Dopłynęliśmy do zamku. Krewetka dziś nic złego nie robiła.
-Byłaś tu już kiedyś?-zapytałem.
-Nie...-odpowiedziała. Zsiedliśmy z Krewetki. Zaczęliśmy iść w stronę
zamku. Zwiedziliśmy parter, i weszliśmy na I piętro. Później zobaczyliśmy
jakieś dziwne schody. Zapadł wieczór. Wzieliśmy jedną ze świec i po cichu szliśmy na górę. Otworzyliśmy drzwi i weszliśmy do jakiegoś ciemnego pokoju.
-Gdzie my....-zaczęła Yumi ale nie dokończyła bo ja już otworzyłem jakieś
inne drzwi. Znów schody. Zacząłem iść nimi szybko na górę. Yumi popędziła za mną. Naszym oczom ukazał się strych. Było ciemno, pełno pajęczyn i kurzu. Po chwili coś poruszyło się w ciemnym kącie pokoju i nagle okno otworzyło się gwałtownie wpuszczając zimno do środka...
<Yumi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz