Policja była natrętna, ciągle pytała mnie i Blue. Anne i James i tak by przecież za dużo nie powiedzieli.
- Więc mówisz, że zszedłeś na dół i zobaczyłeś włamywacza? - zapytał policjant po raz dziesiąty
- tak, jestem dzieckiem, a nie idiotą, więc proszę się tak do mnie nie zwracać i nie pytać dziesięć razy o to samo - powiedziałem naciskając na każde słowo jakbym rozmawiał z debilem, a był on kimś innym? Chyba nie.
Jego twarz nabrała jednocześnie zdziwionego i obrażonego wyrazu.
- Przepraszam za niego, po prostu to wszystko widział i teraz się dość dziwnie zachowuje - wyjaśniła Blue - wie pan, było tam tyle krwi..., przed ucieczka ją chyba posprzątali by nie było śladów.
Pokiwał głową. Siedzieliśmy w radiowozie.
- nie możecie tu zostać sami, zabierzcie rzeczy i wróćcie, wyjeżdżacie stąd - powiedział w końcu
- a co z domem? - zapytałem zanim Blue wyciągnęła mnie na siłę z radiowozu
- pewnie trafi na aukcje, jako dzieci nie macie jak go utrzymać - odpowiedział
- a drugi? - zapytałem
- jaki drugi? - zdziwił się przeglądając papiery z informacjami
- nie ważne - ruszyliśmy do środka.
Wychodząc szepnąłem klątwę, wszyscy nie pochodzący z naszej rodziny nie wejdą do niego i jego bliźniaka daleko stąd. Dom stał w olbrzymim lesie. Wsiedliśmy, Anne już tam czekała i James, który w tym wieku nic jeszcze nie pojmował. Wsiadłem z radiowozu, nie chciało mi się im tłumaczyć. Gdy drzwi zamknęły się za Blue wyjechaliśmy. Spojrzałem na dom ostatni raz z mieszanymi uczuciami.
- Więc mówisz, że zszedłeś na dół i zobaczyłeś włamywacza? - zapytał policjant po raz dziesiąty
- tak, jestem dzieckiem, a nie idiotą, więc proszę się tak do mnie nie zwracać i nie pytać dziesięć razy o to samo - powiedziałem naciskając na każde słowo jakbym rozmawiał z debilem, a był on kimś innym? Chyba nie.
Jego twarz nabrała jednocześnie zdziwionego i obrażonego wyrazu.
- Przepraszam za niego, po prostu to wszystko widział i teraz się dość dziwnie zachowuje - wyjaśniła Blue - wie pan, było tam tyle krwi..., przed ucieczka ją chyba posprzątali by nie było śladów.
Pokiwał głową. Siedzieliśmy w radiowozie.
- nie możecie tu zostać sami, zabierzcie rzeczy i wróćcie, wyjeżdżacie stąd - powiedział w końcu
- a co z domem? - zapytałem zanim Blue wyciągnęła mnie na siłę z radiowozu
- pewnie trafi na aukcje, jako dzieci nie macie jak go utrzymać - odpowiedział
- a drugi? - zapytałem
- jaki drugi? - zdziwił się przeglądając papiery z informacjami
- nie ważne - ruszyliśmy do środka.
Wychodząc szepnąłem klątwę, wszyscy nie pochodzący z naszej rodziny nie wejdą do niego i jego bliźniaka daleko stąd. Dom stał w olbrzymim lesie. Wsiedliśmy, Anne już tam czekała i James, który w tym wieku nic jeszcze nie pojmował. Wsiadłem z radiowozu, nie chciało mi się im tłumaczyć. Gdy drzwi zamknęły się za Blue wyjechaliśmy. Spojrzałem na dom ostatni raz z mieszanymi uczuciami.
W tym momencie obudziłem się zlany zimnym potem. Ubranie się do mnie lepiło. Rozejrzałem się szybko. Usiadłem i złapałem za bok. Syknąłem z bólu.
- Nie ruszaj się lepiej - usłyszałem głos Elias'a
- Co się stało? - zapytałem nie mogąc sobie nic przypomnieć oprócz koszmaru.
- Nieźle Cię pokiereszowało, byłeś ledwo żywy - odpowiedział
Kiwnąłem głową powoli sobie przypominając.
- Daj mi jeszcze coś na sen - mruknąłem opadając z trudem na poduszkę.
Podał mi coś nieco niechętnie.
- To mocniejsza - powiedziałem
- Nie, staczy Ci - odpowiedział
- Masz mi dać i nie pytam o twój komentarz - warknąłem
Podał mi inną tabletkę. Siadłem i połknąłem popijając wodą. Po chwili koszmary wróciły.
Więcej! Więcej! Chcę więcej!
OdpowiedzUsuńBlue przecież brałaś w tym udział XDDD wiesz co się wydarzy XDDDD
UsuńCzy skleroza? To podobno nie boli XD
Skleroza, niestety czasem boli. xD Napisz następną część <3
Usuń