Popatrzyłam po sobie, no pierwsze to w myślach, że zabiję tego, kto pozbawił mnie bielizny i ubrał w jakiś fartuch. Czułam się nie komfortowo, no ale z trudem usiałam. Zsunęłam z siebie, kołdrę i zaczęłam odpinać się od kroplówki i tych pierdół. Popatrzyłam po sali jeszcze raz, trochę podobnie jak w szpitalu, tylko różnica barw. W szpitalach jest śnieżno biało, a gdzieniegdzie są tez beżowe paski na ścianach, a tutaj były zielono-błękitno-żółte, nawet były meble. Uśmiechnęłam się do Felix'a
- Ej ... siadaj tutaj...- zrobiłam mu miejsce na łóżku, żeby mógł usiąść.
Usiadł na skraju, delikatnie się do niego przytuliłam, olewając to, że bez majtek i stanika tylko w tym czymś..
- Od razu się kleisz... - pokazał mi język.
Westchnęłam cicho patrząc w sufit.
- Ty wiesz co....
- Co?- spytał.
- Chyba jestem debilką...-stwierdziłam.
- Czemu tak uważasz? - zapytał zszokowany, a to był jego wyraz twarzy -> o.o .
Uśmiechnęłam się niemrawo...
- Bo ja....- urwałam, odwróciłam wzrok.
- Hym?
- Kocham Cię.. - powiedziałam z trudem, zaczerwieniłam się na twarzy.
Miłość od pierwszego wejrzenia? Nie, to skrywana, sama nawet o tym nie wiedziałam, zdałam sobie sprawę dopiero po tym jak zostałam nieźle ranna, no ale walić to, co było minęło. Chociaż, gdyby nie to nie wiedziałabym o tym uczuciu? Nie wiem, nie mogłam dłużej tego ukrywać, no na początku przyjaźni się w nim nie bujałam, tylko tak od 6 miesięcy, zaczęłam coś do niego czuć.
< Felix? a dalszą część ciągniesz ty :P >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz