Spałam sobie smacznie...Przypomniały mi się moje dawne wspomnienia...
***
Szłam sobie ulicą , szukając "Walking Dead" ..Szczerze , to nie było takie proste. Oni byli wyśmienici w zabijaniu jak i w maskowaniu...Tylko ja wiedziałam jak ich rozpoznać...Ludzie z tej mafii chodzą stanowczo i zwinnie...Skąd to wiedziałam? Pewnej nocy wracając się do domu przez polanę zauważyłam dwie grupy ludzi, uzbrojonych po zęby...Ludzie z pierwszej chodzili lekko ale stanowczo...Wyrazy ich twarzy mówiły same za siebie.. "Czas wojny...Czas krwi". Ubrani byli w czerwono-czarne stroje..."Mafia morderców"...Słyszy się o nich to i owo...Ale mafiozi z "Walikng Dead" byli nindżami. Miecze na plecach , zamaskowane twarze i czarny strój.Ledwo widoczny w nocy...Mówi się na nich "nindża śmierci" Ciarki przeszyły mnie kiedy o tym pomyślałam....Stałam na krawędzi polany w czarnej sukience...Patrzyli na mnie...Zrobiłam krok do tyłu , nindża śmierci którego nie zauważyłam pociągnął mnie jeszcze bardziej w tył..Starałam się wyrwać ale był silniejszy ode mnie...W sumie jak to facet...Nindża przytwierdził mnie do drzewa przykładając do szyi sztylet. Miał śliczne niebieskie oczy...
-Puść mnie...-warknęłam.
-Słuchaj...Jeżeli chcesz żyć to zrób to co ci każę..jasne?
Kiwnęłam głową..Jego głos brzmiał bardzo znajomo.
-A więc tak...Pierwsze to nikomu nie powiesz tego co widziałaś...i tego co zobaczysz .... Dobra?
-Mhm...
-Drugie, jeżeli wstąpisz do naszego szeregu zapewnisz sobie życie ....
-A jeżeli nie? -zapytałam
-Zabiją cie..Ale Alice...Obiecaj że dołączysz do mafii....
-Skąd znasz moje imię?!
-Nie tutaj...Chodźmy dalej....-złapał mnie jak zakładniczkę ale czułam luz....Całkowicie znikliśmy tamtym z oczu....
-Kim ty jesteś?!
-Alice...-znowu przytwierdził mnie do drzewa ale bez sztyletu. Ściągnął kominiarkę...Byłam w szoku i o mało nie zemdlałam..
-To ja..-westchnął -Nick ...-na jego twarzy pojawił się mały uśmieszek...
Nie wiedziałam co powiedzieć..zamurowało mnie...
-Alice...
-Tak?
-Obiecaj i proszę..nikomu o tym nie mów...i o tym co teraz się wydarzy....
-Nie mogę obiecać....-wbiłam wzrok ze smutkiem w ziemię.
-Alice...Proszę...-delikatnie przyłożył dłoń do mojego policzka i popatrzył prosto w oczy.
-Nie mogę...-odparłam stanowczo...
Przytwierdził mnie mocniej i pocałował namiętnie w usta...
-Możesz...Proszę cię..Allice...-Nick był moim chłopakiem ale...nie mogłam...
-Nie mogę....Wybacz....- Wyrwałam mu się i odeszłam....Wracałam do domu na około, słyszałam wrzask mordowanego faceta...Coś skusiło mnie by tam podejść i ujrzeć co się dzieje...Schowałam się w krzakach....Wszędzie była krew...Flaki i odrąbane ręce leżące pośrodku polany...Jak któryś z tych nindża przez nie przeszedł myślałam ze zwymiotuję...Szef kazał nindży stojącego obok niego zdjąć kominiarkę...To był Nick...Zaniepokoiłam się...
-Klękaj...-rozkazał tamten szorstko...
-Tylko daj jej spokój.....Moje życie za jej...-powiedział klękając
-Nie obiecuję....-odpowiedział z uśmiechem który gościł pod kominiarką...-A teraz....-podniósł miecz i w momencie kiedy chciał go zabić.A dokładnie odciąć głowę...
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz