszedł do mnie.
<Crazy?>
Rzuciłam się na Crazy' iego.
- Haha! - zaśmiałam się.
Po zabawie usiadłam razem z Crazy przy stole.
- Wiesz... Ja muszę tobie coś powiedzieć. - powiedziałam.
- Nie wstydź się nie gryzę. - odpowiedział Crazy.
- Nie wiem od czego zacząć...
- Od czego tylko chcesz. - uśmiechnął się.
- Ja...Ja...no... podobasz mi się...- Zeskoczyłam z krzesła i podeszłam do drzwi.
- Nie bądź zły. - powiedziałam ze smutną miną.
Basior był zdziwiony i podszedł do mnie.
<Crazy?>
czwartek, 12 czerwca 2014
Od Crazy c.d. Ino
Wskoczyła mi do łóżka i zepchnęła na ziemię,zerwałem się i powiedziałem
-hehe sprytna jesteś
-no wiem-powiedziała rzucając we mnie słodkim wzrokiem
Rzuciłem się na Ino,spytałem
-pamiętasz jak mnie wczoraj polizałaś w policzek
-no
-no to teraz ja ci oddam-powiedziałem i teraz ja polizałem ją w policzek
<Ino?>
-hehe sprytna jesteś
-no wiem-powiedziała rzucając we mnie słodkim wzrokiem
Rzuciłem się na Ino,spytałem
-pamiętasz jak mnie wczoraj polizałaś w policzek
-no
-no to teraz ja ci oddam-powiedziałem i teraz ja polizałem ją w policzek
<Ino?>
środa, 11 czerwca 2014
Od Ino c.d Crazy
- Poczekaj. - powiedziałam do niego.
Podbiegłam do basiora i polizałam go w policzek.
- Dzięki za wszystko.
- Do jutra.- powiedziałam i lekko zamknęłam drzwi.
Znowu poczułam te ciepło w sercu.
Zawstydziłam się i wskoczyłam na łóżko.
Skuliłam się w kłębek zamykając oczy.
Następnego ranka przyszłam do Crazy'iego.
Otworzyłam drzwi i wskoczyłam na jego łóżko.
Popchnęłam Crazy'iego śmiejąc się.
Crazy spadł na podłogę.
Basior gwałtownie się obudził mówiąc:
- Sprytna jesteś. - uśmiechnął się.
< Crazy? >
Podbiegłam do basiora i polizałam go w policzek.
- Dzięki za wszystko.
- Do jutra.- powiedziałam i lekko zamknęłam drzwi.
Znowu poczułam te ciepło w sercu.
Zawstydziłam się i wskoczyłam na łóżko.
Skuliłam się w kłębek zamykając oczy.
Następnego ranka przyszłam do Crazy'iego.
Otworzyłam drzwi i wskoczyłam na jego łóżko.
Popchnęłam Crazy'iego śmiejąc się.
Crazy spadł na podłogę.
Basior gwałtownie się obudził mówiąc:
- Sprytna jesteś. - uśmiechnął się.
< Crazy? >
poniedziałek, 9 czerwca 2014
Od Crazy c.d. Ino
Poszliśmy do zamku do jej pokoju,ta w postaci wilka wskoczyła na łóżko
ziewnęła,powiedziałem
-karaluchy pod poduchy
Ino zasnęła,a ja po woli wyszedłem z pokoju ale kiedy wyszedłem
usłyszałem za mną głos Ino
<Ino?>
ziewnęła,powiedziałem
-karaluchy pod poduchy
Ino zasnęła,a ja po woli wyszedłem z pokoju ale kiedy wyszedłem
usłyszałem za mną głos Ino
<Ino?>
Sen - Zamek Nocy- od Willow cz.I
Podążałam sama przez gęstą, niepokojącą ciemność. Palce zaciskałam na rękojeści miecza, aż zbielały mi kostki. Przede mną, z mgły powoli wynurzała się sylwetka jakiegoś zamku. Bez udziału woli szłam prosto ku jego masywnym drzwiom. Czułam, że próba zmiany kierunku nie będzie miała sensu, więc posłusznie weszłam do środka. Zaledwie zdążyłam puścić klamkę, a drzwi zatrzasnęły się z hukiem.
-C-co ja tutaj robię?-wyszeptałam drżąc. Nie znałam odpowiedzi na to pytanie.
~Weź się w garść!~skarciłam się w myślach.
Zacisnęłam usta i ruszyłam przed siebie. Kroczyłam po wyblakłym, kiedyś szkarłatnym dywanie ciągnącym się przez cały korytarz. W zamku panowała absolutna cisza, która aż dźwięczała w uszach. Zwykle w takich miejscach są chociaż pająki. Tutaj poza mną i drobinkami kurzu, które podrywał do lotu każdy mój krok, nie ruszało się nic.
Postanowiłam wejść do każdego pokoju. Niestety większość była zamknięta na klucz. Dopiero za czwartym podejściem dostałam się do czyjejś starej sypialni. Było tu tylko dwuosobowe łóżko pozbawione materaca, komódka i spore lustro wiszące na ścianie pokrytej łuszczącą się farbą. Przeszukałam komódkę. Znalazłam tam grzebień z wyłamanymi kilkoma zębami, srebrną spinkę do włosów oraz czarno-białą fotografię. Na zdjęciu były pokazane cztery osoby. Wysoki, wąsaty mężczyzna patrzący zmartwionym wzrokiem na siedzącą w fotelu postać- piękną, długowłosą kobietę z nieobecym wyrazem twarzy, trzymającą dłoń poważnie wyglądającego, szczupłego chłopca, na oko dziesięcioletniego. W głębi pokoju widać było kogoś jeszcze... Stojąca w kącie ze spuszczoną głową dziewczynka najwyraźniej nie chciała być na zdjęciu. Twarz zasłonęły jej ciemne włosy sięgające pasa. Widoczne było podobieństwo tych ludzi do siebie. Z pewnością miałam przed oczami mieszkającą tu niegdyś rodzinę. Każde z nich miało w sobie coś niepokojącego. Mężczyzna patrzył na żonę jak kot, gdy pilnuje klatki z kanarkiem, którego nie mogże dosięgnąć. Kobieta była niemal zupełnie oderwana od rzeczywistości. Jedynym jej łącznikiem ze światem zewnętrznym była dłoń syna, którą bezwiednie ściskała. Oczy tej pani, z pozoru spokojne, kryły w sobie błysk przyczajonego szaleństwa. Wzdrygnęłam się patrząc w nie. Chłopczyk natomiast przywodził na myśl posąg. Niewzruszony gestem matki spoglądał prosto w obiektyw. W jego osobie czaiła się groźba czegoś niepowstrzymywalnego. Być może to za jego sprawą zamek wyglądał...no, tak jak wyglądał... Pozostawała jeszcze dziewczynka. Wyglądała na młodszą od brata o kilka lat i tylko ona miała w sobie jakąś ciepłą iskierkę, trudną do określenia aurę dobroci. Niepokojące było zaś jej miejsce na zdjęciu. Niby dlaczego jedyną istotę z rodziny, sprawiającą wrażenie dobrej, acz zagubionej zepchnięto na drugi plan? Potraktowana jak trędowata dziecina, była ewidentnie dzieckiem przedstawionej pary, więc dlaczego?
Nie zdążyłam tego rozważyć, gdyż kątem oka dostrzegłam jakiś ruch. Poderwałam się gwałtownie i ujrzałam swoje odbicie w lustrze. Przez chwilę nic się nie działo, ale potem znów coś ciemnego mignęło za moimi plecami. Rozejrzałam się dokładnie po pokoju. Żadnej zmiany. Zwróciłam wzrok z powrotem ku lustrzanej powierzchni i wydałam zduszony okrzyk. Tuż obok stał potwór przypominający dementora z książek o Harrym Potterze i wyciągał powoli swoją nadgniłą dłoń ku mojej szyi. Sparaliżowana strachem zdołałam jedynie zerknąć przez ramię w jego stronę. Nie było tam niczego, ani nikogo. Istota widoczna jedynie w lustrze właśnie chwyciła moją szyję. Poczułam jej obślizgłą, zimną skórę. Zamachnęłam się mieczem przecinając powietrze. Nic temu czemuś nie zrobiłam, zaś ono zaczynało mnie dusić. Zaczęłam myśleć gorączkowo. Widać to tylko w lustrze, poza nim nie mogę tego tknąć. Poza lustrem...poza lustrem...A wewnątrz? Nie wejdę tam, ale mogę zrobić tak!-pomyślałam i rąbnęłam mieczem w zwierciadło. Zaczęło stopniowo pękać z trzaskiem. Uścisk na szyi zmniejszył się. Potem lustro zupełnie się rozpadło obsypując mnie szkłem. Cofnęłam się kilka kroków i upadłam na podłogę trzymając dłoń przy gardle. Odetchnęłam głęboko parę razy. Wstałam strzepując odłamki lustra z koszuli nocnej, którą miałam na sobie.
-Raczej nie mam tu już nic więcej do roboty-mruknęłam pod nosem chowając znalezione zdjęcie do kieszonki na piersi. Uchyliłam delikatnie drzwi i wyruszyłam do następnego pokoju...
<cdn.>
-C-co ja tutaj robię?-wyszeptałam drżąc. Nie znałam odpowiedzi na to pytanie.
~Weź się w garść!~skarciłam się w myślach.
Zacisnęłam usta i ruszyłam przed siebie. Kroczyłam po wyblakłym, kiedyś szkarłatnym dywanie ciągnącym się przez cały korytarz. W zamku panowała absolutna cisza, która aż dźwięczała w uszach. Zwykle w takich miejscach są chociaż pająki. Tutaj poza mną i drobinkami kurzu, które podrywał do lotu każdy mój krok, nie ruszało się nic.
Postanowiłam wejść do każdego pokoju. Niestety większość była zamknięta na klucz. Dopiero za czwartym podejściem dostałam się do czyjejś starej sypialni. Było tu tylko dwuosobowe łóżko pozbawione materaca, komódka i spore lustro wiszące na ścianie pokrytej łuszczącą się farbą. Przeszukałam komódkę. Znalazłam tam grzebień z wyłamanymi kilkoma zębami, srebrną spinkę do włosów oraz czarno-białą fotografię. Na zdjęciu były pokazane cztery osoby. Wysoki, wąsaty mężczyzna patrzący zmartwionym wzrokiem na siedzącą w fotelu postać- piękną, długowłosą kobietę z nieobecym wyrazem twarzy, trzymającą dłoń poważnie wyglądającego, szczupłego chłopca, na oko dziesięcioletniego. W głębi pokoju widać było kogoś jeszcze... Stojąca w kącie ze spuszczoną głową dziewczynka najwyraźniej nie chciała być na zdjęciu. Twarz zasłonęły jej ciemne włosy sięgające pasa. Widoczne było podobieństwo tych ludzi do siebie. Z pewnością miałam przed oczami mieszkającą tu niegdyś rodzinę. Każde z nich miało w sobie coś niepokojącego. Mężczyzna patrzył na żonę jak kot, gdy pilnuje klatki z kanarkiem, którego nie mogże dosięgnąć. Kobieta była niemal zupełnie oderwana od rzeczywistości. Jedynym jej łącznikiem ze światem zewnętrznym była dłoń syna, którą bezwiednie ściskała. Oczy tej pani, z pozoru spokojne, kryły w sobie błysk przyczajonego szaleństwa. Wzdrygnęłam się patrząc w nie. Chłopczyk natomiast przywodził na myśl posąg. Niewzruszony gestem matki spoglądał prosto w obiektyw. W jego osobie czaiła się groźba czegoś niepowstrzymywalnego. Być może to za jego sprawą zamek wyglądał...no, tak jak wyglądał... Pozostawała jeszcze dziewczynka. Wyglądała na młodszą od brata o kilka lat i tylko ona miała w sobie jakąś ciepłą iskierkę, trudną do określenia aurę dobroci. Niepokojące było zaś jej miejsce na zdjęciu. Niby dlaczego jedyną istotę z rodziny, sprawiającą wrażenie dobrej, acz zagubionej zepchnięto na drugi plan? Potraktowana jak trędowata dziecina, była ewidentnie dzieckiem przedstawionej pary, więc dlaczego?
Nie zdążyłam tego rozważyć, gdyż kątem oka dostrzegłam jakiś ruch. Poderwałam się gwałtownie i ujrzałam swoje odbicie w lustrze. Przez chwilę nic się nie działo, ale potem znów coś ciemnego mignęło za moimi plecami. Rozejrzałam się dokładnie po pokoju. Żadnej zmiany. Zwróciłam wzrok z powrotem ku lustrzanej powierzchni i wydałam zduszony okrzyk. Tuż obok stał potwór przypominający dementora z książek o Harrym Potterze i wyciągał powoli swoją nadgniłą dłoń ku mojej szyi. Sparaliżowana strachem zdołałam jedynie zerknąć przez ramię w jego stronę. Nie było tam niczego, ani nikogo. Istota widoczna jedynie w lustrze właśnie chwyciła moją szyję. Poczułam jej obślizgłą, zimną skórę. Zamachnęłam się mieczem przecinając powietrze. Nic temu czemuś nie zrobiłam, zaś ono zaczynało mnie dusić. Zaczęłam myśleć gorączkowo. Widać to tylko w lustrze, poza nim nie mogę tego tknąć. Poza lustrem...poza lustrem...A wewnątrz? Nie wejdę tam, ale mogę zrobić tak!-pomyślałam i rąbnęłam mieczem w zwierciadło. Zaczęło stopniowo pękać z trzaskiem. Uścisk na szyi zmniejszył się. Potem lustro zupełnie się rozpadło obsypując mnie szkłem. Cofnęłam się kilka kroków i upadłam na podłogę trzymając dłoń przy gardle. Odetchnęłam głęboko parę razy. Wstałam strzepując odłamki lustra z koszuli nocnej, którą miałam na sobie.
-Raczej nie mam tu już nic więcej do roboty-mruknęłam pod nosem chowając znalezione zdjęcie do kieszonki na piersi. Uchyliłam delikatnie drzwi i wyruszyłam do następnego pokoju...
<cdn.>
piątek, 6 czerwca 2014
Sen - Wymarła Wioska - Od Nouna part 1
Był ranek. Ale... nie był on zwykły. Nie obudziłem się we własnym pokoju tylko w jakimś małym pokoiku. Wstałem i otworzyłem szafę która tam stała. Były w niej spodnie, marynarki,koszule, krawaty i buty. Wybrałem czarne materiałowe spodnie ( tylko takie były, ale to szczegół :P ), czarną marynarkę, białą koszulę, czerwony krawat i czarne buty.
Wyjrzałem przez okno. Widać było tylko budynki... nic więcej. Ani jednego człowieka. Nawet much tu nie było. Postanowiłem wyjść. Złapałem za klamkę i pociągnąłem, ale drzwi się nie otworzyły. Były zamknięte na klucz. Otworzyłem okno. Nie było zbyt wysoko, więc wyszedłem przez nie. Rozglądnąłem się. Pustka. Postanowiłem pójść w lewo. Wtedy ujrzałem kątem oka jakiś ruch w uliczce. Ale przecież to nie możliwe... tu nie było nic. Poszedłem tą uliczką.
Kiedy doszedłem do skrzyżowania nie było tam nic. Poszedłem dalej.
Spróbowałem otworzyć drzwi do jednego z domów. Zamknięte. Drugie... zamknięte. Ale trzecie były otwarte.
Wszedłem, ale tam nikt nie mieszkał. Znalazłem tylko jakąś karteczkę.
Pisało na niej:
"Jeżeli trafiłeś do tej wioski.. UCIEKAJ! Grasuje tu Simia ( ślady krwi i śliny )"
-Co to jest?- zamknąłem szybko drzwi....
CDN
Wyjrzałem przez okno. Widać było tylko budynki... nic więcej. Ani jednego człowieka. Nawet much tu nie było. Postanowiłem wyjść. Złapałem za klamkę i pociągnąłem, ale drzwi się nie otworzyły. Były zamknięte na klucz. Otworzyłem okno. Nie było zbyt wysoko, więc wyszedłem przez nie. Rozglądnąłem się. Pustka. Postanowiłem pójść w lewo. Wtedy ujrzałem kątem oka jakiś ruch w uliczce. Ale przecież to nie możliwe... tu nie było nic. Poszedłem tą uliczką.
Kiedy doszedłem do skrzyżowania nie było tam nic. Poszedłem dalej.
Spróbowałem otworzyć drzwi do jednego z domów. Zamknięte. Drugie... zamknięte. Ale trzecie były otwarte.
Wszedłem, ale tam nikt nie mieszkał. Znalazłem tylko jakąś karteczkę.
Pisało na niej:
"Jeżeli trafiłeś do tej wioski.. UCIEKAJ! Grasuje tu Simia ( ślady krwi i śliny )"
-Co to jest?- zamknąłem szybko drzwi....
CDN
czwartek, 5 czerwca 2014
Od Ino c.d Crazy
Wynurzyłam się i wyszłam na ląd i się otrzepałam.
Podniosłam głowę i zobaczyłam, że nie ma Crazy'iego.
Ktoś dotknął mnie z tyłu gwałtownie się odwróciłam.
Zobaczyłam, że to on.
- Nie strasz mnie więcej.
- Niech będzie. - Zaśmiał się.
- Co robimy? - Spytałam.
- No chyba idziemy do zamku. - Odparł.
Po 40 min byliśmy przy zamku.
- Ja idę odpocząć - Powiedziałam i poszłam do pokoju.
< Crazy? >
Podniosłam głowę i zobaczyłam, że nie ma Crazy'iego.
Ktoś dotknął mnie z tyłu gwałtownie się odwróciłam.
Zobaczyłam, że to on.
- Nie strasz mnie więcej.
- Niech będzie. - Zaśmiał się.
- Co robimy? - Spytałam.
- No chyba idziemy do zamku. - Odparł.
Po 40 min byliśmy przy zamku.
- Ja idę odpocząć - Powiedziałam i poszłam do pokoju.
< Crazy? >
Od Crazy c.d. Ino
Ta spryciula popchęła mnie do wody,specjalnie się nie zanurzałem żeby ją zmartwić,i naglę wyskoczyłem i chwyciłem ją i zaciągnąłem do wody i zaczeliśmy się chlapać
<Ino,brak weny>
<Ino,brak weny>
poniedziałek, 2 czerwca 2014
Od Ino c.d Crazy
- No dobra.
Cały czas byłam wilkiem i poszłam się przejść.
- Idziesz ze mną?- spytałam.
- Zaraz cię dogonie- - odpowiedział.
- Ok.
Poszłam nad jezioro.
3 min temu przyszedł Crazy.
Zobaczyłam moje odbicie w jeziorze.
- Zawsze tak wyglądałam...
- Jak widać. - odrzekł basior.
Podszedł do mnie i zobaczyłam też jego odbicie.
Spojrzałam na niego i go popchnęłam do wody.
Zaśmiałam się i się uchyliłam.
Trochę się zamartwiłam, bo się jeszcze nie wynurzył.
Nagle wyskoczył i mnie pociągnął za łapy.
- Ej! - Krzyknęłam i ochlapałam go.
< Crazy?>
Cały czas byłam wilkiem i poszłam się przejść.
- Idziesz ze mną?- spytałam.
- Zaraz cię dogonie- - odpowiedział.
- Ok.
Poszłam nad jezioro.
3 min temu przyszedł Crazy.
Zobaczyłam moje odbicie w jeziorze.
- Zawsze tak wyglądałam...
- Jak widać. - odrzekł basior.
Podszedł do mnie i zobaczyłam też jego odbicie.
Spojrzałam na niego i go popchnęłam do wody.
Zaśmiałam się i się uchyliłam.
Trochę się zamartwiłam, bo się jeszcze nie wynurzył.
Nagle wyskoczył i mnie pociągnął za łapy.
- Ej! - Krzyknęłam i ochlapałam go.
< Crazy?>
Subskrybuj:
Posty (Atom)