niedziela, 30 listopada 2014

Od Felix'a - Ród

Odkąd miałem trzy lata pamiętam jak wbijano mi ciągle w głowę jak ważne są tradycje. Jako pierwszy musiałem być zawsze idealny i nienaganny. Tak więc ta też robiłem. Nie byłem ani nie jestem tak głupi by robić innym na złość jeśli nie mam w tym interesu. Naturalnie najmniej zabawy, najwięcej ćwiczeń. Historię rodu mogę recytować całą z pamięci, a były to prawie cztery tomy po 1000 stron i dalej się pisze. Zapisuje to zaczarowana księga ukryta głęboko w olbrzymim mauzoleum naszej rodziny. Jak pozostałe już napisane tomy. Jest ona ukryta pod specjalnym kloszem, a pisze ją samopiszące, magiczne pióro. Tak stare jak cały ród. Nie ma co się bać rabunku. Po pierwsze dlatego, że mimo, że budynek wydaje się sam w sobie niewielki jak na tyle pokoleń pod ziemią jest wielka liczba korytarzy. Tylko nieliczni, którzy znają drogę mogą tam dotrzeć. Droga jest przekazywana z jednego pokolenia na drugie. Nikt z poza rodziny jej nie zna, więc może równie dobrze tam umrzeć. By opisać całe drzewo genealogiczne trzeba by poświęcić ścianę i dopiero byłoby to do odczytania. U wilków częstym jest duże potomstwo także prawie każda rodzina ma trójkę lub więcej. Nawet jeśli nie wliczać w to rodziny matki zajmuje to dość dużo. [Klik] Nasza rodzina ma parę zamków, nie tylko te dwa, które należą do nas, więc gdy chce się znaleźć kogoś z naszych najłatwiej szukać po nich. Jeśli chodzi o historie rodziców, z mojego punktu widzenia wcale ciekawie nie wygląda. Nie pytałem o wiele. Osobiście rodziny mamy nie znam prawie wcale, tym interesowała się Blue. Ja byłem zbyt zajęty zgłębianiem rodu.
Zacząłem początkowo od dziadków by nie wyrobić sobie tego za dużo więc to tego dopiszę. Dziadek Teodore, nasz dziadek był dziedzicem rodu. Jak każdy pierworodny więc musiał ożenić się z czystą wilkołaczką. Taka już tradycja roku, nikt nic na to nie poradzi. Miał on dwójkę młodszego rodzeństwa - Nicolas'a i Lucy. Zginęli oni dość młodo.
Młodziej jednak ciotka, a raczej praciotka Lucy więc od niej zacznę. Podobno powiesiła się na wierzbie bo rodzice wybrali jej złego małżonka, ale to wie już tylko dziadek jak było na prawdę, problem, że nie chce się tym dzielić.
Wuj Nicolas umarł w wieku 30 lat wraz z swoją żoną, zdążyli mieć jednak dwójkę dzieci. Wujka Xaviera i ciocię Rosemary. Umarli w wyniku napadu wampirów, częste. Polują na nas jak  na kaczki. Ojciec to powtarzał dość często, a teraz całkiem przyznaje mu racje.
Ale Kuzynostwo taty może poczekać. Zacznijmy od jego rodzeństwa.
Ojciec miał brata - Marcus'a i siostrę - Elizabeth. Oboje są od niego młodsi.
Jego siostra nadal żyje, jest świetny szamanem, jednak rzadko się widujemy. Dzięki cioci Lizzy mamy na prawdę duże kuzynostwo trzeba dodać, że musiała ich wszystkich wychowywać bez męża bo wujek zmarł zanim urodził się Matt - najmłodszy kuzyn z tej strony. A drugi najmłodszy od strony ojca. Zacznijmy jednak od początku by się nie zgubić. Dzieci ciotki Lizzy to Nicolas - najstarszy, 10 lat starszy ode mnie; Arthur - dwa lata starszy ode mnie; Philip - w moim wieku, Patricia - w wieku Blue; Andew - rok młodszy od Anne i Matt rok młodszy od Arno. Z Nick'iem nigdy nie mieliśmy najlepszych kontaktów z powodu wieku. Mimo, że prawie co weekend przyjeżdżali całą rodziną. Całe dzieciństwo spędziłem praktycznie tylko z Arthurem i Philipem. Blue i Anne pewnie najlepiej pamiętają chwile z Patricią. Teraz jednak całkiem straciliśmy z większością z nich kontakt. Mimo, że ja dalej od czasu do czasu kontaktuje się z nimi dla odświeżenia nie bywa to często. Matt z kolei umarł w zeszłym roku. Jak praktycznie wszyscy z naszego rodu zginął przez wampira. Arthur po tym prawie całkiem się załamał gdyż miał go pod opiekom.
Brat ojca nie żyje podobnie jak jego  małżonka już od dłuższego czasu, mianowicie 6 lat. Zginęli nie zgadniecie jak! Tak, właśnie przez wampiry. Dzięki temu studiowaniu wiem czego się po nich spodziewać i modle się by nie wpadły na to by nas tropić. Wracając do wuja od niego został nam jedynie jeden kuzyn, z którym aktualnie nie mam kontaktu jednak wiem gdzie go w razie czego szukać. Mimo to twierdzę, że to nie wychowany gówniarz, z którym nie warto utrzymywać kontaktu. Pamiętam Mark'a jeszcze z czasów jak do nas regularnie przyjeżdżali, chyba nikt nie darzył go u nas sympatią. Miał brata jednak zginął rok temu. Z czystego taktu nie mówiło się o tym dlatego też nie znam przyczyny. Byłem wtedy akurat na pogrzebie. Zbieg okoliczności. Przyszedłem dla Matt'a bo gadałem wcześniej  Arthur'em, a tu niespodzianka, podwójny pogrzeb.
Ojciec miał także kuzynostwo. Jego kuzyn - Xavier umarł bezdzietnie w wieku dwudziestu lat, osiemnaście lat temu. Natomiast jego kuzynka - Rosemary żyje do dziś, ma trójkę dzieci, przez różnicę wieku nie mam z nimi najlepszego kontaktu. Podobno jest ona jedną z  lepszych łowców wampirów razem z mężem.
Mauzoleum rodziny Black'ów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz