Wymusiłam u siebie uśmiech. Nie czułam się w ogóle lepiej. No ale miałam tydzień na namysły. Wstałam z podłogi. Nie dałam po sobie poznać że jednak będę musiała odejść. To co się stało z moją wioską może stać się tu , a ja nie chcę by przez mnie ktoś cierpiał. Jedyne to co teraz mogłam zrobić do odstresować się przed fortepianem ale nie chciałam. Spojrzałam na chłopaka.
-Może i masz racje -powiedziałam chodź wiedziałam że nie ma racji -Może nie muszę się tak martwić.
Chłopak skinął głową. Tym razem szczerze się uśmiechnęłam. Może to czas mojego przełomu aby w końcu być normalna. Zaczęłam iść przed siebie chłopak w jednym momencie mnie dogonił.
-Gdzie idziesz?-spytał
-Na razie przed siebie ale pewnie w końcu znajdę miejsce do którego zmierzam -powiedziałam- Ale raczej do lasu.
Chłopak skinął głową.
-Jak chcesz możesz iść ze mną...Oczywiście nie nalegam-powiedziałam
<Elias?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz